148 tys. zł poszło na obrońców żołnierzy z Nangar Khel
148 tys. zł wydał resort obrony na pomoc
prawną i obrońców żołnierzy podejrzanych o udział w ostrzelaniu
afgańskiej wioski Nangar Khel - ujawnił minister obrony
Bogdan Klich.
W rozmowie z radiową Trójką Klich nie chciał wypowiadać się przesądzająco o sprawie ostrzelania przez polskich żołnierzy z kontyngentu w Afganistanie wioski Nangar Khel. Indagowany, czy uważa to za zbrodnię wojenną, czy za błąd, zastrzegał, że to sąd będzie rozstrzygał tę kwestię.
Od wtorku - na mocy decyzji Izby Wojskowej Sądu Najwyższego wszyscy żołnierze podejrzani o zabójstwo ludności cywilnej i atak na niebroniony obiekt cywilny w Afganistanie opuściło areszt, w którym przebywali od października zeszłego roku. SN uznał, że śledztwo nie wymaga już tego, by cała siódemka przebywała w areszcie. Trzech szeregowych już wcześniej było na wolności - wtorkowa decyzja sądu pozwoliła na opuszczenie aresztu przez pozostałych trzech wyższych rangą podoficerów i oficerów - w tym dowodzącego tamtą akcją kpt. Olgierda C.
Klich przyznał, że osobiście namawiał ministra sprawiedliwości do dążenia do jak najszybszego zwolnienia z aresztu żołnierzy i rychłego zakończenia śledztwa. Minister sprawiedliwości złożył taką publiczną deklarację, że śledztwo zakończy się z końcem czerwca - dodał szef MON, zaprzeczając sugestiom dziennikarza, że były to jakiekolwiek naciski na prokuraturę.
Moją ocenę całej sprawy pozostawiam najbliższym i publicznie nie powiem ani słowa, zanim nie zostanie ogłoszone orzeczenie sądu - mówił Klich, przypominając, że to z jego inicjatywy resort zapewnił wszystkim podejrzanym żołnierzom pomoc prawną i obrońców.