100 irackich partyzantów zginęło w operacji Matador
Wojska USA wsparte przez śmigłowce
szturmowe i samoloty trzeci dzień z rzędu tropiły partyzantów na rozległym obszarze zachodniego Iraku w pobliżu
granicy z Syrią i od początku ofensywy zabiły co najmniej 100
bojowców przeciwnika - podało dowództwo wojsk amerykańskich.
10.05.2005 12:10
W trakcie operacji pod kryptonimem Matador, największej od prawie sześciu miesięcy akcji ofensywnej wojsk USA w Iraku, żołnierze znaleźli składy broni, punkty kontaktowe i kryjówki rebeliantów.
W walkach zginęło dotychczas trzech żołnierzy piechoty morskiej USA. Reporter "Los Angeles Times" towarzyszący jednemu z pododdziałów podał, że 20 marines zostało rannych, ale dowództwo wojsk amerykańskich nie mogło na razie potwierdzić tej informacji.
Operację Matador, w której bierze udział przeszło 1000 żołnierzy, rozpoczęto w nocy z soboty na niedzielę w pobliżu leżącego nad Eufratem przygranicznego miasta Kaim, 320 km na północny zachód od Bagdadu.
W poniedziałek rebelianci podjęli próbę kontrataku siedem kilometrów od amerykańskiego Obozu Gannon w Kaimie. Zaatakowali tam konwój piechoty morskiej, ostrzeliwując go z granatników przeciwpancernych i broni małokalibrowej. W trakcie starcia zdetonowali pułapkę minową i próbowali zniszczyć pojazdy amerykańskie z pomocą dwóch samochodów-bomb, prowadzonych przez kierowców - kamikadze.
Jedna z bomb uszkodziła opancerzony wóz terenowy, ale w wybuchu nie zginął żaden żołnierz. Drugą bombę samochodową zniszczył czołg piechoty morskiej. Dziesięciu rebeliantów poddało się Amerykanom.
We wtorek walki toczyły się w mieście Obejdi, 300 km na północny zachód od Bagdadu, i w pobliskich miejscowościach Rommana i Karabilah.
Pułkownik piechoty morskiej Bob Chase powiedział, że sądząc po uzbrojeniu i odzieży zabitych rebeliantów, większość z nich stanowią cudzoziemcy, a nie Irakijczycy.
Amerykanie przeczesują także słabo zaludniony teren na północ od Kaimu, zwany pustynią Al-Dżazira, bo podejrzewają, że również tamtędy prowadzą z Syrii w głąb Iraku szlaki przerzutu ludzi, broni i pieniędzy.
Wtorkowy "New York Times" podał, że myśliwce sił powietrznych F- 15E Strike Eagle zrzuciły w niedzielę koło Kaimu dwie 225- kilogramowe bomby naprowadzane na cel laserem, a myśliwce piechoty morskiej F/A-18 ostrzeliwały cele z działek 20-milimetrowych.
Płk Chase powiedział, że wróg myślał, iż jest tam (w regionie Kaimu) bezpieczny i przebywało tam wielu dawnych baasistów, czyli członków partii Baas, która była polityczną podporą reżimu Saddama Husajna. Teraz nie jest to już bezpieczne miejsce i nigdy takie nie będzie - dodał. Chase oświadczył, że ofensywa potrwa jeszcze kilka dni.