Zamachy w Madrycie
Prawie 200 osób zginęło w czwartek w zamachach bombowych na pociągi podmiejskie w Madrycie. "To jest masowe morderstwo" - powiedział premier Jose Maria Aznar po nadzwyczajnym posiedzeniu gabinetu. Obiecał schwytać sprawców i wyraził współczucie krewnym ofiar. Rząd ogłosił trzydniową żałobę narodową.
Eksplozje nastąpiły w czterech pociągach na stacjach Atocha, Santa Eugenia i El Pozo lub w ich pobliżu.
Tłum zapłakanych podróżnych opuszczał stację Atocha, podczas gdy ratownicy wynosili ciała owinięte płachtami złocistego materiału. Zakrwawieni ludzie siadali na krawężnikach chodników i telefonowali z komórek, aby powiadomić bliskich, że przeżyli zamach. W obawie przed innymi bombami policja zaczęła przeszukiwać dworce i sprawdzać wszystkie pozostawione tam przez rannych torby, walizki i pakunki.
Pierwsze zdjęcia z miejsca zamachu nadała hiszpańska telewizja
Jeden z wagonów zniszczonych przez eksplozję na stacji kolejowej Atocha
Służbom ratunkowym pomagali również wolontariusze
"To jest masowe morderstwo" - powiedział premier Jose Maria Aznar po nadzwyczajnym posiedzeniu gabinetu
Park Juana Carlosa I stał się miejscem tymczasowego składania zwłok
Ranny w drodze do szpitala
Zakrwawieni ludzie siadali na krawężnikach chodników i telefonowali z komórek, aby powiadomić bliskich, że przeżyli
zamach
Sprzeciw wobec działań organizacji ETA
Tysiące ludzi zebrało się w centrum Sewilli w południowej Hiszpanii by wyrazić swój gniew wobec tragicznego w skutkach
przypisywanego organizacji ETA zamachu terrorystycznego