Bójka w Sejmie znalazła swój finał w prokuraturze. Paweł Bednarz dla WP: PiS nie dotrzymało obietnicy
• Do Prokuratury Rejonowej Północ w Sosnowcu trafiło zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez szefa biura prasowego PiS - Krzysztofa Wilamowskiego
• Złożył je Paweł Bednarz, który w połowie września był jednym z uczestników szarpaniny podczas konferencji prasowej Ryszarda Terleckiego
• To nie była bójka. Zostałem napadnięty i musiałem się bronić - mówi WP Bednarz
• Politycy PiS nie dotrzymali umowy, więc skierowałem sprawę do prokuratury - tłumaczy
• Nie chcę komentować tej sprawy - mówi WP Krzysztof Wilamowski
25.10.2016 | aktual.: 25.10.2016 13:13
W połowie września całą Polskę obiegły zdjęcia szarpaniny podczas konferencji prasowej Ryszarda Terleckiego. Do zamieszania doszło, gdy zaproszony przez posłankę Barbarę Chrobak Paweł Bednarz próbował zadać wicemarszałkowi Sejmu pytania dotyczące sytuacji dzieci z domów dziecka oddawanych do zagranicznych adopcji.
Zachowanie prezesa Fundacji im. Dobrego Pasterza z Sosnowca nie spodobało się szefowi biura prasowego PiS Krzysztofowi Wilamowskiemu, który próbował odciągnąć mężczyznę. W efekcie na korytarzu Sejmu wywiązała się szarpanina zakończona wyprowadzeniem Bednarza przez straż marszałkowską.
Szybkie spięcie i pojednanie
Po całym zdarzeniu Paweł Bednarz zapowiedział, że nie zamierza pozwolić na to, by osoby do tego nieuprawnione naruszały jego nietykalność cielesną i zagroził zgłoszeniem sprawy do prokuratury. Jednak kilka dni później, w wyniku mediacji z sekretarzem stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości Michałem Wójcikiem oraz posłanką Barbarą Chrobak, zmienił zdanie. Zwaśnieni mężczyźni podali sobie ręce i wydawało się, że sprawa jest ostatecznie zamknięta.
Sukcesem i ustaleniami za pośrednictwem Twittera chwalił się nawet Michał Wójcik:
PiS złamało dane słowo?
Zawieszenie broni nie trwało jednak długo. Pod koniec października do Prokuratury Rejonowej Północ w Sosnowcu trafiło jednak zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez Krzysztofa Wilamowskiego. Złożył je Paweł Bednarz, który zarzuca szefowi biura prasowego stosowanie przemocy i napaść.
"Wnoszę o ustalenie, ściganie i ukaranie sprawców" - napisał w piśmie do prokuratury prezes Fundacji im. Dobrego Pasterza. W rozmowie z Wirtualną Polską Bednarz podkreśla również, że zdarzenia, które miało miejsce w Sejmie, nie należy nazywać bójką. - Ja zostałem najzwyczajniej w świecie napadnięty i musiałem stosować obronę własną - przekonuje i zapewnia jednocześnie, że nic nie skłoni go już do wycofania zawiadomienia.
Pytany o powody, dla których zdecydował się po tak długim czasie zgłosić sprawę do prokuratury, tłumaczy: "W zamian za jej wyciszenie obiecano mi, że pewne rzeczy zostaną załatwione. Chodziło głównie o wstrzymanie wszystkich adopcji dzieci z domów dziecka poza granice RP, aż do czasu, gdy wyjaśniona zostanie ich zasadność".
Z relacji Bednarza wynika, że zawarł z politykami PiS "dżentelmeńską umowę" w tej sprawie. Jednak jedyną reakcją na jego postulaty było pismo otrzymane z Ministerstwa Sprawiedliwości, w którym urzędnicy tłumaczyli mu, że nie są kompetentni w wydawaniu decyzji dotyczących adopcji zagranicznych dzieci.
Wirtualna Polska zwróciła się również z pytaniami do szefa biura prasowego PiS Krzysztofa Wilamowskiego. Nie chciał on jednak komentować sprawy. - Proszę kontaktować się z prokuraturą, w której pan Bednarz złożył zawiadomienie. Jeżeli chodzi o wspomnianą umowę, to na Twitterze ministra Wójcika jest zawarte wszystko, co zostało ustalone w tej sprawie. To jest cały oficjalny komentarz na temat tego spotkania - kończy Wilamowski.
Prokuratura w Sosnowcu potwierdziła nam, że otrzymała zgłoszenie w tej sprawie i obecnie zajmuje się jego analizą. Decyzja odnośnie do ewentualnego wszczęcia śledztwa powinna zapaść w połowie listopada.