15 lat dla dzieciobójczyni
Karę 15 lat więzienia utrzymał
Sąd Apelacyjny w Białymstoku wobec 27-letniej białostoczanki,
która udusiła swojego półtorarocznego synka. Wyrok jest prawomocny.
11.04.2006 | aktual.: 11.04.2006 16:09
W sierpniu 2005 roku matka udusiła dziecko w czasie snu, przyciskając jego głowę poduszką. Kiedy chłopczyk przestał oddychać, przykryła go kocykiem. Niedługo potem przyszła do niej kuratorka sądowa, ponieważ kobieta miała już ograniczoną władzę rodzicielską z powodu złej opieki nad synkiem. Kuratorka nie zorientowała się, że chłopczyk nie żyje.
O tym, że dziecko nie żyje oskarżona powiedziała później swojej przybranej matce (w dzieciństwie dziewczyna była w domu dziecka), która chciała pójść po dziecko, które rzekomo miało nocować u sąsiadów. Wtedy oskarżona powiedziała, że jej synek "powiększył już grono aniołków". Babcia chłopczyka o sprawie powiadomiła policję.
Oskarżona przyznała się do zabójstwa. W sądzie pierwszej instancji mówiła, że jej życie wyglądałoby inaczej, gdyby nie miała dziecka, ale nie chciała oddać go do adopcji, bo obawiała się, że mogłoby trafić do "złych ludzi".
Uzasadniając utrzymany wyrok sąd podkreślił, że sposób działania matki zasługuje na szczególne potępienie, bo zamordowane zostało bezbronne dziecko. Sąd podkreślił jednak, że nie "można mierzyć oskarżonej miarą przeciętnego człowieka", gdyż jest ona osobą ułomną, z ciężkimi przeżyciami. Dlatego nie przychylił się do żądań prokuratury, która domagała się kary 25 lat więzienia. Apelacje składały obie strony.
Biegli psychiatrzy orzekli, że kobieta jest niedojrzała emocjonalnie do posiadania dzieci, ale za swój czyn może odpowiadać przed sądem. Kobieta wiele razy była w szpitalu psychiatrycznym, głównie z powodu prób samobójczych. W śledztwie przyznała, że już wcześniej myślała, aby zabić synka, a zrobiła to, by "był wolny i aby nikt go więcej nie skrzywdził". Sąd określił to mianem "swoiście pojmowanej miłości".