Donald Tusk przedstawił rekomendacje zmian w prawie dot. pijanych kierowców
Plaga pijanych kierowców w Polsce to ciągle bardzo duże zagrożenie - ocenił premier Donald Tusk. Poinformował, że rząd przyjął "pierwsze rekomendacje", mające na celu redukcję tego zjawiska. Rząd proponuje m.in. podwyższenie kar pieniężnych za jazdę po pijanemu i obowiązkowe alkomaty w samochodach. Zmiany w prawie mają prowadzić do bardziej skutecznego ścigania i karania pijanych kierowców, a tym samym przyczynić się do zwiększenia bezpieczeństwa na drogach.
- Tym, co sprawia, że tak wielu ludzi w Polsce siada za kółkiem w stanie nietrzeźwym, jest to, że ludzie ciągle uważają, iż nie jest to nic takiego. Jestem przekonany, że za zmianami przepisów, pójdą zmiany kulturowe - mówił premier Donald Tusk na konferencji prasowej.
Jedną z większych zmian byłoby traktowanie jeżdżenia bez uprawnień jako przestępstwa, a nie wykroczenia. - Do tej pory ludzie, którzy tracili prawo jazdy, często wsiadali do samochodu i jeździli bez uprawnień, bo za to był mandat. Chcemy przenieść z kodeksu wykroczeń do kodeksu karnego te przypadki - powiedział Donald Tusk.
Obowiązkowe alkomaty
Od 2015 roku każdy pojazd obowiązkowo będzie musiał być wyposażony w alkomat. Dodał, że średni koszt takiego urządzenia to 5-10 złotych. - Wiąże się to przede wszystkim z intencją, aby ograniczyć tak zwanych przypadkowych nietrzeźwych. Ludzie w Polsce bardzo często siadają za kółkiem tłumacząc sobie, że są trzeźwi, bo pili poprzedniego dnia - powiedział Tusk.
- Nie będzie obowiązku korzystania z alkomatu, ale obowiązek posiadania alkomatu, jak sądzimy, spowoduje radykalny wzrost korzystania z tego urządzenia prewencyjnie przez samych kierowców - powiedział premier.
Publiczny wyrok, większe kary pieniężne, brak kar w zawieszeniu
Poza obowiązkowym posiadaniem alkomatu rząd zaproponował jeszcze inne rozwiązania prawne. Zgodnie z tymi propozycjami osoba pierwszy raz złapana za jazdę po alkoholu miałaby tracić prawo jazdy na 3 do 15 lat (obecnie taka osoba traci prawo jazdy na czas od roku do 10 lat) i zapłacić nawiązkę - co najmniej 5 tys. zł. Wyrok w takiej sprawie miałby być publicznie ogłoszony, wraz z nazwiskiem.
Zdaniem premiera to, co było najpoważniejszym problemem jeśli chodzi o wyroki w tego typu sprawach, to stosowanie kar w zawieszeniu. - Mamy propozycję, która w tej chwili jest już finalizowana, mówię o tzw. dużej zmianie w kodeksie karnym, która powinna spowodować, że generalnie korzystanie z tej formy kary, jaką jest kara w zawieszeniu, będzie dość wyraźnie ograniczone - powiedział Tusk.
Dodał, że takim karom jak nawiązka czy publikacja wyroku towarzyszyć będzie kara główna, która zdecydowanie rzadziej będzie karą w zawieszeniu. - Taka jest nasza intencja - zaznaczył.
- Ten, kto zostanie złapany po raz drugi na jeździe w stanie nietrzeźwości, może spodziewać się raczej bezwzględnej kary pozbawienia wolności, jeśli wprowadzimy te zmiany kodeksu karnego - zapowiedział Tusk. Recydywista traciłby prawo jazdy na okres od 5 do 15 lat i musiałby zapłacić minimalnie 10 tys. zł nawiązki. - To dla wielu kierowców jest dotkliwa kara finansowa, dla nas ważne jest to, że to nie podlega negocjacji - podkreślił Tusk, przypominając, że górna granica nawiązki to 100 tys. zł.
"Bez drastycznych zmian w przepisach nie będzie efektów"
Zdaniem Donalda Tuska, bez mocniejszej egzekucji prawa i zakazów nie uzyskamy poprawy ws. pijanych kierowców. Premier powiedział, że statystyki nie są dramatyczne, ale nie zmienia to faktu, że oburzenie społeczne jest bardzo uzasadnione. - My te emocje podzielamy, ale nie możemy im ulegać. Nie możemy pisać prawa wyłącznie w skutek emocji. Musimy tak zmieniać przepisy prawa, aby przede wszystkim uzyskać efekt prewencyjny - zaznaczył premier.
Dodał, że rząd rozumie, iż prowadzenie pojazdów pod wpływem alkoholu nie zostanie wyeliminowane z dnia na dzień. - Chodzi o to, aby rzeczywiście systematycznie ubywało na drogach pijanych kierowców - wyjaśnił premier. Ocenił, że bez drastycznych zmian w przepisach nie będzie szybkich efektów.
Podkreślił, że choć zdaje sobie sprawę, że to na pewno nie usatysfakcjonuje "tych wszystkich, którzy po Kamieniu Pomorskim oczekują bardzo drastycznych i widowiskowych reakcji". - Wiadomo, że te zmiany w przepisach nie przywrócą nikomu życia. Dla nas najważniejsze jest to, żeby ograniczyć na przyszłość możliwość tego typu zdarzeń - powiedział Tusk.
Zaznaczył, że tym, co sprawia, że tak wielu ludzi w Polsce siada za kółkiem będąc nietrzeźwymi i wielu z nich doprowadza do tragedii, jest to, że ludzie ciągle uważają, iż "to jest nic takiego". - Jestem przekonany, że za tymi zmianami, bo one w praktyce będą bardzo dotkliwe dla każdego, kto odważy się usiąść za kółkiem pod wpływem alkoholu, pójdą także zmiany kulturowe - powiedział.
- Zdajemy sobie sprawę, że obligatoryjne 10 tys. zł nawiązki może być nie tylko dla sprawcy, ale i dla całej jego rodziny dotkliwe. Ale nie ma innego sposobu, aby wymusić na nas wszystkich, także na rodzinie, na wspólnotach, wyeliminowanie tej nieznośnej tolerancji dla picia kierowców. Zdajemy sobie sprawę, że w wielu przypadkach taka nawiązka może automatycznie oznaczać przepadek mienia, np. samochodu. Tak naprawdę, jeśli taka będzie konsekwencja, nie powinniśmy płakać nad tym faktem - przekonywał premier.
"Obecny system nie jest prewencyjny"
Minister sprawiedliwości Marek Biernacki ocenił, że obecny sposób karania pijanych kierowców nie działa prewencyjnie. Zaznaczył, że choć spadają statystyki dotyczące skazanych nietrzeźwych kierowców, to rośnie liczba tych, których skazano ponownie.
Biernacki poinformował, że statystyki z lat 2010-2012 pokazują, iż spadła liczba nietrzeźwych kierowców skazanych za spowodowanie wypadku - z 1016 do 805 osób, a ciężkiego wypadku - z 390 do 360. Natomiast liczba skazanych za prowadzenie pojazdu w stanie nietrzeźwości - z 73 tys. do 62 tys. osób.
Choć Biernacki przyznał, że dane są optymistyczne, to zwrócił uwagę na statystyki dotyczące kierowców powtórnie skazanych za jazdę po pijanemu. Ich liczba w 2011 r. sięgnęła 9,9 tys. osób, a rok później - 12,4 tys. Zdaniem ministra sprawiedliwości oznacza to, że system nie resocjalizuje skazanych.
W 98 proc. przypadków sądy orzekały wobec pijanych kierowców kary w zawieszeniu. Niepokojące - zdaniem Biernackiego - jest to, że w przypadku recydywy kary w zawieszeniu stanowiły 70 proc., mimo, że kodeks karny wyraźnie wskazuje, iż w takich przypadkach kara w zawieszeniu to sytuacja wyjątkowa.
Szef MS przypomniał, że od 2012 r. grzywną za prowadzenie w stanie nietrzeźwości ukarano ponad 29 tys. osób. Tylko 139 z nich otrzymało grzywny powyżej 5 tys. zł, natomiast aż 47 proc. skazanych zapłaciło poniżej 1 tys. zł. - Widzimy tutaj wyraźnie brak systemu prewencyjnego - ocenił Biernacki.
Przypomniał, że od połowy grudnia w konsultacjach społecznych jest projekt zmian w kodeksie karnym, który ma odwrócić niekorzystny trend, zgodnie z którym kara pozbawienia wolności w zawieszeniu jest wymierzana najczęściej. MS zakłada, że rząd zajmie się tym projektem na przełomie kwietnia i maja, a sejm znowelizuje prawo jeszcze w tym roku.
Zwrócił też uwagę na projekt zmian w prawie o prokuraturze. Przewiduje on, że rząd będzie mógł co roku wyznaczać zasadnicze kierunki polityki karnej. - O tyle jest to istotne, że prokurator generalny może wydawać wiążące wytyczne co do prowadzenia określonych spraw. W wytycznych mogą być wskazania, aby żądając kary grzywny, kierować się wartością majątku skazanego i jego samochodu - tłumaczył Biernacki.
Jeszcze więcej kontroli trzeźwości
W ostatnich latach liczba kontroli trzeźwości kierowców wzrosła czterokrotnie, ale nadal będziemy ją zwiększać - podkreślił natomiast minister spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz. Prewencja odgrywa kluczową rolę - powiedział.
Jak mówił Sienkiewicz, od 2009 r. liczba kontroli trzeźwości kierowców wzrosła z ponad 2,3 mln do ponad 8,8 mln rocznie. - Nadal uważamy, że jest to liczba niewystarczająca dla skutecznej prewencji. Chodzi o stworzenie sytuacji, w której ktoś, kto kieruje pojazdem po spożyciu alkoholu, ma w tyle głowy przekonanie, że istnieje wysokie prawdopodobieństwo, iż zostanie skontrolowany na drodze - powiedział Sienkiewicz.
Szef MSW podkreślił, że w 2013 r. policja uruchomiła na szeroką skalę działania związane z tzw. trzeźwymi porankami. Chodzi o badania kierowców stojących np. w korach, na wyjazdach z osiedli. Policjanci wyrywkowo sprawdzają stan trzeźwości kierowców, bez legitymowania ich. Sienkiewicz zapowiedział, że zwiększona zostanie także liczba funkcjonariuszy dokonujących kontroli na drogach.
Inicjatywa rządu ma związek z tragedią w Kamieniu Pomorskim, gdzie 1 stycznia zginęło sześć osób idących po chodniku potrąconych przez pijanego kierowcę.
Pakiet propozycji przygotowały resorty spraw wewnętrznych, sprawiedliwości oraz infrastruktury i rozwoju.