100 odczulanych pacjentów musi przerwać kurację
Ponad 100 pacjentów uczulonych na jad pszczół i os będzie musiało w tym miesiącu przerwać kurację, bo Klinice Alergologii Akademii Medycznej w Gdańsku wyczerpał się kontrakt. Większość z nich przed rozpoczęciem odczulania przeżyło użądlenia tylko dzięki natychmiastowej reanimacji.
05.11.2005 | aktual.: 05.11.2005 20:23
Przez większą część roku 19-letnia Alicja Konkol, mieszkanka Mrzezina koło Pucka, od dwóch lat pacjentka Kliniki Alergologii AMG, nosi w torebce "fastjacka", czyli ampułkostrzykawkę z lekiem przeciwstrząsowym. Dokładnie wie, że gdy użądli ją pszczoła, to zastrzyk - w udo, nawet przez ubranie - może jej uratować życie. Kiedyś puchło jej tylko miejsce po ukąszeniu, ponad dwa lata temu po takim incydencie otarła się o śmierć.
- Wsiadłam do samochodu, ale nie zauważyłam, że po oparciu wędruje pszczoła - wspomina Alicja. - Poczułam ukłucie, a chwilę później swędzenie w gardle. Czułam, że krtań mi puchnie, z coraz większym trudem łapałam powietrze. Ojciec na pełnym gazie ruszył w kierunku Pucka. Gdy dojechali do pogotowia, straciła przytomność. Gdyby spóźnili się pięć minut, lekarzom nie udałoby się dziewczyny uratować. Jesienią 2003 roku, po okresie rojenia pszczół, Alicja i jej brat Marcin, podobnie reagujący na jad tych owadow, rozpoczęli odczulanie. - Taka kuracja trwa pięć lat - tłumaczy dr med. Marta Chełmińska, kierownik Pracowni Diagnostyki Immunologicznej i Immunoterapii Kliniki Alergologii AMG.
- Regularnie co miesiąc nasi pacjenci otrzymują małe dawki leku, który ma spowodować, że ich organizmy przestaną reagować tak dramatycznie i zaczną tolerować obecność jadu. Leczenia nie wolno przerywać. Wygląda jednak na to, że ani Alicja z Marcinem, ani pozostali odczulani pacjenci nie dostaną w listopadzie kolejnej dawki leku. - Będziemy musieli tę terapię przerwać, bo na jej kontynuację do końca roku potrzebujemy 70 tysięcy złotych - tłumaczy prof. dr hab. Ewa Jassem, kierownik Kliniki Alergologii AMG. Na kilkakrotne monity w tej sprawie, Pomorski Oddział NFZ odpowiadał odmownie. - To absurd, którego nie byłby w stanie wymyślić żaden lekarz - twierdzi prof. Jerzy Kruszewski, krajowy konsultant w dziedzinie alergologii. - Nigdzie w Polsce nie ma tak złej sytuacji, tylko w Gdańsku.
Jolanta Gromadzka-Anzelewicz