12 lutego wyrok ws. odszkodowania od "Wprost" dla córki Cimoszewicza
12 lutego Sąd Apelacyjny w Warszawie ma ogłosić, czy wykonalny jest wyrok amerykańskiego sądu, który zasądził od tygodnika "Wprost" dla córki b. premiera Włodzimierza Cimoszewicza 745,5 tys. dolarów odszkodowania za teksty o rzekomych nadużyciach podatkowych.
03.02.2014 | aktual.: 03.02.2014 15:04
Dziś strony zaprezentowały swe stanowiska. Pełnomocniczka mieszkającej w USA Małgorzaty Cimoszewicz-Harlan wniosła o uznanie, że amerykański wyrok jest w Polsce wykonalny. Pełnomocnicy Agencji Wydawniczo-Reklamowej Wprost oraz b. naczelnego pisma Marka Króla byli temu przeciw. Wskazywali, że wydana w Polsce publikacja była mało znana w USA oraz że zasądzona kwota nie przystaje do naszych realiów.
Sprawa dotyczy artykułów, które ukazały się w tygodniku "Wprost" w 2005 r. o rzekomych nadużyciach, jakich mieli dopuścić się Małgorzata Cimoszewicz-Harlan i jej mąż przy zakupie akcji PKN Orlen. Ponieważ "Wprost" ukazuje się w USA, gdzie małżonkowie mieszkają, pozwali oni do tamtejszego sądu czasopismo i jego ówczesnego redaktora naczelnego za naruszenie dóbr osobistych.
Sąd hrabstwa Cook stanu Illinois wydał wyrok, w którym zasądził na rzecz małżeństwa łącznie pięć milionów dolarów od tygodnika i jego naczelnego. Składały się na to: milion dolarów odszkodowania za udowodnioną szkodę i 4 mln dolarów "odszkodowania karnego". W 2010 r. małżeństwo wystąpiło do polskiego sądu o nadanie klauzuli wykonalności temu wyrokowi lub chociaż jego części.
Sądy: okręgowy i apelacyjny w Warszawie odmówiły, bo uznały, że żądane odszkodowania byłyby sprzeczne z zasadami polskiego porządku prawnego. Według SA wykonanie zagranicznego wyroku godziłoby w poczucie sprawiedliwości i proporcjonalności między szkodą a środkami, jakie zostałyby użyte do jej naprawienia.
W październiku zeszłego roku Sąd Najwyższy rozpatrzył skargę kasacyjną małżonków, którą uznał za częściowo zasadną - gdy chodzi o argumenty dotyczące odszkodowania za udowodnioną szkodę, zaś ostatecznie oddalił roszczenie o 4 mln dolarów "odszkodowania karnego" - jako instytucji nieznanej polskiemu prawu. Zamknięta została też sprawa męża Małgorzaty Cimoszewicz-Harlan, a tym samym sporne jest 745,5 tys. dolarów - i tym zajmuje się Sąd Apelacyjny w Warszawie.
SN stanął na stanowisku, że "odszkodowanie za udowodnioną szkodę" jest instytucją prawną odpowiadającą polskiemu zadośćuczynieniu za doznaną krzywdę. - O ile samo wykonanie wyroku w tej części nie budzi wątpliwości, to zastrzeżenia wzbudza wysokość kwoty - mówił, uzasadniając orzeczenie prezes Izby Cywilnej SN prof. Tadeusz Ereciński. Wskazał, że możliwe byłoby częściowe uznanie tego roszczenia. SN nakazał też zbadanie, na ile publikacja "Wprost" mogła oddziaływać w USA.
Dlatego pełnomocnik wydawnictwa mec. Artur Krzykowski przekonywał, że w tamtym okresie wysyłano do Europy Zachodniej, USA i Kanady mniej egzemplarzy tygodnika, niż rozchodziło się ich w woj. mazowieckim. Przedłożył też potwierdzający to raport niezależnego ośrodka monitorującego sprzedaż prasy. Jak podkreślił, Cimoszewicz-Harlan nie zarzuca im rozpowszechniania tekstu w formie internetowej. - Mamy tu jedynie wydanie papierowe. A publikacja była tylko w języku polskim i trzeba to uwzględnić, rozpatrując kwestie dotyczące USA - zauważył.
Występująca w imieniu Małgorzaty Cimoszewicz mec. Małgorzata Modzelweska-De Raad podkreśliła, że odszkodowanie na pewno powinno uwzględniać "faktycznie poniesione wydatki" w związku ze sprawą. Chciała ona, by sąd uznał za dowód pismo z amerykańskiej kancelarii prawnej, która swe koszty w tej sprawie oszacowała na 200 tys. dolarów. Sąd nie uwzględnił tego dowodu. - Państwo Harlan są pracownikami naukowymi amerykańskiej publicznej uczelni. Nie mają związku z żadnymi milionami, ale ocena ich poziomu życia musi się odnosić do realiów amerykańskich - mówiła pełnomocniczka.
Pełnomocnik Marka Króla mec. Paweł Mardas uznał, że sąd w tej sprawie nie ma możliwości weryfikowania wysokości poniesionej szkody. - Może jedynie wziąć pod uwagę kwotę 9 tys. dolarów - bo tyle pani Cimoszewicz zapłacił amerykański dystrybutor tygodnika "Wprost". I to powinien być punkt odniesienia. Na pewno nie może to być kwota 750 tysięcy dolarów - powiedział.
Sąd odroczył ogłoszenie wyroku w tej sprawie do 12 lutego.