Balcerowicz dla WP: chcę wpływać na wyborców
W demokracji świat polityki to jest oddziaływanie na ludzi, którzy są wyborcami, bo to jest ostateczna instancja. Chciałbym móc na tę ostateczną instancję wpływać - powiedział prof. Leszek Balcerowicz. Przez cały tydzień będziemy prezentować kolejne części rozmowy z prof. Balcerowiczem. Już jutro były prezes NBP będzie opowiadał o tym, jaką ma receptę na uzdrowienie służby zdrowia.
02.04.2008 | aktual.: 17.06.2008 11:00
WP: Agnieszka Niesłuchowska: Od roku nie jest pan już prezesem Narodowego Banku Polskiego. W międzyczasie założył pan fundację Forum Obywatelskiego Rozwoju. Czym zajmuje się ta organizacja?
O tym, w jakim kierunku idzie kraj, ostatecznie decydują w demokracji ci, których nazywamy wyborcami. I ostatecznie o tym jaka Polska będzie, jak szybko się będzie rozwijać i ilu ludzi będzie z niej wyjeżdżać, zależy od zmiany proporcji w kierunku tych ludzi, którzy głosują na programy rozwoju. To nie jest takie trudne. Jeżeli mają być mniejsze podatki, a tego potrzebujemy, to trzeba ograniczać tempo wzrostu wydatków budżetowych. Wiem, że własność prywatna sprawdza się lepiej niż publiczna, bo to socjalizm upadł a nie kapitalizm.
WP: Na stronie fundacji jest wiele raportów, analiz dotyczących gospodarki, ale nie tylko. Ostatnio pojawiła się informacja, że zaangażował się pan we wspieranie dążeń wolnościowych na Kubie. Na czym polega to wsparcie?
Chodzi o wytworzenie takiej sytuacji, która by była pewną ochroną dla kubańskich dysydentów i jednocześnie presją na władzę. Kuba jest w okresie przełomowym, więc tym bardziej działalność ludzi z zewnątrz jest potrzebna.
WP: W tych działaniach wspiera pana również Lech Wałęsa. Jak wygląda wasza współpraca?
Z Lechem Wałęsą znamy się od lat ze względu na jego rolę historyczną i mój udział w rządach, które reformowały Polskę. Ja nigdy nie miałem napięć z prezydentem Lechem Wałęsą i wydaje mi się, że było między nami intuicyjne zrozumienie co jest najważniejsze w polskich reformach – wolność w tym gospodarcza. Podobnie jest w przypadku inicjatyw na rzecz ruchów wolnościowych na Kubie.
WP: Co oprócz tego zmieniło się w pana życiu?
Wykonywanie funkcji publicznych nie jest jedyną, użyteczną i interesującą działalnością. Z mojego pierwotnego zawodu jestem nauczycielem akademickim, profesorem Szkoły Głównej Handlowej. Lubię pracę z młodymi ludźmi i mam to szczęście, że przyciągam samych zdolnych studentów. W przeszłości niektórzy z nich pracowali ze mną w strukturach rządowych, czy NBP uczestnicząc w bardzo ciekawych zajęciach. Teraz mam więcej czasu, więc mogę też rozwijać katedrę międzynarodowych studiów porównawczych, która zajmuje się najważniejszymi problemami rozwoju.
Oprócz tego założyłem organizację pozarządową, o której była mowa na początku i udało mi się przyciągnąć do współpracy moich młodych współpracowników, którzy wraz ze mną ją rozwijają. I tu chodzi o to, co mówiłem wcześniej, czyli zmianę proporcji w kierunku tych, którzy uważają uczestnictwo w demokracji za obowiązek, bo to jest moralny obowiązek. Trzeba odejść od tego snobowania się na polityczność. To jest nieprzyzwoite. Ważne jest, aby zadać sobie odrobinę wysiłku i zastanowić nad tym, co się sprawdza, a co nie w osiąganiu celów, takich jak rozwój, czy lepsza sytuacja materialna. I taką wiedzę staramy się przekazać w możliwie jak najbardziej atrakcyjnych formach.
WP: Czy to oznacza, że nie ciągnie pana do wielkiej polityki?
W demokracji świat polityki to jest oddziaływanie na ludzi, którzy są wyborcami, bo to jest ostateczna instancja. Chciałbym móc na tę ostateczną instancję wpływać nie w demagogiczny sposób, ale poprzez atrakcyjne przekazywanie sprawdzonej wiedzy.
Rozmawiała: Agnieszka Niesłuchowska, Wirtualna Polska