Iran i Talibowie kontra ISIS? Egzotyczny sojusz dżihadystów
• Śmierć przywódcy Talibów rzuca światło na ich współpracę z Iranem
• Obie strony były kiedyś wrogami, teraz łączy ich chęć powstrzymania IS
• Dr Marcin A. Piotrowski dla WP: istnieje współpraca między Teheranem a Talibanem
• Według ekspertów, wpływ Iranu ma jednak destabilizujący efekt w regionie
30.05.2016 | aktual.: 30.05.2016 19:45
Wróg mojego wroga jest moim przyjacielem. Stara maksyma potwierdziła się po raz kolejny, kiedy wyszły na jaw okoliczności śmierci przywódcy Talibów, mułły Achtara Mansura, zabitego w Pakistanie atakiem rakietowym z amerykańskiego drona. - Okazało się, że istnieje jednak współpraca między Teheranem a Talibanem, obawiającym się ekspansji Państwa Islamskiego nieopodal swoich granic - mówi WP dr Marcin A. Piotrowski, analityk Polskiego Instytut Spraw Międzynarodowych.
To o tyle osobliwe, że Talibowie i Iran w żadnym wypadku nie są naturalnym partnerami. Dość powiedzieć, że w 1998 roku omal nie doszło między nimi do potencjalnie krwawej wojny, po tym jak Talibowie zaatakowali irański konsulat w Mazar-i-Szarif, zabijając dziesięciu irańskich dyplomatów i dziennikarza agencji informacyjnej, a wspierani przez Teheran bojownicy antytalibskiego Sojuszu Północnego dokonali masakry tysięcy talibskich więźniów. Jakby tego było mało, sunniccy Talibowie wielokrotnie dopuszczali się ataków i zbrodni na Hazarach, afgańskich szyitach, których Iran mieni się obrońcą. A jednak nie przeszkodziło to obu stronom nawiązać współpracy.
- Strażnicy rewolucji są bardzo pragmatyczni - żeby nie powiedzieć cyniczni - jeśli chodzi o swoich partnerów. Był przecież nawet taki okres, gdy współpracowali w Iraku i tolerowali działalność Al-Kaidy - uważa Piotrowski. - W Iranie przebywa zresztą jeden z synów bin Ladena. Teheran twierdzi, że jest to areszt domowy, ale widać, że nawet jeśli nie jest to współpraca, to tolerują pewne działania mogące uderzać w swoich rywali - dodaje.
W przypadku Al-Kaidy, powodem cichej współpracy rywali był wspólny wróg - przede wszystkim Stany Zjednoczone. Teraz jednak, tym co wiąże Talibów z Iranem jest inny przeciwnik: Państwo Islamskie. Bojownicy Daesz pojawili się w Afganistanie w zeszłym roku w szczytowym okresie ekspansji tej organizacji i potrafili przeciągnąć na swoją stronę znaczną liczbę radykałów z najbardziej skrajnego skrzydła Talibanu, a także z Al-Kaidy. Ale nie tylko dla nich dżihadyści spod czarnej flagi stanowią zagrożenie.
- Fakt, że Mansur przebywał w Iranie świadczy o tym, że jednak istnieje współpraca między Teheranem a Talibanem, obawiającym się ekspansji Państwa Islamskiego nieopodal swoich granic - mówi Piotrowski.
Sojusz został zawarty po zamachach 11 września? "Współpraca nigdy nie została przerwana"
Obawy Iranu nie są bezpodstawne, szczególnie że jest on główną siłą wspierającą walkę z Daesz w Iraku. Ale jak podejrzewają niektórzy, we współpracy dwóch przedstawicieli odmiennych wersji dżihadu chodzi o coś więcej, niż tylko o powstrzymanie wspólnego islamistycznego rywala. Jak twierdzi Thomas Joscelyn, analityk Fundacji na Rzecz Obrony Demokracji (FDD), sojusz z Talibami przeciwko Daesz, to tylko część prawdy, używana przez Teheran w celach PR. Głównym celem jest destabilizacja regionu, tak by zwiększyć swoje wpływy kosztem Stanów Zjednoczonych i ich sojuszników.
Świadczą o tym dokumenty i dowody wskazujące na to, że irańskie wsparcie dla Talibów sięga czasów na długo przed pojawieniem się Państwa Islamskiego. O tajnej umowie między dwoma obozami mówił np. schwytany przez Amerykanów Khairullah Khairkhwa, jeden z zaufanych współpracowników Mułły Omara, byłego przywódcy Talibów. Według jego zeznań, umowa została zawarta zresztą tuż po zamachach 11 września i jeszcze przed amerykańską inwazją na Afganistan. Irańczycy mieli oferować wsparcie finansowe oraz wysłanie broni po to, by uderzać w siły USA i międzynarodowej koalicji.
Wszystko wskazuje na to, że współpraca ta nigdy nie została przerwana. Według doniesień z 2014 roku, Iran pozwolił Talibom na otwarcie swojego biura w Meszhedzie, drugim największym mieście Iranu.
- Tak, utrzymujemy z Iranem stosunki polityczne. Pokazaliśmy to publicznie, kiedy nasi przedstawiciele z biura w Katarze odwiedzali w przeszłości Teheran - powiedział jeden z przywódców Talibów gazecie "Express Tribune".
Jednak Iran ze swojej strony dementuje, by popierał walkę Talibów w Afganistanie. - Islamska Republika opowiada się tylko za działaniami, które przyniosą pokój i stabilność w Afganistanie - powiedział rzecznik MSZ Iranu Jaberi Ansari.
Ale mało kogo takie tłumaczenia przekonują. - Irańczycy nie chcą stabilności. Wręcz przeciwnie, część ich celów, jak polaryzacja między szyitami a sunnitami, czy wyrzucenie USA z regionu, są zbieżne z tym, co chce Państwo Islamskie - mówi Kyle Orton, brytyjski analityk ds. Bliskiego Wschodu. - Dlatego oddanie pola Iranowi nie przyniesie niczego dobrego - dodaje.