12-latek omal nie umarł w polu kukurydzy
12-letni Artur spod Szamotuł omal nie umarł po tym, jak upił się i stracił przytomność. Na szczęście znaleźli go koledzy i zanieśli do domu. Chłopiec miał jeden promil alkoholu we krwi - informuje "Super Express".
Sprzedawczyni sprzedała 12-latkowi 8 małych "cytrynówek". Potem tłumaczyła, że Artur ją oszukał i powiedział, że kupuje alkohol dla kogoś dorosłego.
Koledzy znaleźli Artura w polu kukurydzy. Gdy przynieśli go do domu, był nieprzytomny. Jego matka mówiła, że ledwo oddychał. Zadzwoniła po karetkę i zawieziono chłopca do szamotulskiego szpitala. Tam lekarze uratowali mu życie.
Sprzedawczyni, która dała dziecku alkohol, odpowie przed sądem.