Polska"To nie zwykła kontrolka"; poważna awaria tupolewa "102"

"To nie zwykła kontrolka"; poważna awaria tupolewa "102"

Płk Edmund Klich uważa, że eksperyment na drugim tupolewie mógłby się odbyć, mimo wykrytej w nim usterki. Zastrzegł jednak, że ta próba jest bardzo ryzykowna. Z kolei szef komisji badającej przyczyny katastrofy smoleńskiej, płk Mirosław Grochowski powiedział, że usterka tupolewa uniemożliwia przeprowadzenie eksperymentu. Jak zaznaczył awarii uległ "zintegrowany wielofunkcyjny wyświetlacz".

"To nie zwykła kontrolka"; poważna awaria tupolewa "102"
Źródło zdjęć: © PAP

10.02.2011 | aktual.: 10.02.2011 19:55

"To nie jest drobna usterka"

- Urządzenie, którego usterka uniemożliwia przeprowadzenie eksperymentu procesowego na Tu-154, wiąże się z TAWS - systemem ostrzegającym o zbliżaniu się ziemi - poinformował zastępca szefa komisji badającej przyczyny katastrofy smoleńskiej, płk Mirosław Grochowski.

- Zdaniem komisji nie jest to drobna usterka. Jest to integralny element systemu TAWS, to ważny element. Nie możemy dopuścić do tego, by lot próbny (...) był przeprowadzony przy niesprawnym urządzeniu, którego działanie chcemy sprawdzić - powiedział Grochowski.

Jak wyjaśnił, uszkodzona jest nie "zwykła kontrolka, tylko zintegrowany wielofunkcyjny wyświetlacz". - Jeżeli chcemy wiedzieć, jak działał TAWS przy podejściu na lotnisko nieprogramowane - bo taki element chcemy sprawdzić - to musimy wiedzieć, co na tym wyświetlaczu się wyświetla - wyjaśnił zastępca komisji.

- Jestem pilotem doświadczalnym pierwszej klasy i nie mogę dopuścić do złamania procedury - dodał Grochowski, który odpowiada za przygotowania do tego lotu.

Rzecznik Sił Powietrznych ppłk Robert Kupracz powiedział, że z powodu usterki samolot na razie nie może być wykorzystywany do lotów o statusie HEAD - przewozów osób pełniących najwyższe funkcje w państwie, wykonuje natomiast loty szkoleniowe. Dodał, że usterka objawia się zmianą barwy wyświetlacza, choć same wskazania urządzenia są poprawne. Kupracz poinformował, że Siły Powietrzne zamówiły nowe urządzenie, które w najbliższym czasie zostanie zamontowane.

"Eksperyment w najbliższych tygodniach"

Jak poinformował naczelny prokurator wojskowy gen. Krzysztof Parulski, w "najbliższych tygodniach" będzie przeprowadzony eksperyment z Tu-154M w locie, co jest jednak uzależnione od "sprawności operacyjnej" tego samolotu.

Według niego, prokuratura przygotowuje się do przejęcia wraku Tu-154M. - Oczekujemy na decyzję Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej o wydanie wraku - powiedział prokurator.

Parulski zapowiedział, że w poniedziałek i wtorek polscy prokuratorzy będą uczestniczyć w Moskwie w "uzupełniających przesłuchaniach" rosyjskich świadków w sprawie katastrofy smoleńskiej.

Klich szykuje własny raport

RMF FM podało, że polski akredytowany przy MAK przygotowuje własny raport na temat łamania przez Rosjan procedur podczas wyjaśniania przyczyn katastrofy smoleńskiej.

Podczas posiedzenia komisji Klich powiedział tez, że meteorolog ze Smoleńska po katastrofie zeznał, iż rosyjskie przepisy dają możliwość zamknięcia tego lotniska przy złej pogodzie, ale potwierdzenia tego nie znaleziono w dokumentach. Według Klicha precyzyjne odtworzenie w eksperymencie tego, jak działała załoga, może nie być możliwe w 100%.

"Nie ma dowodu, że to był zamach"

- Nie ma dotychczas jednoznacznego dowodu, by katastrofa smoleńska była efektem zamachu - powiedział płk Ireneusz Szeląg - szef Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie, prowadzącej śledztwo.

Odpowiadając na pytanie posła PiS Antoniego Macierewicza, Szeląg powiedział, że w śledztwie trzeba sprawdzić wszystkie wątki, nawet najbardziej fantastyczne. Dodał, że wersja o zamachu jest jedną z założonych wersji, a prokuratura "wypowie się w tym zakresie w decyzji kończącej śledztwo".

Szeląg oświadczył, że ekshumacje (o które wnosi kilka rodzin ofiar) odbędą się dopiero wtedy, gdy prokuratorzy będą mieli dowód na wątpliwości co do tożsamości danej osoby.

- Nie sposób tego zrobić bez całości dokumentacji - dodał Szeląg, oceniając, że ekshumacje to "ostateczność".

"Tych głosów nie da się rozpoznać"

Zdaniem Parulskiego nie ma możliwości identyfikacji odgłosów ze znanego filmu nakręconego na miejscu katastrofy, które miały być podobne do wystrzałów. Prokurator podkreślił, że z telefonów ofiar nie wykonywano żadnych połączeń. W śledztwie przeprowadzono m.in. eksperyment co do odgłosów w kabinie tupolewa.

Polska prokuratora wystąpiła z 12 wnioskami o pomoc prawną, z których m.in. siedem wysłano do Rosji, a trzy - do USA. Parulski zapowiedział następne wnioski. Polska otrzymała też pięć wniosków od Rosji o pomoc prawną. Trzy zostały już zrealizowane, pozostałe dwa są w "fazie końcowej".

Prokurator generalny Andrzej Seremet mówił, że przebywający w Rosji polscy prokuratorzy wojskowi, którzy tego dnia uczestniczyli w przesłuchaniu kierownika lotów ze Smoleńska Pawła Plusnina, nie wyczerpali listy pytań do niego i będą się starać o przesłuchanie uzupełniające. Według prawa rosyjskiego przesłuchanie świadka może trwać tylko przez osiem godzin.

Źródło artykułu:PAP
Zobacz także
Komentarze (450)