11-latek sfingował swe porwanie
Przez kilkanaście godzin bełchatowscy policjanci
poszukiwali 11-latka, którego matka otrzymała sms-y świadczące,
że jej syn został porwany. Uprowadzenie okazało się sfingowane
przez samego chłopca - poinformował rzecznik
bełchatowskiej policji Sławomir Szymański.
W poniedziałek po południu do bełchatowskiej komendy zgłosiła się matka 11-letniego chłopca i zawiadomiła o jego uprowadzeniu. Jak wynikało z relacji kobiety, kilka minut po 8.00 rano otrzymała na swój numer telefonu komórkowego sms-a o treści: "Mamy twojego syna". Przed 9.00 nadszedł kolejny - podobny w treści, a chwilę później jeszcze jeden z wezwaniem: "mamo ratuj".
Przerażona kobieta posłała dorosłą córkę do szkoły, w której powinien przebywać chłopiec, ale okazało się, że nie dotarł na zajęcia. W pobliżu znaleziono jego teczkę. Natychmiast po uzyskaniu takiej wiadomości postawiono w pogotowie wszystkich policjantów - powiedział Szymański. Policjanci użyli psa tropiącego, szukali chłopca w całym mieście. Wieczorem okazało się, że chłopca samotnie idącego ulicą widział znający go sąsiad.
Poszukiwania trwały całą noc. Dopiero we wtorek nad ranem w jednej z klatek bloku, w którym mieszka chłopiec, znalazła go sąsiadka. Zabrała dziecko do domu i zawiadomiła matkę oraz policjantów.
Okazało się, że rzekome porwanie zostało sfingowane, a jeżące włos na głowie sms-y pisał sam chłopiec. Obecnie policjanci wyjaśniają dlaczego informował o porwaniu i jak wszedł w posiadanie telefonu komórkowego, z którego pisał wiadomości do mamy - powiedział rzecznik bełchatowskiej policji.