14-letnia modelka zapracowała się na śmierć. Nie ona pierwsza zmarła z wycieńczenia
- Dzwoniłam do mamy, żeby mnie odebrała, bo byłam zbyt słaba od brania środków przeczyszczających - mówi była modelka. Inna w wieku 26 lat zmarła na zawał z wyczerpania. Czy agencje modelek przykładają rękę do ich śmierci?
Włada Dziuba zapracowała się na śmierć. Miała 14 lat, zgrabną figurę, piękną twarz i świetlaną przyszłość modelki przed sobą. Właśnie odbywała 3 miesięczny kontrakt w Chinach. W czasie 13-godzinnego pokazu mody, w czasie którego pracowała na wybiegu, osunęła się na ziemię chwilę przed ostatnim wyjściem i straciła przytomność. W śpiączce była przez dwa dni, zmarła w piątek.
Zrozpaczona matka nastolatki, Oksana Dziuba, która nie dostała wizy, żeby móc lecieć razem z córką opowiadała prasie: - Dzwoniła do mnie i mówiła, że jest wykończona i że najbardziej na świecie chce się wyspać. Matka dziewczynki błagała córkę, żeby poszła do szpitala, ale młodziutka modelka bała się prosić o pomoc.
Włada Dziuba nie jest pierwszą ofiarą okrutnego świata modelingu, który wymaga od młodych dziewczyn katorżniczej pracy, traktuje je przedmiotowo i zmusza je do utrzymania chorej wagi ciała. W 2007 roku świat obiegła kampania przeciwko anoreksji, której twarzą została francuska modelka i aktorka, Isabelle Caro. Na anoreksję chorowała od 13 roku życia. Zdjęcia, które zrobił jej słynny włoski fotograf Oliviero Toscani, pokazywały wymęczoną i nadmiernie wychudzoną Caro. W czasie sesji dziewczyna ważyła 27 kg, przy wzroście 165 cm. Modelka zmarła w wieku 28 lat. Paradoksalnie, kampania, w której wystąpiła tragicznie zmarła Caro, była odpowiedzią na śmierć 21-letniej modelki Any Caroliny Reston, urodzonej w Brazylii.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
W listopadzie 2009 roku z wycieńczenia umarła 26-letnia czeska modelka Katerina Netolicka, która miała w swoim dorobku pracę dla Prady, L'Oreal, Elle and Harper's Bazaar. Zmarła w czasie kąpieli, a ciało znalazł jej brat, który przyjechał do mieszkania Netolicki, zaniepokojony faktem, że siostra nie odbiera i oddzwania. Modelka ćwiczyła 6 razy w tygodniu i nawet w dniu śmierci wybierała się na trening. Kilka godzin przed umówionym spotkaniem z trenerem zadzwoniła do niego, że czuje się zbyt zmęczona, żeby przyjść. Ratownik medyczny Zdenek Schwarz skomentował: - Była skrajnie wyczerpana, jej serce nie wytrzymało i dostała zawału.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Kiedy dziewczyny podpisują swoje pierwsze kontrakty, mają zaledwie kilkanaście lat. Są podekscytowane wizją wspaniałej kariery. Zderzenie z rzeczywistością bywa bolesne. Urodzona w Kanadzie Kayley Chabot rozpoczęła pracę na wybiegu w wieku 15 lat. Wizja przeprowadzki do Nowego Jorku była jak spełnienie marzeń, tym bardziej, że miała pracować dla agencji Ford Models, tej samej, w której zaczynała Naomi Campbell. - Byłam niesamowicie podekscytowana, ale kiedy już tam dotarłam, w agencji powiedziano mi, że jestem za gruba i muszę schudnąć - opowiadała w wywiadzie udzielonym Daily Mail. Poddała się jednak presji pracodawcy i zaczęła ćwiczyć 5 godzin dziennie, jedząc przy tym 500 kcal na dobę. – Wypadały mi włosy i mdlałam, nie byłam w stanie wytrzymać dnia w szkole – wspominała Chabot. - Dzwoniłam do mamy, żeby mnie odebrała, bo byłam zbyt słaba od brania środków przeczyszczających - mówiła była modelka. Doszło do tego, że nie jadłam nic. Bałam się pić nawet wodę, bo wydawało mi się, że mogę od niej przytyć.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Za swoje mordercze starania agencja chwaliła modelkę, choć była na granicy wycieńczenia z głodu i przemęczenia. Po którymś sezonie w Paryżu wróciła do domu w Kanadzie i natychmiast trafiła do szpitala i na trwającą blisko 3 lata terapię. Chabot udało się uratować. Nadal pracuje w branży, ale promuje zdrowy styl odżywiania. - Widzę też, że pojawiają się modelki, które wyglądają zdrowo. Chciałabym zostać jedną z nich – kończy.