1/4 Rosjan nie wierzy dokumentom ws. Katynia
Prezydent Dmitrij Miedwiediew oświadczył, że to bardzo smutne, iż 1/4 Rosjan wciąż uważa, że dokumenty świadczące o winie Stalina i NKWD za mord na polskich oficerach w 1940 r. są sfałszowane. Ocenił, że trzeba kontynuować "prace wyjaśniające" ws. Katynia.
02.02.2011 | aktual.: 03.02.2011 08:17
Według prezydenta, "prace wyjaśniające" w sprawie Katynia należy aktywnie kontynuować, nawet jeśli są to "nieprzyjemne stronice" dla Rosji.
Miedwiediew mówił o tym we wtorek w Jekaterynburgu na Uralu na posiedzeniu Rady ds. Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego i Praw Człowieka, którego stenogram opublikowano w środę na stronie internetowej Kremla.
- Jest bardzo smutne, że 26%, ćwierć naszego kraju, uważa wbrew dokumentom - osobiście tę teczkę wyciągałem, ze wszystkimi podpisami - że to kłamstwo, że zostało to sfałszowane, by rzucić cień na naszą ojczyznę - powiedział.
- Niestety, nie zostało sfałszowane. My z wami to wiemy. A dlaczego o tym mówię? Oznacza to, że te prace wyjaśniające trzeba kontynuować, trzeba je prowadzić jak najaktywniej i opowiadać o tym, nawet jeśli są to nieprzyjemne stronice dla naszego kraju - dodał gospodarz Kremla.
Miedwiediew odniósł się w ten sposób do wypowiedzi szefa stowarzyszenia Memoriał Arsenija Rogińskiego, który - uzasadniając potrzebę utworzenia bazy danych o ofiarach represji politycznych - powołał się na przykład z dokumentami Politbiura KC WKP(b) dotyczącymi zbrodni katyńskiej, które w kwietniu 2010 roku na polecenie prezydenta na swojej stronie internetowej opublikowała Federalna Służba Archiwalna (Rosarchiw).
- Pięć kartek! I cztery mln wejść! Zastanówcie się! One wywróciły świadomość ludzi. 53% uważało, że to Niemcy. Przeczytali, obejrzeli film ("Katyń" Andrzeja Wajdy) i zostało 26% W ciągu dwóch tygodni! - argumentował Rogiński.
Z kolei politolog Siergiej Karaganow ocenił, że upamiętnienie ofiar reżimu totalitarnego może tylko wywołać szacunek do Rosji. - Istnieją obawy, że pełne uznanie okropności Gułagu, pełne otwarcie archiwów może uderzyć w prestiż kraju. To nie tak. Upamiętnienie ofiar reżimu totalitarnego może tylko wywołać szacunek - oświadczył.
- Falę szacunku, a nie złośliwej satysfakcji lub prób wystawienia rachunków wywołało pańskie, Dmitriju Anatoljewiczu, niejednokrotne potępienie reżimu totalitarnego, uklęknięcie przez Władimira Władimirowicza Putina przed Krzyżem Katyńskim. A przecież Rosja - to ogromny Katyń, z tysiącami mogił najlepszych obywateli ZSRR - podkreślił Karaganow, stojący na czele wpływowej Rady ds. Polityki Zagranicznej i Obronnej, zwracając się do Miedwiediewa.
Wśród upublicznionych przez Rosarchiw w kwietniu zeszłego roku dokumentów znalazła się notatka ludowego komisarza spraw wewnętrznych Ławrentija Berii do Józefa Stalina z 5 marca 1940 roku. Uznaje ona polskich jeńców wojennych za "zdeklarowanych i nie rokujących nadziei poprawy wrogów władzy radzieckiej" i proponuje rozpatrzenie ich sprawy "w szczególnym trybie, z zastosowaniem wobec nich najwyższego wymiaru kary - rozstrzelania".
Rosarchiw opublikował również tekst podpisanej przez Stalina decyzji Biura Politycznego WKP(b) nr 144 z 5 marca 1940 roku, akceptującej propozycję Berii. Federalna Służba Archiwalna opublikowała trzy kopie tego tekstu, zaczerpnięte z różnych archiwaliów.
Ideę utworzenia bazy danych o ofiarach represji politycznych Miedwiediew uznał za "niezłą". Wszelako ocenił to przedsięwzięcie jako trudne. - Idea utworzenia takiej samej bazy danych o ofiarach terroru, jak o ofiarach Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, jest niezła, ale będąc człowiekiem dość realistycznym, rozumiem, że jest to jednak zadanie trudniejsze od utworzenia odpowiednich list dotyczących Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, bo tam w reguły istnieje przynajmniej jakiś dokument świadczący o fakcie zgonu - oznajmił.
- W tym wypadku wszystko jest trudniejsze, bo bynajmniej nie wszystkie dokumenty prawne możemy odpowiednio odczytać, to znaczy jest potrzebna ocena, czy to akt terroru, czy też nie - powiedział prezydent.
- Niemniej moim zdaniem byłoby dobrze, gdyby podobna lista powstała, bo nie ustają dyskusje o tym, jaka liczba ofiar zginęła wtedy na ołtarzu Ojczyzny - dodał, zwracając uwagę, że odpowiednio udokumentowane dane na ten temat "mogłyby odegrać także zupełnie oczywistą rolę wychowawczą".
- Kraj powinien znać swoich bohaterów(...) te dane oczywiście istnieją, ale jakaś lista, być może zweryfikowana w odpowiedni sposób, byłaby, jak sądzę, pożyteczna - zaznaczył.
Zdaniem Rogińskiego, program ten powinien mieć charakter międzynarodowy. - Terror był w Rosji. Jednak nie tylko w Rosji, wokół niej również. Wszyscy z satysfakcją będą z nami współpracować - tak przy tym portalu, jak i wydawaniu ksiąg pamięci - zauważył.
- Bardzo ważne jest, byśmy kładli kres naszym historycznym wojnom z innymi krajami w toku tej wspólnej pracy - podkreślił szef Memoriału, organizacji pozarządowej broniącej praw człowieka i dokumentującej stalinowskie zbrodnie.