PolskaIgor Przegrodzki kończy 80 lat

Igor Przegrodzki kończy 80 lat

14.04.2006 10:05, aktualizacja: 14.04.2006 10:17

Znany aktor Igor Przegrodzki obchodzi 80. urodziny. Z tej okazji Teatr Polski we Wrocławiu
przygotował wystawę fotografii poświęconą jubilatowi. Podczas
uroczystości, zaplanowanych na 18 kwietnia, odbędzie się projekcja
"Kosmosu" Witolda Gombrowicza w reż. Eugeniusza Korina, w której
zagrał Przegrodzki.

Wtorkowe uroczystości będą również okazją do spotkania z Przegrodzkim, który od rana w teatrze będzie przyjmował życzenia od wielbicieli jego talentu.

Igor Przegrodzki urodził się 15 kwietnia 1926 r. w Landwarowie pod Wilnem. Zadebiutował w Teatrze Polskim w Wilnie w marcu 1945 r. rolą Freda w "Pigmalionie" Bernarda Showa. W maju 1945 r. przyjechał z matką do Torunia transportem repatriacyjnym wileńskiego teatru.

Pracował w teatrach w Toruniu, Olsztynie i Poznaniu. W lecie 1949 r. przeprowadził się do Wrocławia, gdzie Henryk Szletyński zaangażował go do Teatru Polskiego.

Atmosfera Wrocławia, kiedy tu przyjechałem, była niezwykła. Lwowska profesura, Ossolineum, utalentowani ludzie różnych profesji, wszyscy pełni entuzjazmu. Tętniło życie artystyczne. Były tu miejsca, gdzie zbierała się cyganeria, tworzyły się grupy środowiskowe. Jacyż tu grali aktorzy! Kurnakowicz i Eichlerówna, Mikołajska, Karftówna, Zaczyk, Jasiukiewicz, Machowski. Kiedy graliśmy "Henryka VI na łowach", Jan Kott prawie codziennie dopisywał aktorom aktualne kuplety. W Teatrze siedziało się od rana do nocy. Taki był zwyczaj - wspomina jubilat.

Publiczność Wrocławia zobaczyła Przegrodzkiego po raz pierwszy w październiku 1949 r. jako Willego w "Niemcach" Kruczkowskiego. Od tego czasu zagrał ponad 150 ról w przedstawieniach, z których wiele granych było ponad 100 razy.

Przegrodzki także reżyserował. Przez cztery sezony był dyrektorem Teatru Polskiego (1981-85), wykładał w Studium Dramatycznym przy Teatrze Polskim (1956-59, 1976-79), pełnił funkcję dziekana wydziału aktorskiego w filii krakowskiej PWST we Wrocławiu, uczył aktorstwa na wydziale wokalnym we Wrocławskiej Akademii Muzycznej. Reżyserował w Operze, Operetce, Ośrodku TV we Wrocławiu. Stworzył wiele wybitnych ról w przedstawieniach Teatru TV. Grał w filmach i telewizyjnych serialach. Współpracował z wrocławskim Radiem. W latach 70. przez pięć lat szefował Śląskiej Estradzie Wojskowej.

W czerwcu 2000 r. na zaproszenie Jerzego Grzegorzewskiego wystąpił gościnnie w stołecznym Teatrze Narodowym w roli księcia Himalaja w "Operetce" Gombrowicza. Od tego czasu przebywa na czasowej "emigracji" w Warszawie, nie tracąc jednak kontaktu z macierzystym Teatrem i swoim wrocławskim domem. "Nie przesadza się starych drzew" - mówi aktor, który we Wrocławiu mieszka 57 lat.

W 2006 r. podczas Jubileuszu 60-lecia Teatru Polskiego we Wrocławiu Igor Przegrodzki otrzymał Złoty Medal "Gloria Artis".

Teatr jest moim domem, tu mnie chciano i tu mi zawsze było dobrze. Tu miałem wielkie role i wielkie skandale. A że minęło tyle lat, w to uwierzyć nie mogę. Teraz jestem po prostu starym wrocławskim aktorem z pewnym dorobkiem. Spoglądam w stronę mety. Czy życie jest snem, czy może sen jest życiem - pytam siebie i nie znajduję odpowiedzi. Chciałbym pozostać na scenie do końca, potwierdzić swoje życie w teatrze. Udowodnić, może tylko samemu sobie, że to wszystko miało i ma sens - wspomina aktor.

Jubilat uważa, że jeśli w ogóle odznacza się jakąś cnotą, to jest nią chyba pracowitość. Wierzę w pracę. Życie aktora to jak bieg przez płotki. Trzeba parę płotków przewrócić, ponieść parę klęsk. To wszystko nie jest takie proste i takie nęcące, jak się z zewnątrz wydaje. Bo tak naprawdę wspaniale gra się w życiu tylko trzy, może pięć ról. Mam pogodną naturę. Umiałem się wydobyć sam z najtrudniejszych sytuacji. Umiem znaleźć dróżkę, choćby najwęższą, żeby wyjść z największego zmartwienia. Może to też jest aktorstwo? Moje życie, moja "powieść teatralna"? Tylko tyle. A dla mnie to cały kosmos - mówił Przegrodzki.

Nie sądzę, by kształt teatru i w ogóle jego przyszłość były uwarunkowane poszukiwaniami estetycznymi. Sądzę, że najważniejsze rozstrzygnięcia zapadną na płaszczyźnie moralno-etycznej. Nie ma dialogu bez uczciwości. W teatrze uczciwość oznacza także zawodową rzetelność. Pod tym względem współczesny teatr nie jest lepszy od swojej epoki - zauważa jubilat.

Źródło artykułu:PAP
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (0)
Zobacz także