WAŻNE
TERAZ

Warszawa potwierdza. Reżim Łukaszenki uwolnił trzech Polaków

Egzorcyzmy przed domem Biedronia. Pół roku prezydenta Słupska

Odrealniony celebryta i mistrz autopromocji albo pracowity prezydent - tak skrajne opinie można usłyszeć w Słupsku na temat Roberta Biedronia, który zasiada na fotelu prezydenta tego miasta od pół roku. Co zrobił od zaprzysiężenia w dniu 6 grudnia 2014 roku? On sam uważa, że wiele. Jego krytycy odpowiadają, że owszem, ale przede wszystkim dla swojej popularności.

Robert Biedroń tuż po ogłoszeniu wyników drugiej tury wyborów na prezydenta Słupska w dniu 30 listopada 2014 roku.
Źródło zdjęć: © PAP | Jan Dzban
Arkadiusz Jastrzębski

Wygrana Roberta Biedronia w jesiennych wyborach samorządowych wywołała wstrząs w lokalnym życiu społecznym i politycznym. Po 12 latach rządów ze stanowiska odszedł postkomunistyczny prezydent Maciej Kobyliński, który pozostawił po sobie olbrzymi dług w miejskiej kasie i rozpoczętą budowę parku wodnego, bez nadziei na dokończenie tej inwestycji. Komitet Biedronia szedł do wyborów z hasłem "Nareszcie zmiana", doskonale wyczuwając nastroje wśród mieszkańców Słupska, zmęczonych dotychczasowym prezydentem, jego kłótniami z radnymi czy - delikatnie mówiąc - nietrafionymi decyzjami.

Kiedy rozmawiam z Robertem Biedroniem na temat jego półrocznej pracy w Słupsku, trwa dzień otwarty ratusza i neogotycki gmach jest wypełniony po brzegi ludźmi. Każdy chce spotkać się z prezydentem i choć chwilę porozmawiać albo zrobić wspólne zdjęcie. - Widzi Pan sam, naprawdę ciężko pracuję. Sądzę, że pół roku to za wcześnie na podsumowania, a ocenę mojej prezydenturze wystawią mieszkańcy po czterech latach. Jednak faktem jest, że o Słupsku pozytywnie mówi się w całej Polsce i na świecie. To w tym mieście realizowana jest polityka oszczędzania i konsultacji społecznych. Przeciwnicy nazywają mnie odrealnionym celebrytą z zazdrości - mówi prezydent Słupska.

Jako przykłady zmian, które już wprowadził, wymienia wstrzymanie wysokich nagród w miejskich spółkach, ograniczenie ich rad nadzorczych czy reorganizację całego urzędu i przygotowywanie się do zmian w systemie oświaty. - Przeprowadziłem transparentne konkursy na dyrektorów i zagospodarowanie ważnych miejsc w mieście. Szykujemy się do opracowania strategii rozwoju miasta. To naprawdę wiele, a mogę wyliczać bez końca. Muszę podkreślić jedno: przywróciłem godność mieszkańcom i ludzie wiedzą, że mogą: Yes We Can. Choć z pewnością nie wygrałem jeszcze z układem - mówi WP Robert Biedroń.

Zapowiedź Kukiza?

- Wygrana Roberta Biedronia była chyba zapowiedzią wyniku wyborczego Pawła Kukiza, a później Andrzeja Dudy. Słupsk stał się papierkiem lakmusowym. Mieszkańcy miasta jako pierwsi - w tak wyraźny sposób - pokazali, że Polacy chcą zmian - uważa Marcin Dadel, szef klubu radnych Platformy Obywatelskiej w słupskiej radzie miejskiej. Dodaje, że na razie zmian obiecanych przez Biedronia nie ma wiele i wciąż jesteśmy świadkami "festiwalu zapowiedzi".

- Trzeba przyznać, że prezydent jest mistrzem autopromocji. Jednak z perspektywy pracy w samorządzie jest jeszcze wiele do zrobienia. Miasto jest zadłużone i teraz mamy tylko dobrą analizę sytuacji finansowej, ale brakuje propozycji rozwiązań - dodaje Dadel. W tej krytyce wtóruje mu Jerzy Mazurek, radny Słupskiego Porozumienia Obywatelskiego, kilkanaście lat temu zasiadający również na fotelu prezydenta miasta. - Mniej fajerwerków, a więcej pracy - apeluje i ocenia, że największym problemem Biedronia w pierwszych sześciu miesiącach pracy w Słupsku był brak znajomości samorządu.

- Mam wciąż nadzieję, że prezydent zacznie wprowadzać w końcu zmiany w budżecie. Z pewnością jednak wniósł do miasta powiew optymizmu - podkreśla Marcin Dadel z PO.

Robert Kujawski, szef klubu radnych Prawa i Sprawiedliwości przyznaje, że słyszy wśród ekipy prezydenta Biedronia głosy o przecięciu "układu", który miał przez kilkanaście lat istnieć w Słupsku. - Jednak, kiedy na sesji rady padło pytanie o to, gdzie był ten układ w spółkach miejskich to zapadła cisza. Wszyscy, którzy interesowali się słupskim samorządem mieli wiele podejrzeń, co do nieprawidłowości w latach poprzednich, ale trudno mówić o układzie, który dominował. Była to raczej kwestia załatwiania partykularnych interesów różnych ludzi przy wykorzystaniu aparatu miejskiego - dodaje radny PiS.

W jego opinii Robert Biedroń nie przeprowadzi radykalnych zmian. - Samorząd istnieje już 25 lat i najbardziej gwałtowne przemiany miały miejsce w roku 1990. Teraz zadania określają ustawy i tutaj nie da się zrobić rewolucji - uważa Kujawski.

Mistrz PR

- Pierwsze pół roku to bardzo dużo konferencji prasowych, czyli dbania o swój wizerunek. Ta promocja w jakiś realny sposób - jak na razie - nie przedkłada się na nic. Nawet to słynne zapowiadane "słupskie Las Vegas", czyli pomysł udzielania ślubów chyba też nie wyszedł, bo z tego, co wiem, było ich tylko kilkanaście. W mojej ocenie największy błąd, który popełnił prezydent Biedroń, to niezapewnienie sobie stabilnej większości w radzie, która mogłaby być oparciem przy wprowadzeniu reform. Tu doskonały PR nie wystarczy - ostrzega radny Robert Kujawski z PiS.

Nawet Krzysztof Kido, jeden z zaledwie dwóch radnych, których komitet Biedronia wprowadził do rady także widzi, że dbanie tylko o wizerunek to nie jest dobry pomysł na prezydenturę. - Zabrakło mi podjęcia trudnych i niepopularnych decyzji w zarządzaniu instytucjami i spółkami miejskimi. Problemem jest też chęć konsultowania wszystkiego ze wszystkimi. Tak się nie da działać, jeśli nie ma odpowiednich mechanizmów, które ułatwią wypracowanie ostatecznych rozwiązań - wyjaśnia radny, zapewniając jednocześnie, że prezydent nadal ma u niego kredyt zaufania.

Również szef klubu radnych SLD w słupskiej radzie Paweł Szewczyk uważa, że Robertowi Biedroniowi trzeba dać jeszcze czas na pracę. - Na razie wychodzi obronną ręką mimo nieznajomości samorządu. Brakuje głębokiej reorganizacji, ale na to potrzeba czasu. Pamiętajmy, że dopiero kolejny projekt budżetu będzie autorskim prezydenta. Ten, który realizuje teraz, przygotował poprzednik w roku wyborczym i w dokumencie znalazło się wiele nierealnych wręcz inwestycji - tłumaczy radny lewicy.

Egzorcyzmy i błogosławieństwo

- Tęczowy, kolorowy chłopiec i promotor gender - tak prawicowi politycy ze Słupska nazywają Roberta Biedronia. On sam zapewnia, że nie chce afiszować się z orientacją seksualną i woli mówić o swojej pracy w samorządzie. Pojechał jednak na Marsz Równości w Gdańsku, co lokalna prawica mocno skrytykowała. - To nieszczęście dla miasta mieć takiego prezydenta, który wypromował się na ruchu LGBT i pojmuje swoją prezydenturę jako okazję do stałej autopromocji. Skandalem jest, że pojechał na paradę do Gdańska, a nie był na słupskich uroczystościach w dniu 3 maja i nie wywiesił w ratuszu portretu Jana Pawła II w rocznicę śmierci papieża. Dodatkowo, otwarcie mówił o swojej orientacji w czasie spotkań z młodzieżą w szkołach, a powinien zachować neutralność światopoglądową, bo pełni przecież funkcję publiczną - uważa Anna Mrowińska, radna PiS, która w czasie sesji rady wielokrotnie odnosiła się do deklarowanego otwarcie homoseksualizmu Biedronia.

Radna brała też udział w procesji, która przechodziła przed ratuszem. Rozsypywano wtedy sól egzorcyzmowaną, która miała pojawić się też przed domem Biedronia. - Ta pani chce się na mojej osobie wypromować - prezydent Słupska szybko ucina pytanie o działania radnej Mrowińskiej. Wielokrotnie podkreślał swoje dobre kontakty z proboszczem Janem Giriatowiczem, najbardziej znanym księdzem w mieście, który od lat angażuje się w działania społeczne i komentuje wydarzenia polityczne. Przed pierwszą turą duchowny mówił, że Biedroń "niesie śmierć", ale po wygranej miał go nawet pobłogosławić. Teraz jest już ostrożny w wypowiadaniu swoich opinii na temat prezydenta Słupska. - My mamy się miłować, a sądzić będzie Bóg - stwierdza krótko ks. Giriatowicz.

Zarówno radna PiS, jak i Jerzy Mazurek ze Słupskiego Porozumienia Obywatelskiego są przekonani, że Robert Biedroń nie wytrzyma czterech lat na fotelu prezydenta. - To pewne, że ucieknie - uważa Mazurek. Zresztą w kuluarach rady miejskiej słychać, że w nieoficjalnych rozmowach Biedroń miał mówić o niemiłym zaskoczeniu jesienną decyzją słupszczan i traktowaniu kandydowania w wyborach na prezydenta Słupska jako formy promocji swojej osoby. W rozmowie z Wirtualną Polską zapewnia jednak, że nie płakał po wyborach, co zarzucał mu na naszych łamach Janusz Palikot. - Nigdzie się nie wybieram przez najbliższe cztery lata - stwierdza.

Komentuje również profil na Facebooku pod nazwą "W 2020 głosuję na Biedronia!" polubiony w kilka dni przez kilkadziesiąt tysięcy osób, które chciałyby przenosin prezydenta Słupska do Warszawy i zastąpienia za pięć lat Andrzeja Dudy w Pałacu Prezydenckim. - To dzieje się poza mną, a nawet mi przeszkadza. Powtórzę, obiecałem mieszkańcom pełną kadencję, a jeśli będą mnie nadal chcieli, to też następną. Mam wizję tego miasta i wiem, jakie chcę je zostawić po czterech czy ośmiu latach - zapewnia Robert Biedroń.

Źródło artykułu: WP Wiadomości

Wybrane dla Ciebie

Debata w ONZ o Polsce. Już wszystko jasne
Debata w ONZ o Polsce. Już wszystko jasne
Warszawa potwierdza. Reżim Łukaszenki uwolnił trzech Polaków
Warszawa potwierdza. Reżim Łukaszenki uwolnił trzech Polaków
Szkoci odwołują koncert. Powodem jest incydent z dronami
Szkoci odwołują koncert. Powodem jest incydent z dronami
Po wystąpieniu szefa MON. Krzyki, zdumienie i zarzuty
Po wystąpieniu szefa MON. Krzyki, zdumienie i zarzuty
Polacy na liście uwolnionych przez reżim. Są już na Litwie
Polacy na liście uwolnionych przez reżim. Są już na Litwie
Trump wysłał list do dyktatora. Uwagę zwraca podpis
Trump wysłał list do dyktatora. Uwagę zwraca podpis
Łukaszenka prowokacyjnie o naruszeniu polskiej przestrzeni
Łukaszenka prowokacyjnie o naruszeniu polskiej przestrzeni
Akcja policji w Pruszkowie. Funkcjonariusze użyli broni
Akcja policji w Pruszkowie. Funkcjonariusze użyli broni
Debata o Polsce w PE. Mówili i kłócili się głównie Polacy
Debata o Polsce w PE. Mówili i kłócili się głównie Polacy
Polscy wojskowi pojadą na Ukrainę. Będą się szkolić w zestrzeliwaniu dronów
Polscy wojskowi pojadą na Ukrainę. Będą się szkolić w zestrzeliwaniu dronów
Nagły zwrot. Uwolnieni opozycjoniści odmówili opuszczenia Białorusi
Nagły zwrot. Uwolnieni opozycjoniści odmówili opuszczenia Białorusi
Wielka pomoc Polsce. Będzie decyzja NATO. Szef MON zapowiada
Wielka pomoc Polsce. Będzie decyzja NATO. Szef MON zapowiada