Społeczeństwo10 muzyków najbliżej Boga

10 muzyków najbliżej Boga

„Idol” to z grubsza tyle co „bożek”. Wśród idoli świata muzyki niektórzy pasowali do tej definicji bardziej. Mieli charyzmę, wiarę, zbudowali system filozoficzny albo po prostu dobrze kręcili biodrami. Oto oni:

10 muzyków najbliżej Boga
Źródło zdjęć: © WP.PL

22.12.2008 | aktual.: 06.01.2009 08:40

* 1. ELVIS PRESLEY* Religia? Kościół Presleya. Jak blisko Boga? Sam oficjalnie stał się bogiem.

Jezus pościł przez 40 dni i nocy na pustyni. Elvis też odżywiał się nieregularnie” – śmieją się Amerykanie z porównań Presleya do Mesjasza. Gwiazdor rock and rolla zmarł 16 sierpnia 1977 roku. Najpewniej wskutek chorób serca spowodowanych otyłością i przedawkowania leków, ale wyniki autopsji zostaną upublicznione dopiero w roku 2027. A pewnie i po tej dacie jego śmierć otaczać będzie wiele legend, podobnie jak całe życie.

Mówienie o nim per „król” wydaje się dość naturalne. Był kluczową postacią w historii rock and rolla, a Amerykanie cierpią na kompleksy związane z brakiem historii i wielkich bohaterów, więc łatwo pogodzili się z tym określeniem. Ale per „bóg”? W końcu był raczej symbolem cielesności, ziemskich uciech i erotyzmu niż uduchowienia, wartości... Biografowie przypominają jednak, że Presley postanowił zarazem wywołać rewolucję obyczajową i pozostawać konserwatystą – patriotą, żołnierzem, zwykłym Amerykaninem, który odniósł sukces, a wreszcie purytaninem (ślub chciał wziąć z dziewczyną, która była dziewicą).

The First Presleytarian Church of Elvis The Divine (Pierwszy Kościół Presleytariański Boskiego Elvisa) istnieje od 10 lat w USA i Australii. Jest tylko jedną z kilku organizacji wyznawców Elvisa. Owszem, nie do końca poważną. Trudno bowiem uznać to, co uważają za swój odpowiednik X przykazań, czyli listę XXXI przedmiotów ze stałej listy zakupów Elvisa. Trudno się nie uśmiechnąć, słysząc, że założyciele jego Kościoła przeciwstawiają innym kultom obiecującym wieczne życie kult obiecujący wieczną młodość. A zamiast zaleceń dietetycznych tak częstych w wypadku różnych wyznań proponują „sześć porządnych posiłków dziennie i przekąski pomiędzy nimi”. Ale według sondaży 84 procent Amerykanów uważa, że Presley wpłynął na ich życie w ten czy inny sposób. Ba, wielu spośród nich Elvis objawił się w ciągu ich życia. A opowieści o osobistym doświadczaniu Elvisa, tłumaczenie swojego życia przez to, co zrobił, to już coś więcej niż tylko przebranie się w strój Presleya. Do jego posiadłości w Memphis pielgrzymuje co roku
ponad 600 tysięcy osób, co czyni z niej jeden z największych zabytków USA. To na pewno nie kult na miarę chrześcijaństwa czy islamu, ale zamiast wydymać lekceważąco wargi, proszę się chwilę zastanowić, jak wyglądał kult Jezusa czy Mahometa 31 lat po ich śmierci? * 2. SUN RA* Religia? Mesjanizm. Jak blisko Boga? Całkiem blisko, pod warunkiem że Bóg mieszka w okolicy Saturna.

Nie wiadomo nawet, czy w ogóle był człowiekiem. Przyjął imię egipskiego boga słońca, uznając, że osoba nazywana Herman Poole Blount (jego prawdziwe nazwisko) nie istniała, a on sam jest przybyszem z Saturna. Poważnie. Gdy trafił do szpitala (i nie był to szpital psychiatryczny), kazał wpisać na karcie przy łóżku Saturn jako adres. Znany jako największy ekscentryk świata jazzu. W ciągu 79-letniego życia grał niemal wszystkie rodzaje tej muzyki, improwizował, eksperymentował z syntezatorami, reformował brzmienie big bandu, był pionierem niezależnego rynku nagraniowego, prowadził własną wytwórnię płytową.

Ideologicznie pozostawał luźno związany z Nation of Islam, organizacją czarnych muzułmanów. Popierał „czarny syjonizm” Marcusa Garveya i ruchy wolnościowe murzyńskiej społeczności w Ameryce, ale jego filozofia sięgała znacznie dalej i choć nawiązywała do kabały, gnozy i setki wynalazków New Age, była w całości autorskim systemem. Według niego wychowywał i nauczał członków grupy nazwanej przez siebie Arkestrą. Wymagał poświęcenia i dyscypliny, żądał osłabienia, a nawet zerwania przez muzyków Arkestry więzi ze światem zewnętrznym. Karmił ich wyimaginowaną „potrawką z Księżyca”, zakazywał narkotyków i nie akceptował kontaktów seksualnych podczas tras koncertowych. Opornych karał, każąc im wychodzić na scenę, ale zabraniając grać. Sam był – jak się powszechnie uważa – aseksualny. Nie uważał się za boga ani mesjasza. Uważał, że Stwórca zesłał go na ziemię wbrew jego woli.

* 3. FATHER YOD* Religia? Okolice New Age. Jak blisko Boga? Trudno powiedzieć, w każdym razie zaleciał bardzo wysoko.

Możecie sobie wymyślać różnych guru, ale James Edward Baker był guru guru. Znał sztuki walki Wschodu, interesował się okultyzmem, pobierał nauki u hinduskich przewodników duchowych, pielgrzymował do Indii. Jedzenie „organiczne” sprzedawał w swojej wegetariańskiej knajpie w Los Angeles, w czasach gdy pojęcie zdrowej żywności było abstrakcją. Przy okazji był amerykańskim patriotą (urodzonym 4 lipca) i bohaterem II wojny światowej. Ale przede wszystkim – prorokiem Ery Wodnika tytułującym się Father Yod lub Ya Ho Wha. The Source Family, którą założył jako przewodnik duchowy, była skrzyżowaniem hipisowskiej komuny i sekty. Wspólnie mieszkało w niej prawie sto osób. Yod uznał, że kobiety mają prawo wybierać co noc partnera dla siebie, a mężczyźni powinni uznać ich decyzję. Z drugiej strony mężczyzna miał być zdaniem Bakera „drogą na wyższy poziom duchowy”. Co jasne, najlepszą drogą był sam guru, który miał w związku z tym harem złożony z 13 kobiet. Charyzmatyczny Ya Ho Wha opublikował nawet własnych dziesięć
przykazań (co wydaje się niezłym miernikiem boskości). Pierwsze z nich brzmiało: „Bądź posłuszny swemu duchowemu ojcu na ziemi”. Zginął – albo jak wolą mówić jego uczniowie: opuścił swoje ciało – podczas szybowania na lotni w roku 1975. Trudno mówić o wypadku, bo autopsja podobno nie wykazała żadnych obrażeń. Wniosek? Father Yod poleciał prosto do Stwórcy.

Ideologia nie przeszkadzała Bakerowi zarabiać pieniędzy (tyle że nie mówił o nich „dolary”, tylko „święta zielona energia”). Dzięki temu The Source Family ciągle działa. Jej członkowie sprzedali restaurację i mieszkają na Hawajach, a komunę zamienili w fundację (szczegóły na stronie yahowha.org).

Nie wspominałbym tu o nim, gdyby nie był muzykiem – założony przez niego (jako wokalistę) psychodeliczno-rockowy zespół Ya Ho Wha 13 był co prawda tylko drugoplanową działalnością Yoda, a jego płyty można było kupić we wspomnianej restauracji, za to dziś – jak przystało na status lidera – otoczone są prawdziwym kultem. * 4. ŚWIĘTA CECYLIA* Religia? Chrześcijaństwo. Jak blisko Boga? Świętych obcowanie, czyli tak zwana bliskość bezpośrednia.

Rzymianka żyjąca w II wieku naszej ery, głęboko wierząca patrycjuszka, którą wy-dano za poganina. Gdy ten chciał się do niej zbliżyć, ostrzegła, że pilnuje jej anioł, i szybko doprowadziła do nawrócenia męża. Ten z kolei nawrócił brata. Nie cieszyli się jednak długo szczęściem chrześcijańskiej rodziny, bo rzymski prefekt wydał na nich wyrok. Dwóch braci ścięto, a gdy kat próbował trzykrotnie bez skutku odciąć głowę Cecylii, także i on się nawrócił. Co tylko opóźniło wykonanie wyroku na przyszłej świętej.

Jak na patronkę muzyków (przede wszystkim kościelnych, ale nie tylko) Cecylia nie miała wielkiego związku z tą dziedziną. Prawdopodobnie został on wykreowany w zapiskach z XV wieku i od tamtej pory święta pojawia się na obrazach i witrażach z różnymi instrumentami w rękach. Ważna była relacja o tym, że śpiewała Bogu w czasie swojej męczeńskiej śmierci. Oznaczałoby to z pewnością talent, choć późno odkryty.

* 5. JOHN LENNON* Religia? „Wyobraź sobie, że nie ma religii”*. Jak blisko Boga? „Jesteśmy sławniejsi od Jezusa”.

„Bóg to koncepcja, według której mierzymy własny ból” – śpiewał lider The Beatles. John Lennon przez drugie pół życia zajmował się rozmontowywaniem różnych systemów religijnych (choć studiował przez jakiś czas u hinduskiego guru Maharishiego Mahesha Yogi, to później skrytykował i jego – za chciwość i wykorzystywanie seksualne swoich uczennic), ale przez pierwsze pół pokazał, w jaki sposób grupa czterech facetów z dobrymi piosenkami, charakterystycznym wizerunkiem i zmysłem medialnym może w naszych czasach zyskać boską sławę. Przewidział własną śmierć, mówiąc w czasie konferencji prasowej: „Prawdopodobnie któregoś dnia sprzątnie mnie jakiś szaleniec”. 8 grudnia 1980 roku został zastrzelony przez jednego ze swoich fanów. W ten szokujący dla świata sposób spełnił się parareligijny mit naszych czasów – idol wyniesiony do sławy został zniszczony przez własną publiczność właśnie ze względu na swą sławę. * 6. JAN SEBASTIAN BACH* Religia? Luteranizm. Jak blisko Boga? Bardzo. W końcu Bóg nieskończenie dobrze zna
się na muzyce.

Nie podejmę się nawet zreferowania w pięciu zdaniach muzycznego znaczenia, które - można zresztą sprawdzić w dowolnej encyklopedii muzycznej pod hasłami „polifonia”, „harmonia”, „kontrapunkt” albo „organy”. Te ostatnie były najważniejszym instrumentem niemieckiego kompozytora (1685–1750), który w związku z tym całe życie miał spędzić, pracując w kościołach, co jako człowiekowi pobożnemu nie sprawiało kłopotu, a przysparzało możliwości jako twórcy.

Dość powiedzieć, że odkąd w szczycie kariery został kantorem w kościele Świętego Tomasza w Lipsku (1723), podjął się pisania co tydzień nowego dzieła o tematyce religijnej. Poza niezliczonymi oratoriami i kantatami Bach pozostawił po sobie 20 (ślubnych) dzieci. Prawie wszystkie zajmowały się muzyką. Więc kiedy Ludwig van Beethoven mówił: „Bach nie potokiem, lecz morzem zwać się powinien!”, może i nie miał tego na myśli, ale mógł mieć.

* 7. STRYPER* Religia? Kościół ewangelicki. Jak blisko Boga? Trudno powiedzieć, bo wciąż tworzą. Na pewno daleko od dobrego gustu.

Zanim jeszcze na dobre rozpętały się otwarcie satanistyczne odmiany metalu, był już metal chrześcijański. Jego filarem stał się amerykański Stryper popularny w latach 80., a założony przez braci Michaela i Roberta Sweetów, którzy głosili Słowo Boże do wtóru gitar elektrycznych i bębnów (Robert jest perkusistą). Na koncertach rozrzucali Biblię*, a w reakcji na satanistyczne „666” proponowali własny symbol: trzy siódemki. Serca publiczności podbili przebojem „To Hell With The Devil” („Do diabła z diabłem”). Płyta długogrająca pod tym samym tytułem sprzedała się w USA w nakładzie dwóch milionów egzemplarzy. To oni byli odpowiedzialni za rozwój chrześcijańskich odmian rocka, który przyniósł takie formacje, jak King’s X (za granicą) czy 2 Tm 2,3 (w Polsce). Co nie zmienia faktu, że mimo tego jako muzycy heavymetalowi byli krytykowani przez telewizyjnych ewangelistów w USA, a chrześcijańskie sieci księgarń odmawiały dystrybucji ich płyt.

* 8. BOB MARLEY* Religia? Rastafari. Jak blisko Boga? W funkcji proroka.

Rastafari jest specyficzną mieszanką chrześcijaństwa, hinduizmu i XX-wiecznych ideologii wolnościowych z pacyfizmem na czele. Członkowie ruchu uznają Hajle Selasje I, cesarza Etiopii, za ostatniego z mesjaszy zapowiadanych przez Biblię. I tego, który ma zaprowadzić na ziemi pokój, zakończyć epokę ciemiężenia i rasizmu. Marley (1945–1981) – gwiazda reggae – nie był może prorokiem, ale na pewno popkulturową ikoną oznajmiającą światu istnienie ruchu. Nawet umarł za rastafariańskie zasady – odmówił amputacji palca u nogi zaatakowanego przez nowotwór.

Nie bez znaczenia jest fakt, że świętym zielem rastafari, używką w randze sakramentu, jest marihuana. Dotyczące jej słowa głoszone przez Marleya miały zresztą szerszy zasięg. „System jest przeciwko ziołu, bo ziele czyni cię niezłomnym – mówił. – Kiedy palisz zioło, nawiązujesz kontakt ze swoją świadomością. A diabeł nie lubi, jak zawsze jesteś świadomy i robisz porządek ze swoim życiem. Tak więc zioło jest uzdrowieniem narodu”. Około czterech procent ludzi na całym świecie regularnie pali marihuanę, daje to populację ponad ćwierć miliarda osób najczęściej ściganych przez prawo i zainteresowanych zmianą statusu ulubionej używki. To więcej wiernych, niż ma niejedna religia. * 9. MADONNA* Religia? Różne, ostatnio kabała. Jak blisko Boga? O 20 milionów dolarów bliżej z każdym rokiem.

Najsłynniejsza z fali gwiazd popkultury epoki MTV, czyli lat 80. Jest symbolem ambitnego dochodzenia do sławy, sukcesu i pieniędzy. I przykładem tego, jak zmiany wizerunku i podążanie za modą pozwalają przetrwać na rynku. Jeśli ma jakikolwiek związek z Matką Boską, do której nawiązuje pseudonimem artystycznym i o której przypomina co rusz, eksponując krzyżyk albo krzyżując siebie samą na koncercie, to na pewno nie z tą, jaką znamy. Najprawdopodobniej chodzi o popularną w niektórych kręgach Matkę Boską Pieniężną. W życiu częściej kieruje się w każdym razie zasadami kabały – podobno rozwód z Guyem Ritchiem podpowiedziały jej właśnie studia tego systemu powstałego na obrzeżach judaizmu.

* 10. SAL SOLO* Religia? Kościół zielonoświątkowy. Jak blisko Boga? Dobry kierunek, bo przez Polskę.

Mieliśmy do niego szczęście. Utwory jego grupy Classix Nouveaux – z kręgu rockowych „nowych romantyków” — zostały u nas wydane na płycie już w latach 80. A on miał szczęście do nas – wizyty w Polsce, także w czasie stanu wojennego, kiedy zespół grał tu dla kilku tysięcy osób, wywarły wpływ na artystę. Ten obustronny związek potwierdziły listy przebojów – na polskich Classix Nouveaux radzili sobie lepiej niż na brytyjskich. Na przełomie lat 80. i 90. Sal Solo przeżył przemianę duchową i stał się gorliwym wykonawcą piosenki chrześcijańskiej. Dziś znów odwiedza nasz kraj, tyle że z nieco innym repertuarem. Na okładce jednej z solowych płyt umieścił nawet obraz pokazujący oblężenie Jasnej Góry. Tym, którzy nigdy nie wierzyli, że angielskie gwiazdy pokochają Polskę, powinno być łyso.

Bartek Chaciński

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)