Ustalenia niemieckiego dziennikarza ws. katastrofy w Smoleńsku
Książka Juergena Rotha o Smoleńsku trafi do polskich księgarń w pierwszej połowie maja - dowiedziała się Wirtualna Polska. Dziennikarz śledczy ujawnia w niej, że niemiecki wywiad (BND) ma informacje o tym, że przyczyną katastrofy mógł być zamach przeprowadzony przez rosyjskie służby specjalne. Jak wskazuje w rozmowie z WP adwokat Stefan Hambura, prokuratura wojskowa powinna wystąpić do Niemiec o pomoc prawną, by uzyskać dostęp do dokumentów BND.
"Tajne akta S" ukażą się nakładem wydawnictwa "Zysk i S-ka". W tej chwili publikacja jest w tłumaczeniu. - Odkrycia Juergena Rotha są tak sensacyjne, że zdecydowaliśmy się na wydanie jego książki w ekspresowym tempie - informuje Robert Kaczmarek z wydawnictwa "Zysk i S-ka". Wydawnictwo zabiega też o przyjazd autora do Polski na Warszawskie Targi Książki, które odbędą się w dniach 14-17 maja 2014 r. Kaczmarek zdradza, że tekst był objęty tajemnicą aż do dnia publikacji książki w Niemczech. Miała do niego dostęp tylko tłumaczka.
Dziennikarz w swojej książce twierdzi, że niemiecki wywiad ma informacje o tym, że przyczyną katastrofy pod Smoleńskiem mógł być zamach przeprowadzony przez rosyjskie służby specjalne. Roth dotarł do dokumentu pochodzącego z marca 2014 r. Został on sporządzony przez funkcjonariusza BND po rozmowach z wysokim rangą członkiem rządu polskiego oraz czołowym funkcjonariuszem rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB)
.
Zamach z użyciem materiału wybuchowego miał zostać przeprowadzony przez działającą w Połtawie na Ukrainie komórkę Federalnej Służby Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej kierowaną przez Dymytra S. Komórka ta działała pod przykrywką ukraińskiej służby SBU. W depeszy ma być także mowa o tym, że zlecenie zamachu mógł wydać wysoki rangą polski polityk, który kontaktował się w tej sprawie z moskiewskim generałem FSB Jurijem D.
Do ustaleń Rotha bardzo poważnie podchodzi Stefan Hambura, adwokat prowadzący kancelarię w Niemczech. - Prokuratura wojskowa i prokurator generalny powinni wystąpić do Republiki Federalnej Niemiec o pomoc prawną, by uzyskać informacje i dokumenty BND. Powinni to byli zrobić od razu, jak tylko ta informacja się ukazała - mówi w rozmowie z WP, pełnomocnik części rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej - Andrzeja Melaka (brata Stefana Melaka) i Janusza Walentynowicza (syna Anny Walentynowicz).
- To bardzo ważne informacje, szczególnie dla dziennikarzy śledczych, którzy powinni tę sprawę wyjaśnić - zauważa. Niezależnie sam zamierza złożyć wniosek o włączenie ustaleń niemieckiego dziennikarza do akt śledztwa.
Hambura wskazuje, że Roth to jeden z najlepszych dziennikarzy śledczych w Niemczech. Adwokat przeprowadził z nim obszerny wywiad. Dziennikarz ujawnił w nim, że zna osobę, która sporządziła dla niemieckiego wywiadu raport na temat Smoleńska. Nie zdradził, czy chodzi o mężczyznę czy kobietę. Zapewnił przy tym, że ufa swojemu informatorowi.
Tymczasem BND stanowczo odcina się od rewelacji Rotha. Rzecznik BND powiedział agencji prasowej DPA, że niemiecki wywiad "nigdy nie twierdził, iż tragiczna katastrofa lotnicza z 2010 r. to zamach". Ani nie przekazał tego typu informacji rządowi w Berlinie. Roth odpowiedział na deklarację BND na swoim profilu na Facebooku: "BND wypowiedział się, choć nie zna książki. Nie napisałem, że BND wychodził z założenia, że był to zamach, tylko, że dwa źródła jednego z agentów BND przedstawiły mu taką tezę i że tenże agent przekazał to dalej do centrali. Szkoda, że BND nie zwrócił na to uwagi" - napisał Roth.
Urodzony w 1945 r. Roth od lat podejmuje niewygodne tematy, od których inni wolą trzymać się z daleka. Od 1971 r. publikuje sensacyjne opracowania dokumentacyjne na temat korupcji i przestępczości zorganizowanej. Roth uważany jest za eksperta z zakresu Putinowskiej Rosji. Występował m.in. w filmie dokumentalnym "Putin's way", fragmenty jego wypowiedzi były emitowane w polskiej telewizji, a jego książka o Gazpromie uzyskała miano bestsellera.
"Czy Moskwa zabiła polskiego prezydenta?"
O książce już jest głośno za Odrą. Obszernie donosi o niej "Bild". "Czy Moskwa zabiła polskiego prezydenta?" - tak brzmi tytuł na pierwszej stronie środowego wydania najpoczytniejszego tabloidu w Niemczech, którego wynosi niespełna 3,4 mln egzemplarzy
Joanna Stanisławska, Wirtualna Polska