Samotni zamachowcy
Swoją "misję" uświęcają ludzkim życiem
Podkładają bomby i sieją zniszczenie - nikt za nimi nie stoi
Mają swoją "misję", którą uświęcają ludzkim życiem. Ich walka wymaga przecież ofiar - utwierdzają się w przekonaniu. Nie są członkami organizacji terrorystycznych, których nazwy często przewijają się przez pierwsze strony gazeta. Działają sami, dlatego ich ataki są tak wielkim zaskoczeniem. W zakamarkach mrocznych umysłów i własnych domów drobiazgowo planują atak, uczą się, jak posługiwać się bronią, a potem dokonują dzieła. Ale ono nie przynosi nowego porządku, rewolucji, wyższej idei, a jedynie śmierć niewinnych, ból i zniszczenie.
(mp)
Theodore Kaczynski, Unabomber
FBI nie mogło go wyśledzić przez 17 lat. Theodore Kaczynski wpadł dopiero, gdy z agentami skontaktował się jego brat. Rozpoznał słowa krewniaka w manifeście zamachowca zwanego Unabomberem (University and Airline Bomber - ponieważ początkowo atakował cele związane z uczelniami i liniami lotniczymi). Kaczynski wysyłał do swoich ofiar paczki z bombami. I choć niektóre zamachy nie powiodły się, przez wybuchowe listy zginęły trzy osoby, a 29 zostało rannych.
Theodore Kaczynski, Unabomber
Kaczynski, potomek emigrantów z Polski, był zdolnym matematykiem. Dzięki niezwykłej inteligencji pozostawał również tak długo nieuchwytny, terroryzując Amerykę. Sprzeciwiał się współczesnej cywilizacji, technologii stawianej wyżej niż natura. Ale dla swojego protestu wybrał ładunki wybuchowe. Unabomber został aresztowany 3 lipca 1996 roku. Odsiaduje dożywocie.
Baruch Goldstein
Dla Palestyńczyków morderca, dla większości świata szaleniec, ale dla niektórych ortodoksyjnych Żydów "święty", którego grób należy całować. 25 lutego 1994 roku Baruch Goldstein wszedł do jednego z meczetów w Hebronie, pełnego modlących się ludzi, z karabinem w ręku. Strzelałby dłużej, gdyby nie musiał zmienić magazynku - ci, którzy przeżyli pierwszą serię ognia, rzucili się na oprawcę.
Baruch Goldstein
Mimo że był lekarzem, odebrał życie. W masakrze w meczecie zginęło 29 muzułmanów, a kolejnych 125 zostało rannych. Zginął też Goldstein, pobity przez tych, którzy przetrwali strzelaninę. Choć rząd Izraela potępił atak, grób zamachowca stał się miejscem pielgrzymek żydowskich ekstremistów. Ostatecznie władze postanowiły go zniszczyć. Baruch Goldstein stał się symbolem fanatycznej walki, której tłem jest trwający ponad 60 lat konflikt izraelsko-palestyński.
Timothy McVeigh
"Twarz terroru" - tak amerykański magazyn "Time" podpisał okładowe zdjęcie Timothy’ego McVeigha. Miał 27 lat, gdy przeprowadził zamach bombowy na biuro federalne w Oklahoma City. To był 19 kwietnia 1995 roku. McVeigh zaparkował ciężarówkę wypełnioną materiałami wybuchowymi przed biurem. Eksplozja była potężna - runęła część budynku, zapłonęły zaparkowane w pobliżu samochody, ulice przykryło szkło z okien. W ataku zginęło 168 osób, także dzieci, które były w centrum opieki prowadzonym przy biurze.
Timothy McVeigh
McVeigha zatrzymano jeszcze w dniu zamachu. Okazało się, że jest związany z prawicowymi ekstremistami, a atak był "odwetem" za operację FBI przeciwko sekcie Davida Koresha "Gałąź Dawidowa", w której zginęli członkowie tej grupy. Ława przysięgłych i sędziowie nie byli jednak łaskawi dla zamachowca - wyrok: winny, kara: śmierć. Egzekucję przeprowadzono w 2001 roku. Na dożywocie skazano również Terry'ego Nicholsa, który pomagał McVeighowi zbudować bombę.
Mark Anthony Stroman
Twierdził, że morduje z "patriotycznego" obowiązku. Śmiertelny rajd rozpoczął tuż po atakach 11 września 2001 roku. To miała być zemsta "na Arabach" za zamachy. Mark Stroman zabił dwóch emigrantów - Pakistańczyka i wyznawcę hinduizmu z Indii - i strzelił w twarz trzeciemu mężczyźnie, który cudem uniknął śmierci. Zabójca został schwytany wkrótce po ostatnim ataku. Teksański sąd skazał go na karę śmierci. Za Stromanem wstawiła się jego niedoszła ofiara, a on sam wyznał, że żałuje tego, co zrobił. Prośby o ułaskawienie jednak odrzucono. 20 lipca tego roku Markowi Stromanowi podano śmiertelny zastrzyk.
Anders Behring Breivik
Najpierw świat obiegły zdjęcia z dzielnicy rządowej Oslo: chaos, zakrwawieni ludzie, zniszczone budynki, także biuro premiera. To bomba, może nawet nie jedna - ostrzegała norweska policja w obawie przed kolejnymi eksplozjami. Nikt nie wiedział, kto ją podłożył. Nikt się też nie spodziewał, że drugi akt dramatu rozegra się na wyspie Utoya, gdzie odbywał się obóz młodzieżówki Norweskiej Partii Pracy. Tam do młodych ludzi otworzył ogień mężczyzna przebrany w policyjny mundur. Strzelał prawie godzinę. Gdy na wyspę dotarli policjanci, poddał się bez oporu. Pojawiło się nazwisko: Anders Behring Breivik.
Na zdjęciu: pomoc udzielana rannej dziewczynie.
Anders Behring Breivik
W zamachach w Norwegii zginęło 77 osób. 32-letni Breivik twierdził, że działał sam i określał się jako "chrześcijanin" i "konserwatysta". - Moje czyny były potworne, ale konieczne - przekazał krótko po aresztowaniu przez adwokata. A w opublikowanym w internecie przed zamachem manifeście precyzował, że chciał wywołać "wojnę rasową" w Europie. Doprowadził jednak jedynie do żałoby.