Polska118 lekarzy ze szpitala MSWiA podpisało list do premiera

118 lekarzy ze szpitala MSWiA podpisało list do premiera

118 lekarzy z warszawskiego Centralnego Szpitala Klinicznego MSWiA podpisało się pod listem otwartym do premiera, w którym protestują przeciwko działaniom podejmowanym wobec nich przez funkcjonariuszy CBA. List został wysłany pocztą poleconą do Kancelarii Premiera.

05.06.2007 | aktual.: 05.06.2007 15:57

Jak informują lekarze, pismo przekazane zostało także do wiadomości Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji, Ministra Sprawiedliwości, Rzecznika Praw Obywatelskich, Sejmu i Senatu.

Szef Związku Zawodowego Lekarzy MSWiA dr Krzysztof Szafranko powiedział, iż lekarze spodziewają się, że odpowiedzią na list będzie "choćby krótki komunikat premiera, wyjaśniający zachowanie służb specjalnych".

Lekarze napisali w liście, że sprzeciwiają się metodom "zatrzymywania i inwigilowania pracowników" szpitala MSWiA.

"Jesteśmy traktowani przez służby państwowe jako potencjalni przestępcy - śledzeni i monitorowani. Tysiące naszych pacjentów są zmuszane do składania wyjaśnień w prokuraturach całego kraju, zaś dokumentacja medyczna ich dotycząca jest szczegółowo analizowana pod kątem ewentualnego przestępstwa. Funkcjonariusze wkraczają i przeszukują pomieszczenia szpitalne w nocy i o świcie, zaburzając tryb pracy oddziałów" - czytamy w liście.

Lekarze podkreślili, że dotychczasowe akcje służb nie udowodniły sensowności takich działań, a zarzuty dotychczas postawione aresztowanym lekarzom w większości przypadków okazały się bezpodstawne.

Według lekarzy, "wydarzenia ostatnich miesięcy szeroko komentowane w mediach znacznie nadszarpnęły ich wizerunek, sugerując iż środowisko lekarskie składa się w dużej mierze z przestępców". Zdaniem lekarzy, zarzuty są formułowane zbyt łatwo i zbyt szybko nagłaśniane.

Lekarze ze szpitala MSWiA zwracają się z prośbą do premiera o wyjaśnienie, "czemu mają służyć tego typu działania".

W opinii lekarzy, sytuacja ta źle wpływa na wizerunek Polski na świecie, "nosi bowiem znamiona totalitarnego państwa policyjnego, które nęka i inwigiluje swoich obywateli".

Trwa śledztwo CBA w sprawie Mirosława G., b. ordynatora oddziału kardiochirurgii w szpitalu MSWiA w Warszawie, który został zatrzymany 12 lutego przez funkcjonariuszy Biura i jest formalnie podejrzany o zabójstwo pacjenta, mobbing, znęcanie się nad osobą najbliższą; przedstawiono mu też 45 zarzutów korupcyjnych.

W ub. tygodniu szef Okręgowej Izby Lekarskiej (OIL) w Warszawie Andrzej Włodarczyk złożył do Prokuratury Rejonowej w Warszawie zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa naruszenia tajemnicy lekarskiej na skutek działań CBA w szpitalu MSWiA. Według Włodarczyka, kilka tysięcy kart pacjentów z tej placówki nielegalnie trafiło do Biura, a kopie tych dokumentów - do policji.

W czwartek CBA poinformowało o zatrzymaniu anestezjologa dra Piotra Orlicza. Biuro nie chciało podać żadnych szczegółów akcji. Orlicz w oświadczeniu napisał, że nie postawiono mu żadnych zarzutów, nie został nawet przesłuchany w jakimkolwiek charakterze. Do zatrzymania doszło w domu jego znajomego, także lekarza, do którego przyjechał, aby udzielić konsultacji. Orlicza przewieziono do siedziby CBA, a następnie na Oddział Intensywnej Opieki Kardiologicznej szpitala przy ulicy Banacha w stanie tzw. ostrego zespołu wieńcowego. Orlicz podkreślił, że doniesienia niektórych mediów o rzekomym jego udziale w nielegalnym przerywaniu ciąży czy korupcji, są dla niego skrajnie krzywdzące.

W poniedziałek rzecznik CBA Tomasz Frątczak poinformował, że dokumenty przejęte przez CBA w szpitalu MSWiA w Warszawie wiążą się z podejrzeniem znacznych wyłudzeń z Narodowego Funduszu Zdrowia, a ich kopie będą stanowiły dowody w sprawie. Zapewnił, że Biuro, stosując podsłuchy, zawsze robi to za zgodą prokuratora i sądu.

Rzecznik wyjaśnił, że CBA "zabezpieczyło dokumentację szpitala MSWiA związaną z podejrzeniami, że od dłuższego czasu kwitł tam proceder wyłudzania pieniędzy z Narodowego Funduszu Zdrowia". Wstępnie ocenia się, że straty budżetu państwa z tytułu fałszowania dokumentacji medycznej tylko w ciągu trzech miesięcy sięgnęły kilku milionów złotych. Dokumenty, po wykonaniu kopii, są zwracane do szpitala. Kopia dokumentacji stanowić będzie dowód rzeczowy. W sprawie wyłudzeń w najbliższym czasie pierwsze osoby usłyszą zarzuty - poinformował Frątczak.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)