Uważaj, zanim wypijesz w ciąży

„Kieliszek wina po obiedzie, czy szklanka piwa podczas wieczornego relaksu przed telewizorem z pewnością nie zaszkodzi mojemu dziecku” – myśli wiele kobiet w ciąży. W takim przekonaniu utwierdzają je często znajomi, rodzina, a nawet lekarze. Jak się okazuje, prawda jest jednak zupełnie inna. Nawet sporadyczne picie alkoholu przez przyszłą matkę, może prowadzić do nieodwracalnych zmian fizycznych i psychicznych dziecka, które urodzi.

Obraz

Przykładów kobiet pijących w ciąży nie brakuje. W samym lipcu głośno było o 34-latce z Zabrza, która urodziła nietrzeźwego chłopca. Noworodek miał we krwi 1,2 promila alkoholu, a jego stan określono jako krytyczny. Lekarze stwierdzili u niego zaburzenia neurologiczne. Podobna sytuacja wydarzyła się w elbląskim szpitalu, w którym na świat przyszło dziecko z niemal dwoma promilami.

Myli się jednak ten, który myśli, że dzieciom szkodzą głównie matki-alkoholiczki z patologicznych rodzin. Jak wynika z badań PBS przeprowadzonych dwa lata temu w Sopocie, na zlecenie Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, po kieliszek sięga coraz więcej wykształconych i dobrze sytuowanych przyszłych matek. Aż 33% kobiet w wieku 18-40 lat przyznaje, że piło alkohol będąc w ciąży. Największy odsetek pijących dotyczy kobiet z wykształceniem średnim (22,2%) i wyższym (17,8%). Zdecydowanie mniej jest wśród pań z wykształceniem zawodowym (14,9%) i podstawowym (10,5). Badania wskazują jednocześnie, że częściej w ciąży piją osoby z większych i średnich i miast, niż kobiety ze wsi.

Jak alkohol działa na dziecko?

Katarzyna Łukowska, wicedyrektor PARPA, nie ma złudzeń – każda z tych kobiet, bez względu na ilość wypitego alkoholu, mogła narazić dziecko na wystąpienie poważnych, nieodwracalnych uszkodzeń. Cząsteczki alkoholu są tak małe, że z łatwością przenikają przez łożysko. Już pół godziny od wypicia przez matkę, dziecko ma takie samo stężenie alkoholu we krwi jak ona. W efekcie alkohol zabija tworzące się w mózgu dziecka komórki nerwowe lub zaburza ich migrację do właściwego obszaru mózgu - podkreśla Łukowska. Szereg uszkodzeń, z którymi przychodzi na świat dziecko pijącej matki nazywane jest FAS (z ang. Fetal Alkohol Syndrome), czyli płodowym zespołem alkoholowym. W Polsce rodzi się z nim troje na tysiąc dzieci.

Ilość i rodzaje nieprawidłowości należących do FAS jest bardzo szeroka. Zaburzenia można jednak podzielić na trzy charakterystyczne grupy objawów. Pierwszą z nich jest zmniejszona waga urodzeniowa. W odróżnieniu od dzieci matek palących, dzieci kobiet sięgających po alkohol, nie przyspieszają ze wzrostem i zawsze są mniejsze od rówieśników. Mniejsza jest także objętość mózgu i móżdżku - mówi dr Piotr Raczyński, ginekolog położnik z Instytutu Matki i Dziecka w Warszawie. Drugą grupą są charakterystyczne, orientalne rysy twarzy. _ Zniekształcenia występują w środkowej części twarzy, i są to np: cienka górna warga, brak rowka pod nosem, wrażenie szeroko rozstawionych oczu, dodatkowy fałd skórny w kąciku oka, a także niżej ustawione uszy, które są często duże i zdeformowane_ - mówi dr Raczyński.

Trzecim rodzajem nieprawidłowości są uszkodzenia ośrodkowego układu nerwowego, które bywają mylone z ADHD. Dzieci z takim rodzajem uszkodzenia mają „bałagan” w głowie, są nadpobudliwe, mają problemy z zapamiętywaniem i przetwarzaniem informacji, a także myśleniem abstrakcyjnym – nie rozumieją takich pojęć jak np. czas - mówi Katarzyna Łukowska z PARPA. Ciężar występujących o dziecka uszkodzeń zależy od ilości spożywanego w czasie ciąży alkoholu przez matkę oraz od fazy rozwoju płodu.

Dlaczego piją?

Większość ciąż w naszym kraju to ciąże przypadkowe, i często w pierwszych tygodniach kobiety piją, bo jeszcze nie wiedzą o swoim stanie. Ostatnio słyszałam o kobiecie, która urodziła dziecko z FAS dlatego, że wyjechała w podróż poślubną do Francji. Tam piła dużo wina, bo nie wiedziała jeszcze o swojej ciąży - mówi Łukowska. Innymi powodami sięgania po alkohol przez ciężarne jest to, że chcą się w ten sposób wyciszyć, nie wiedzą o skutkach picia lub otrzymały złe zalecenia od lekarzy. Z badań PARPA wynika, że blisko 2,5% kobiet piło podczas ciąży, bo zachęcił je do tego lekarz. Respondentkom zadano również pytanie o to, czy lekarz przestrzegał je przed piciem. Okazuje się, że dwie trzecie nie było przestrzeganych. Do wypicia zachęcają kobiety również znajomi (14,2%) i rodzina (7,6%). Z czego to wynika? Dawniej alkohol etylowy był stosowany jako tokolityk czyli substancja zmniejszająca gotowość skurczową macicy. Obecnie jednak absolutnie nie wolno zalecać spożywania alkoholu etylowego kobietom w ciąży -
mówi dr Raczyński
- mówi dr Raczyński.

Wzmianka w podręczniku do położnictwa

Małgorzata Klecka, wiceprzewodnicząca Stowarzyszenia Zastępczego Rodzicielska w Okręgu Śląskim zna problem FAS od podszewki. 11 lat temu wraz z mężem zaopiekowała się dwójką dzieci z płodowym zespołem alkoholowym – 6-letnim Grzegorzem i 4-letnią Iwoną. Państwo Kleccy mieli świadomość, że dzieci przebywające od urodzenia w domu dziecka będą miały uszkodzoną psychikę, ale nie przyszło im na myśl, że ich pociechy mogą mieć FAS. Jestem z wykształcenia magistrem pielęgniarstwa i wiele lat pracowałam jako wolontariuszka. Planowałam też stworzenie ośrodka terapeutycznego dla ludzi uzależnionych od narkotyków, dlatego czymś naturalnym było dla mnie podzielenie się swoją rodziną z dziećmi, które nie zaznały w życiu szczęścia. Nie miałam jednak pojęcia o tym, czym dokładnie jest FAS. Oprócz wzmianki w podręczniku do położnictwa, nie było wówczas w Polsce żadnych publikacji - opowiada Klecka.

Zabierając dzieci z placówki, pani Małgorzata niewiele wiedziała o ich zdrowiu. Nie dostała nic, oprócz lakonicznych wypisów ze szpitala. Nie udzielono mi żadnych informacji o aktualnej kondycji emocjonalnej i fizycznej dzieci. Zauważyłam, że mają zmienione rysy twarzy, ale sądziłam, że to efekt sierocej przeszłości - dodaje matka adopcyjna. Choć badania psychologiczne i testy na inteligencję nie wychodziły najgorzej, to wiele objawów spędzało pani Małgorzacie sen z powiek. Dopiero cztery lata później znalazła w bibliotece amerykańską książkę, która szczegółowo opisywała FAS. Okazało się, że Iwonka ma większość z wymienionych w publikacji cech zespołu - przypomina sobie Klecka.

Nie czuła bólu

Wśród charakterystycznych objawów FAS pani Małgorzata odnalazła u swojej córki m.in. zaburzenia czucia tempertaury: Córka nie czuła zimna, ciepła czy bólu. Potrafiła uderzyć głową w drzwi i nic nie poczuć. Symptomy występujące u Grzegorza także znalazły odzwierciedlenie w przypadkach opisywanych w książce. Syn miał problemy myśleniem abstrakcyjnym. Choć był niskim blondynem, to w szkolnych wypracowaniach pisał, że jest wysokim brunetem - mówi matka. Terapia czyni cuda

Po przeczytaniu książki, pani Małgorzata obdzwoniła znajomych lekarzy i upewniła się, że to FAS. Niestety, o ile wiedza o płodowym zespole alkoholowym stawała się coraz bardziej powszechna, o tyle ośrodków terapeutycznych można było ze świecą szukać - żali się Klecka, która nie poddała się i postanowiła stworzyć taką placówkę: Nawiązałam kontakt ze specjalistami z USA i Niemiec, którzy przysłali mi wiele publikacji na ten temat. To co zdobyłam, tłumaczyłam i przesyłałam dalej. Z pomocą zagranicznych psychoterapeutów, pani Małgorzata stworzyła Ośrodek FAStryga mający na celu wspieranie i szkolenie rodziców. Dzięki wsparciu finansowym PARPA i województwa Śląskiego wyposażyła salę terapeutyczną i wyszkoliła terapeutów. Wkrótce działanie ośrodka poszerzyła o budowanie programów terapeutycznych dla dzieci i ich rodzin.

Córka pani Małgorzaty jako pierwsza przeszła dwuletnią terapię, polegająca m.in. na szeregu ćwiczeń pobudzających czucie. Było to np. chodzenie po piasku, kąpiel w krochmalu, masaże, szczotkowanie ciała, oddziaływanie ciepłymi i zimnymi przedmiotami. Dzięki terapii zmieniła się również mimika twarzy Iwony – z przypominającej maskę, w reagującą na różne bodźce, uśmiechniętą buzię - mówi Klecka. Dużym postępem było również to, że dziewczynka wykształciła u siebie empatię: Zaczęła zauważać rzeczy, których wcześniej nie dostrzegała - np., że ktoś jest zmęczony, lub coś go boli - mówi pani Małgorzata.

Pseudotroska domów dziecka

Swoimi doświadczeniami dzieli się także dr Krzysztof Liszcz z toruńskiej Fundacji Na Rzecz Rozwoju Dzieci Niepełnosprawnych „Daj Szansę”. Dr Liszcz, podobnie jak Małgorzata Klecka, przyjął pod swój dach dzieci z domu dziecka. Na pierwszą adopcję Liszczowie zdecydowali się 20 lat temu. Przyjęli wtedy 5-letniego Pawła i jego roczną siostrę Kasię. Kilkanaście lat późnej rodzina powiększyła się o kolejne rodzeństwo – Ewę i Julkę. Jak się okazało wszystkie dzieci, w różnym stopniu były obciążone zespołem FAS. Pan Liszcz, z zawodu psychiatra, również nie miał na początku pojęcia czym jest FAS. Smutną praktyką w placówkach opiekuńczo-wychowawczych jest to, że zatajają informacje o stanie dzieci. Nie mówią o dolegliwościach w pseudotrosce o to, by znalazły nowy dom. Panuje przekonanie, że jeśli takie dziecko umieści się w środowisku lepszym, to sama zmiana wniesie spodziewane efekty. Życie pokazuje jednak, że to iluzja, bo większość z tych dzieci cierpi na pierwotne
zaburzenia, z których nie wszystkie można wyleczyć
- twierdzi dr Liszcz.

Największe problemy ze zdrowiem miała 21-letnia Kasia Liszcz, która cierpi na pełnoobjawowy FAS. Ma ciężkie uszkodzenie mózgu i zaczęła chodzić dopiero w wieku 8 lat. Teraz używa do chodzenia balkonika lub jeździ wózkiem inwalidzkim - mówi pan Krzysztof. Przez 10 lat Kasia była codziennie usprawniana w domu, od rana do wieczora z udziałem wielu wolontariuszy. Choć na początku wielu lekarzy nie wierzyło, że córka zrobi postępy, to udało jej się wyjść z niektórych zaburzeń. Do tej pory rozwija się powoli, ale systematycznie. Doskonale czyta, śpiewa, jest wolontariuszką w szpitalu dziecięcym i pomaga mi w fundacji - cieszy się pan Krzysztof. Doskonale radzi sobie również syn pana Krzysztofa. Od trzech lat pracuje, mieszka sam i zaczął zaoczne studia.

Słyszą, że są leniami

Zdaniem pana Krzysztofa około połowa dzieci z FAS nie ma dużego deficytu intelektualnego i mogą się uczyć w szkołach publicznych lub uzupełniać naukę w trybie indywidualnym – tak jak to było w przypadku jego dzieci. Niestety – jak uzupełnia pan Krzysztof – nie zawsze problemy dzieci z FAS są wyłapywane przez psychologa szkolnego. Często takie dzieci słyszą w szkole, że są zdolnymi leniami albo, że są niechlujne. W efekcie dzieci wpisują się w schemat, zaczynają wagarować, i popadać w nałogi - mówi dr Liszcz.

Problemy związane z wychowaniem dziecka z objawami FAS często przerastają rodziców. Dorośli załamują się, popadają w depresję i nie wiedzą, gdzie szukać pomocy. Zdarzają się również gorsze historie – rodziny się rozpadają, a dzieci biologiczne nie radzą sobie z sytuacją w domu - mówi Małgorzata Klecka. Dr Liszcz przyznaje, że dużo przykrości sprawia rodzicom zły stan zdrowia, przewlekłe leczenie i niewspółmierne do oczekiwań efekty. Dodaje jednak, że oprócz smutków jest wiele radości z pomocy takim dzieciom. Pierwszy krok, słowo, rysunek, a potem samodzielna decyzja o wyborze kierunku studiów, czy podjęcie przez nie pracy daje wiele radości - przypomina sobie swoje chwile radości pan Krzysztof.

Codziennie pytają o biologiczną mamę

Rodzice niejednokrotnie obawiają się dnia, w którym dziecko zapyta o swoją chorobę i biologicznych rodziców. Pan Krzysztof ma ten moment już za sobą. Dziewczynki często pytają o swoją biologiczną mamę i chętnie dzwonią do swojej siostry, która mieszka u babci. Potrzebują tych kontaktów i idealizują swoje wyobrażenie o biologicznej rodzinie. Starsza córka wie natomiast o przyczynach swoich kłopotów zdrowotnych. Nie ma jednak żalu do swojej matki. Tłumaczy sobie, że matka piła, bo nie wiedziała, że jest w ciąży - mówi dr Liszcz.

Ani pani Małgorzata, ani pan Krzysztof nie żałują swojej decyzji o adopcji dzieci. Mają jednak żal do instytucji, które nie informują rodziców adopcyjnych o dolegliwościach dziecka. Rodzice adopcyjni nie zdają sobie sprawy, że co drugie dziecko z placówki ma objawy FAS - twierdzi Klecka. Dlatego – jak uzupełnia dr Liszcz - naiwne są pary, które czekają latami na zdrowe dzieci. Nawet jeśli maluchy nie są uszkodzone alkoholem, to są uszkodzone życiem, które im dorośli zafundowali - czyli ciążą w stresie, odrzuceniem, przemocą, osieroceniem. Nawet kilkumiesięczne niemowlę, ma w sobie traumę odrzucenia i może mieć skłonności do różnych zaburzeń w przyszłości - podsumowuje dr Liszcz.

Agnieszka Niesłuchowska, Wirtualna Polska

Źródło artykułu: WP Wiadomości

Wybrane dla Ciebie

Portugalia. Dwie niesłyszące kobiety zginęły potrącone przez pociąg
Portugalia. Dwie niesłyszące kobiety zginęły potrącone przez pociąg
Izraelskie czołgi na ulicach Gazy. "Pas ognia"
Izraelskie czołgi na ulicach Gazy. "Pas ognia"
Zełenski ostrzega: Putin próbuje oszukać Trumpa
Zełenski ostrzega: Putin próbuje oszukać Trumpa
Niemcy odpowiadają Nawrockiemu ws. reparacji. "Zamknięta kwestia"
Niemcy odpowiadają Nawrockiemu ws. reparacji. "Zamknięta kwestia"
Rosyjscy dyplomaci wzywani na dywaniki ws. Polski
Rosyjscy dyplomaci wzywani na dywaniki ws. Polski
Zaatakował policjanta mieczem samurajskim. Został zatrzymany
Zaatakował policjanta mieczem samurajskim. Został zatrzymany
SOP strącił drona. "Funkcjonariusze ujęli dwie osoby i przekazali je policji"
SOP strącił drona. "Funkcjonariusze ujęli dwie osoby i przekazali je policji"
Wojewoda o nocy, gdy nadleciały drony. "Sytuacja bez precedensu"
Wojewoda o nocy, gdy nadleciały drony. "Sytuacja bez precedensu"
Mówi, dlaczego nie zestrzelili wszystkich rosyjskich dronów
Mówi, dlaczego nie zestrzelili wszystkich rosyjskich dronów
Tusk z jasnym przesłaniem. "Nie szukajcie wroga"
Tusk z jasnym przesłaniem. "Nie szukajcie wroga"
Chińskie MSZ po rozmowach z Nawrockim: Pekin liczy na Polskę
Chińskie MSZ po rozmowach z Nawrockim: Pekin liczy na Polskę
Dron nad budynkami rządowymi. Komunikat premiera. Są zatrzymani
Dron nad budynkami rządowymi. Komunikat premiera. Są zatrzymani