PolskaSynoptycy: Polsce może grozić powódź

Synoptycy: Polsce może grozić powódź

Po intensywnych opadach deszczu alarmy powodziowe lub pogotowia przeciwpowodziowe obowiązują w niektórych gminach kilku województw południowej Polski. Synoptycy z IMGW ostrzegają, że Polskę czekają dwa dni opadów deszczu i burz na terenie całego kraju. Szczególnie zagrożone są Dolny Śląsk i Opolszczyzna, gdzie deszcz pada już od kilku dni i występują lokalne podtopienia.

Synoptycy: Polsce może grozić powódź
Źródło zdjęć: © PAP

24.06.2009 | aktual.: 24.06.2009 20:28

Według synoptyków najbliższe pięć dni na terenie całego kraju będzie deszczowe, ale wyjątkowo trudne dla Polaków okażą się najbliższe dwa, kiedy opady mogą być szczególnie intensywne. Meteorolodzy spodziewają się burz, lokalnie może nawet padać grad. Wiatr w porywach może osiągnąć nawet 90 km/h. Obfitym opadom deszczu będą towarzyszyły bardzo wysokie temperatury.

Alarm powodziowy obowiązuje w trzech dolnośląskich gminach: Marcinowice, Świdnica i Stare Bogaczowice. Natomiast pogotowie powodziowe obowiązuje w mieście i powiecie Jelenia Góra, gminie Marciszów, Kamiennej Górze, Bystrzycy Kłodzkiej, Dzierżoniowie i powiecie świdnickim. Władze gminne Marcinowic nie wykluczają ewakuacji mieszkańców Strzelec.

Według wojewody dolnośląskiego sytuacja na Odrze nie jest groźna, bowiem - jak wynika z prognoz pogody - nie dojdzie do przekroczenia stanów ostrzegawczych. - Znacznie groźniej jest na mniejszych rzekach Dolnego Śląska. Tutaj wody jest tak dużo, że występują z koryta i dochodzi do lokalnych podtopień - mówił Jurkowlaniec.

Wojewoda dodał, że są dwie prognozy. - Czescy synoptycy przewidują, że ulewne deszcze potrwają najwyżej do piątku. Polscy twierdzą, że ulewne deszcze mogą jeszcze występować w czasie weekendu - a to może być dla nas groźne - powiedział.

Najtrudniejsza jest obecnie sytuacja w gminie Marcinowice, a konkretnie we wsiach: Zebrzydów, Strzelce i Szczepanów. Przepływające przez wsie rzeka Czarny Potok zalała nie tylko pola, drogi ale przede wszystkim domy i gospodarstwa.

- W Strzelcach szacujemy, że podtopionych zostało 100 domów, czyli zdecydowana większość, jeśli nie wszystkie domy. W pozostałych wsiach większość domostw też jest zalana - powiedziała Monika Żmijewska, rzeczniczka prasowa starostwa powiatowego w Świdnicy. Tymczasem mieszkańcy żadnej z zalanych wsi nie chcą opuszczać swoich domostw, nie chcą słyszeć o ewakuacji. Twierdzą, że będą czuwać i pilnować dobytku. Starają się też w miarę możliwości zabezpieczyć workami z piskiem swoje domy. - Nie chcielibyśmy nikogo ewakuować, ale jeśli będzie taka potrzeba wtedy będziemy negocjować z ludźmi - mówiła Żmijewska, która uważa, że mieszkańcy Strzelec być może będą musieli zostawić domy i ewakuować się.

Na Dolnym Śląsku wzrasta liczba miejsc na rzekach, gdzie został przekroczony alarm powodziowy (14 miejsc) lub stan ostrzegawczy (23 miejsca). - I niestety nie przestaje padać - powiedział w Krzysztof Szczepański z Centrum Zarządzania Kryzysowego Dolnośląskiego Urzędu Wojewódzkiego. Dodał, że z prognoz pogody wynika, iż takie intensywne opady deszczu utrzymają się co najmniej do czwartku.

Według informacji rzeczniczki wojewody małopolskiego Małgorzaty Woźniak alarm powodziowy ogłoszono na terenie powiatu brzeskiego i w gminie Bobowa. Z kolei w gminach Lipinki, Łużna (powiat gorlicki) oraz Jodłownik (limanowski) - pogotowie przeciwpowodziowe. Jak poinformowało biuro prasowe wojewody małopolskiego, na razie nigdzie nie musiano przeprowadzać ewakuacji. Prognoza pogody jest "średnio optymistyczna". W Małopolsce ma padać deszcz, spodziewane są też burze, nawet grad. Jednak opady mają być przelotne, słabsze niż we wtorek i w nocy.

Po popołudniu sytuacja na rzekach woj. małopolskiego zaczęła się stabilizować. - Poziom wody się obniża, ale sytuacja może ulec pogorszeniu, gdyż na najbliższą dobę zapowiadane są burze i opady deszczu - poinformowała Joanna Sieradzka z biura prasowego wojewody małopolskiego.

Alarmy powodziowe obowiązują jeszcze w gminach Borzęcin i Gnojnik (powiat brzeski) zaś pogotowia przeciwpowodziowe dalej są ogłoszone w gminach: Sękowa, Bobowa, Biecz (powiat gorlicki), Jodłownik (powiat limanowski), Brzesko, Dębno i Czchów (powiat brzeski).

Przekroczony jest (o 55 cm) stan alarmowy na rzece Uszwica w Borzęcinie (powiat brzeski). Jednak woda opada - poprzedni pomiar wskazywał przekroczenie stanu alarmowego o 73 cm. Przekroczone są stany ostrzegawcze na Wiśle (Jawiszowice), Rudawie i Szreniawie

Zła sytuacja jest na Śląsku, gdzie ponad 300 razy interweniowali od wtorkowego wieczora strażacy, wypompowując wodę z zalanych piwnic, podtopionych posesji i zatkanych studzienek. Największe szkody deszcz spowodował na północy regionu, w powiatach lublinieckim i częstochowskim.

- Przeważająca większość interwencji została już zakończona. W powiecie lublinieckim zanotowaliśmy ponad 100 interwencji, w częstochowskim ok. 70, w kłobuckim 35, w tarnogórskim 26 - wylicza Aneta Gołębiowska z zespołu prasowego śląskiej straży pożarnej.

W Lublińcu podtopiona została m.in. remontowana siedziba miejscowej jednostki ratowniczo-gaśniczej straży pożarnej. Woda wdarła się do strażnicy, gdy niemal wszyscy strażacy uczestniczyli w akcjach poza jednostką. Zalała m.in. garaże i pomieszczenia socjalne na wysokość ok. 30 cm. Straty oszacowano na ok. 20-30 tys. zł.

Według informacji Centrum Zarządzania Kryzysowego Wojewody Śląskiego, w ciągu minionej doby prawie w całym dorzeczu Wisły zanotowano wzrost poziomu wody od kilkunastu cm do ponad metra. Stan ostrzegawczy został przekroczony na Wiśle w Jawiszowicach, na Gostyni w Bojszowach oraz na Brynicy.

Wieczorem spodziewany jest dalszy wzrost poziomu wody - w zlewni Małej Wisły, Przemszy, Pszczynki i Soły możliwe są wysokie stany wód, lokalnie powyżej stanów ostrzegawczych. Miejscami możliwe jest przekroczenie stanów alarmowych.

Po ulewnych deszczach i burzach, które w nocy pojawiły się nad Podkarpaciem, głównie w pasie między Przemyślem a Tarnowem, podniósł się poziom wody na Wisłoku i jego dopływach poniżej Stobnicy na granicy stanów wysokich. Stan alarmowy przekroczony jest jednak tylko na rzece Mleczka o 56 cm. Jak poinformowano w Wojewódzkim Centrum Zarządzania Kryzysowego w Rzeszowie, alarm powodziowy obowiązuje w gminie Dębica, w mieście i gminie Kańczuga oraz na terenie gminy Przeworsk.

Stan ostrzegawczy przekroczony jest natomiast na Strugu w Rzeszowie o 40 cm, na Wisłoku w Tryńczy o 97 cm, na Wisłoce w Krajowicach i Żółkowie o ponad 30 cm oraz na Ropie w Topolinach o 104 cm.

Pogotowie przeciwpowodziowe obowiązuje nadal w powiatach: strzyżowskim, ropczycko - sędziszowskim, przeworskim (dla gmin Kańczuga, Jawornik Polski, Zarzecze, Miasto Przeworsk), rzeszowskim (dla gmin Lubenia, Tyczyn i w części miasta Rzeszowa).

W związku z obniżeniem się poziomu wody w Strugu, w środę odwołano alarm powodziowy i pogotowie przeciwpowodziowe dla Rzeszowa oraz gmin Tyczyn i Lubenia w powiecie rzeszowskim.

Alarm przeciwpowodziowy utrzymywany jest nadal dla gminy Dębica, a w powiatach: strzyżowskim, przeworskim i ropczycko-sędziszowskim obowiązuje pogotowie przeciwpowodziowe.

Stan alarmowy przekroczony jest jedynie na rzece Mleczka w Gorliczynie (pow. przeworski) o ponad pół metra, a stany ostrzegawcze: na Ropie w Topolinach o 140 cm, na Wisłoce w Żółkowie 29 cm, na rzece Brzeźnica na wodowskazie w Brzeźnicy o 62 cm, na Wisłoku w Tryńczy o metr oraz na Stobnicy w Godowej o 15 cm.

Na skutek burz, które przeszły nad Podkarpaciem w nocy, głównie w pasie pomiędzy Przemyślem a Tarnowem, w kilku powiatach wystąpiły lokalne podtopienia dróg gminnych i powiatowych, a także użytków rolnych, przede wszystkim w powiatach: rzeszowskim, przeworskim, jarosławskim, ropczycko - sędziszowskim i w gminie Dębica.

W ciągu najbliższej doby na skutek nocnych opadów deszczu spodziewane są dalsze wzrosty poziomu wody w rzekach.

W woj. świętokrzyskim stan ostrzegawczy przekroczony jest jedynie na rzece Czarna Nida w Daleszycach. Jeśli nie będzie większych opadów, to sytuacja się ustabilizuje. Po wtorkowych opadach wystąpiły lokalne podtopienia. - Straż pożarna w ciągu ostatniej doby interweniowała 80 razy, usuwając powalone drzewa, wypompowując wodę z piwnic i zabezpieczając uszkodzone dachy - poinformował dyżurny Centrum Zarządzania Kryzysowego Wojewody Świętokrzyskiego.

Źródło artykułu:PAP
Zobacz także
Komentarze (0)