11 grudnia sąd zajmie się apelacją ws. zabójstwa Szymona z Będzina
11 grudnia katowicki sąd apelacyjny zajmie się sprawą śmierci 2-letniego Szymona z Będzina - dowiedziała się PAP w sądzie. Sąd pierwszej instancji uznał, że zgon nieumyślnie spowodowali rodzice dziecka. Bielska prokuratura uważa jednak, że doszło do zabójstwa.
Wyrok Sądu Okręgowego w Katowicach zapadł w maju br. Ojciec chłopca Jarosław R. został skazany na 10 lat więzienia, a matka Beata Ch. na pięć. Sąd uznał, że mężczyzna uderzył dziecko w brzuch i spowodował u niego ciężki uszczerbek na zdrowiu, czego nieumyślnym skutkiem była śmierć. Kobieta naraziła Szymona na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i nieumyślne spowodowanie śmierci.
Z wyrokiem nie zgadzają się śledczy z bielskiej prokuratury okręgowej, którzy w sierpniu złożyli apelację. Domagają się jego uchylenia i przekazania sprawy do ponownego rozpoznania.
Rzecznik bielskiej prokuratury Małgorzata Borkowska wyjaśniła, że zdaniem śledczych werdykt sądu jest obarczony błędem w ustaleniu faktów. Uważają, że rodzice Szymka "godzili się na pozbawienie życia syna poprzez zaniechanie udzielenia mu niezbędnej pomocy medycznej doprowadzając do jego zgonu". Dlatego oskarżeni powinni zostać uznani za winnych zbrodni zabójstwa.
Tragiczne zdarzenia miały miejsce pod koniec lutego 2010 r. Ojciec uderzył dziecko, bo było płaczliwe i nie wykonywało poleceń. Po ciosie stan Szymona sukcesywnie się pogarszał. Zdaniem prokuratorów rodzice, choć mieli szczególny obowiązek opieki nad chorowitym chłopcem, wykazali jednak obojętność godząc się na jego śmierć.
Prokuratura przypomniała, że wskutek uderzenia dziecko doznało pęknięcia jelita cienkiego. Wywiązało się ropne zapalenie otrzewnej. Przez cztery dni od uderzenia chłopiec płakał, nie chciał jeść i pić, miał biegunkę. Rodzice byli tego świadkami. Nie pomogli mu. Na kilka godzin przez śmiercią oskarżony ponownie uderzył syna w brzuch. Z ustaleń biegłych wynika, że gdyby rodzice po wystąpieniu objawów chorobowych poszli z Szymonem do lekarza, zapobiegliby jego śmierci. Taka szansa istniała jeszcze na kilka godzin przed zgonem.
Z opinii psychiatrycznych wynika, iż oskarżeni byli świadomi swojego zachowania. Bezpośrednio po stwierdzeniu zgonu syna analizowali m.in. sposoby pozbycia się ciała, zatarcia śladów i uniemożliwienia identyfikacji. W dniu śmierci Szymona rodzice przewieźli ciało samochodem do Cieszyna, gdzie porzucili je w stawie.
Policja długo nie mogła ustalić, kim jest znalezione w stawie dziecko. Prowadzone po znalezieniu ciała śledztwo w bielskiej prokuraturze okręgowej zostało umorzone w kwietniu 2012 r. z powodu niewykrycia sprawców. Sprawa wyszła na jaw, gdy do ośrodka pomocy społecznej w Będzinie zgłosiła się osoba, twierdząc, że od dawna nie widziała dziecka sąsiadów. Rodziców chłopca zatrzymano w czerwcu 2012 r.
Proces w katowickim sądzie toczył się od września 2013 r. Oskarżeni wzajemnie obarczali się winą.