1,5 roku więzienia dla wicestarosty za molestowanie?
Zakończył się proces w sprawie molestowania tłumaczki przez byłego wicestarostę częstochowskiego Stanisława K. podczas wyjazdu służbowego do Niemiec. Oskarżony prosił o uniewinnienie, prokuratura i obrońca pokrzywdzonej żądają 1,5 roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata. Wyrok ma zostać ogłoszony 14 marca.
08.03.2006 | aktual.: 08.03.2006 17:40
Sąd Rejonowy w Częstochowie na wniosek adwokata oskarżonego przesłuchał w środę byłego starostę i szefa delegacji Ireneusza S., który był świadkiem incydentu. Sąd prosił go o wytłumaczenie niektórych sformułowań, jakich użył w rozmowie z pokrzywdzoną. Rozmowa ta została nagrana przez poszkodowaną ukrytym magnetofonem po powrocie z delegacji. W trakcie rozmowy starosta Ireneusz S. przyznał, że "jakiś incydent" miał miejsce, ale zbagatelizował sprawę.
Ewelina R. była tłumaczką podczas wyjazdu delegacji Starostwa Powiatowego w Częstochowie do Niemiec w lutym 2003 roku. Zeznała w procesie, że wicestarosta w czasie podróży powrotnej do Polski, będąc w stanie nietrzeźwym, m.in. obnażył się w jej obecności i wkładał jej ręce pod bluzkę mimo zdecydowanych protestów kobiety.
Przewodnicząca składu orzekającego sędzia Anna Chyrek interesowała się, co starosta miał na myśli, mówiąc np. "jeden spał, drugi rzygał, trzeci się do Pani dobierał". Świadek wytłumaczył, że jego słowa odnosiły się do sytuacji, której przebieg zrelacjonowała mu tłumaczka, a nie do rzeczywistego stanu rzeczy, którego był świadkiem. Jak mówił, on sam niewiele widział. W mikrobusie Ewelina R. skarżyła się, że Stanisław K. opierał się o nią, więc ją przesadziłem na miejsce koło siebie - zeznał.
Były starosta dodał, że gdyby jego zastępca faktycznie tak się zachował, jak opisała tłumaczka, to byłoby to "niedopuszczalne". Jak mówił, nie dał jej słowom wiary, bo znał oskarżonego z najlepszej strony. Był wesoły, gościnny, towarzyski, ale wobec kobiet grzeczny - zaznaczył świadek.
Prokuratura za dopuszczenie się "innej czynności seksualnej" w postaci "wpychania rąk pod bluzkę, całowania po szyi i łapania za krocze" wykorzystując "zależność służbową poszkodowanej od siebie" zażądała dla oskarżonego 1,5 roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata i grzywny w wysokości 2 tys. zł, do czego przychylił się pełnomocnik pokrzywdzonej. Stwierdził on, że postępowanie dowodowe "potwierdziło wersję jego klientki i jego wina nie budzi wątpliwości". Obrońca oskarżonego wniósł o uniewinnienie swojego klienta wskazując, że co prawda zachowanie członków delegacji było w ocenie moralnej naganne, ale nie wyczerpywało znamion zarzucanego oskarżonemu przestępstwa. Przytoczył zeznania świadków, m.in. jedynego trzeźwego uczestnika delegacji - kierowcy, który zeznał, że nie widział opisanego zachowania wicestarosty i nie słyszał żądania tłumaczki, by zatrzymał samochód i wezwał policję. Obrońca wskazał, że gdyby tak było, to pokrzywdzona mogła poprosić policję o pomoc, bowiem auto było na terenie Polski
zatrzymane przez policję do kontroli.
Oskarżony powiedział, że nie zachowywał się w opisany przez tłumaczkę sposób i poprosił o uniewinnienie. Sędzia zapowiedziała, że na następnym posiedzenie sądu, 14 marca, ogłosi wyrok w tej sprawie.