Oskar W.: nie biłem Grzegorza Miecugowa, tylko go szturchnąłem
- To ja ucierpiałem bardziej. Mam liczne siniaki, obdarcia skóry. To ja bardziej fizycznie ucierpiałem, niż redaktor, więc niech nie robi teraz z siebie ofiary - mówi w rozmowie z "Czasem Białegostoku" Oskar W., który w piątek wieczorem podczas prowadzonego na Przystanku Woodstock na żywo programu "Szkło kontaktowe" zaatakował Grzegorza Miecugowa. Oskar W. usłyszał już zarzuty w tej sprawie.
05.08.2013 | aktual.: 05.08.2013 18:46
Oskar W. w rozmowie z "Czasem Białegostoku" twierdzi, że nie bił dziennikarza, tylko "symbolicznie go szturchnął". - Sam więcej ucierpiałem po zatrzymaniu przez policję niż redaktor Miecugow - mówił. W odpowiedzi na pytanie o powody ataku, Oskar W. odrzekł, że celem jego "manifestu" było dostanie się przed kamery TVN24 i pokazanie, że "Polacy mają już dosyć kłamstw i kreowania stronniczej, lewicowej wizji Polski i świata przez TVN24, jej dziennikarzy oraz inne stacje telewizyjne i dziennikarzy medialnych".
"Chciałem obudzić społeczeństwo"
W. uważa także, że "nie każdy dziennikarz, który kreuje się na prawicowego jest takim w rzeczywistości". - Przykładowo redaktor Sakiewicz jest w porządku, ale do red. Karnowskich miałbym już zastrzeżenia - podkreśla.
- Chciałem obudzić społeczeństwo z letargu, aby zrozumieli co się dzieje w tym kraju. Rządzą nami postkomuniści, a dziennikarze z postkomunistyczną przeszłością chcą ten stan utrzymać. Autorytety dziennikarskie III RP to osoby, których rodzice, dziadkowie byli działaczami komunistycznymi. Ci ludzie, którzy byli redaktorami w PRL-u, są nadal dziennikarzami. To w jakim my kraju żyjemy? Postkomunistycznym - mówi.
"To nie było pobicie"
- To przede wszystkim nie było pobicie. Zwykłe szturchnięcie. Nie zalicza się według prawa jako pobicie. Pan Miecugow nie ucierpiał w wyniku mojej akcji. To ja ucierpiałem bardziej. mam liczne siniaki, obdarcia skóry. To ja bardziej fizycznie ucierpiałem, niż redaktor, więc niech nie robi teraz z siebie ofiary. To były symboliczne szturchnięcia, które miały wyglądać jak ciosy - twierdzi Oskar W.
Zarzuty dla Oskara W.
Do zdarzenia doszło w piątek o godz. 22.40 podczas transmisji na żywo programu "Szkło kontaktowe", który jest emitowany w stacji TVN24. Wówczas na scenę wdarł się młody mężczyzna, który uderzył w twarz Miecugowa. W ręce trzymał kartkę z napisem "TVN kłamie". Publiczność Przystanku Woodstock zaczęła skandować w stronę Miecugowa: "przepraszamy".
25-letniemu Oskarowi W. pochodzącemu z Białegostoku postawiono zarzut z art. 43 prawa prasowego, mówiący, że "kto używa przemocy lub groźby bezprawnej w celu zmuszenia dziennikarza do opublikowania lub zaniechania opublikowania materiału prasowego albo do podjęcia lub zaniechania interwencji prasowej podlega karze pozbawienia wolności do lat 3". Dodatkowo odpowie za zakłócenie porządku imprezy masowej.
- Je tego nie odpuszczę. Złożyłem skargę na policji. Ten człowiek poniesie konsekwencje - powiedział Grzegorz Miecugow. - Bardzo wielu ludzi ma potrzebę zaistnienia. On chce zaistnieć takimi happeningami. Natomiast ja się nie zgadzam na formę takiej dyskusji. Dla mnie to nie jest dyskusja - dodał dziennikarz.
Jak podaje serwis WirtualneMedia.pl, Oskar W. był koordynatorem sekcji młodzieżowej Kongresu Nowej Prawicy w Białymstoku, kilka został jednak z niej usunięty. Janusz Korwin-Mikke podkreśla, że W. nigdy nie był formalnie członkiem tej partii.