PolskaZUS kontra "Gość Niedzielny"

ZUS kontra "Gość Niedzielny"

21 września w przeglądzie prasy opublikowaliśmy artykuł z tygodnika "Gość Niedzielny" pt. "Emerytury pod znakiem zapytania?". Poniżej przedstawiamy list jaki otrzymaliśmy z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych.

25.09.2006 | aktual.: 25.09.2006 12:26

Ks. Marek Gancarczyk Redaktor Naczelny „Gościa Niedzielnego”
Szanowny Księże Redaktorze,
W artykule „Emerytury pod znakiem zapytania” opublikowanym w ostatnim wydaniu „Gościa Niedzielnego” znalazły się sformułowania krzywdzące Zakład Ubezpieczeń SpołecznychUbezpieczeń Społecznych. Dlatego proszę uprzejmie o umożliwienie odpowiedzi na te zarzuty na łamach gazety. Autorka artykułu, Eliza Michalik, najwyraźniej znacznie lepiej zna chilijski system emerytalny niż polski, trudno się więc dziwić, że w jej artykule znalazło się kilka nieścisłości, które są potwierdzeniem obiegowych opinii na temat działalności Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, lecz, niestety, nie mają żadnego związku z rzeczywistością.
Podstawowym założeniem, którego red. Michalik nie wzięła pod uwagę konstruując swój tekst, jest rozdzielenie Zakładu Ubezpieczeń Społecznych jako instytucji i Funduszu Ubezpieczeń Społecznych (FUS). ZUS jest aparatem wykonawczym FUS-u i nie należy mylić jego budżetu na bieżącą działalność ze środkami Funduszu, który de facto gromadzi środki na emerytury, renty i inne świadczenia i dysponuje nimi. Są to dwa różne worki pieniędzy, prawie zupełnie od siebie niezależne.
Trudno więc zrozumieć w co dokładnie wymierzony jest zarzut „trwonienia pieniędzy” przez ZUS. Czy fakt realizowania wypłaty emerytur i rent w ustawowej wysokości, czy może wydawanie pieniędzy z budżetu ZUS na bieżącą działalność, co nie ma żadnego wpływu na stan zasobów FUS, a tym bardziej na wysokość świadczeń? Być może trudno w to uwierzyć, ale Zakład Ubezpieczeń Społecznych jest instytucją, która należy do najracjonalniej gospodarujących środkami na swoją działalność. Oceniając wydatki ZUS warto nie ograniczać się do podniecenia kwotami, ale zestawić je z listą zadań nakładanych na naszą instytucję.
ZUS wykonuje obecnie 19 różnego rodzaju zadań związanych m.in. z poborem składek (także na zlecenie innych instytucji, np. Narodowego Funduszu Zdrowia i Otwartych Funduszy Emerytalnych), prowadzeniem indywidualnych kont ubezpieczonych, ustalaniem prawa do świadczeń z FUS i wypłacaniem ich, orzekaniem o czasowej niezdolności do pracy, prowadzeniem prewencji rentowej i rehabilitacji leczniczej itp. To wszystko oczywiście kosztuje, ale bez koniecznych wydatków realizacja tych zadań byłaby niemożliwa. Warto zaznaczyć, że ZUS jest jedną z najściślej kontrolowanych instytucji publicznych w Polsce i żadnego nieracjonalnego wydatku nie da się tu ukryć. Ponadto Zakład Ubezpieczeń Społecznych nie jest „państwowym molochem” – jak uprzejma była go określić red. Michalik. Nie jest utrzymywany z budżetu państwa i nie stanowi części administracji państwowej (wbrew powszechnej opinii nie jest więc „urzędem” w podstawowym znaczeniu tego słowa). Koszty funkcjonowania ZUS są znacznie niższe niż innych instytucji finansowych, w
tym prywatnych Otwartych Funduszy Emerytalnych, mimo że żadna inna instytucja w Polsce nie wykonuje tylu zadań. Także w porównaniu do podobnych instytucji w innych krajach, ZUS zatrudnia proporcjonalnie znacznie mniej pracowników i pracuje znacznie bardziej wydajnie.
Wśród wspomnianych 19 zadań Zakładu Ubezpieczeń Społecznych nie ma obracania pieniędzmi wpłacanymi do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych w formie składek. Trudno więc zrozumieć zarzut, że ZUS nie informuje swoich klientów o wysiłkach na rzecz ich pomnażania. Nieprawdą jest też to, że ZUS nie przekazuje składek do Otwartych Funduszy Emerytalnych – obecnie ponad 99 proc. składek jest przekazywanych na bieżąco, a zaległości dotyczą jedynie lat 1999-2001 i wynikają z konieczności wyjaśnienia błędów w dokumentacji osób ubezpieczonych. Niedobór środków w FUS (bo ZUS jako instytucja nie ma ani złotówki długu) rzeczywiście jest faktem i według szacunków na lata 2006-2010 może wynieść łącznie około 110 mld złotych. Powodem niedoboru nie jest jednak złe zarządzanie – bo, jak wspomniałem ZUS nie obraca środkami FUS.
Dług ten wynika wprost z konstrukcji systemu ubezpieczeń społecznych w Polsce, na który Zakład Ubezpieczeń Społecznych nie ma wpływu. System ów zorganizowany jest w ten sposób, że składki osób pracujących nie są w stanie pokryć wszystkich wydatków na świadczenia. Rzeczywiste wpływy pokrywają potrzeby związane z wydatkami zaledwie w około trzech czwartych. ZUS zmuszony jest więc korzystać z dotacji budżetu państwa i kredytów bankowych, aby wyrównać niedobór w FUS i zapewnić wypłatę świadczeń dla wszystkich uprawnionych. I to warto raz jeszcze podkreślić – ZUS nie bierze kredytów na swoją działalność, ale wyłącznie na potrzeby wypłat dla emerytów i rencistów! Można spierać się, czy chilijski system ubezpieczeniowy jest lepszy od polskiego i na czym polega jego przewaga. Być może Centrum im. Adama Smitha ma rację twierdząc, że jego propozycje uchronią polski system przez niechybnym upadkiem. Nie jest moją intencją obalanie tych argumentów, ani w jakikolwiek sposób komentowanie ich. Zwracam jedynie uwagę, że
Zakład Ubezpieczeń Społecznych działa w ramach takiego systemu, jaki mamy i stara się działać jak najlepiej. Zrzucanie na nasze barki winy za niewydolność tego systemu jest wprowadzaniem w błąd czytelników „Gościa Niedzielnego”, z których większość jest zapewne również klientami ZUS.
Z poważaniem
Przemysław Przybylski Rzecznik Prasowy ZUS * *Zobacz także

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)