Znęcali się nad 2,5-letnią córką - dostali 7 i 5 lat
Sąd Apelacyjny w Łodzi utrzymał w mocy wyrok skazujący na kary 7 i 5 lat więzienia rodziców za znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem nad kilkuletnią córką. Katowana przez nich 4-letnia obecnie Monika nie chodzi i nie mówi; do końca życia będzie wymagała rehabilitacji.
Odwołania od wyroku wnieśli obrońcy oskarżonych, którzy domagali się uniewinnienia; oddalenia apelacji chciała prokuratura.
Sąd oddalił apelacje, uznając je za "oczywiście bezzasadne". Sąd odwoławczy podkreślił, że postawa oskarżonych była karygodna i musi być potępiona. - My po prostu jako społeczeństwo nie chcemy takich rodziców - mówi sędzia Marian Baliński. Wyrok jest prawomocny.
W styczniu tego roku sąd w Skierniewicach skazał na 7 lat więzienia 30-letniego ojca Daniela W., oskarżonego przez prokuraturę o usiłowanie zabójstwa córki. Sąd zmienił kwalifikację prawną czynu i w przypadku ojca uznał, że nie można mówić o usiłowaniu zabójstwa - jak chciała prokuratura - a o znęcaniu się ze szczególnym okrucieństwem. 28-letnia matka Monika W. skazana została na 5 lat pozbawienia wolności za okrutne znęcanie się nad córką.
Tragedia dziewczynki rozgrywała się w jednej ze wsi w gminie Dmosin w woj. łódzkim. Monika jest jedną z sióstr bliźniaczek, ale ze względu na wadę serca, rozwijała się z opóźnieniem. Według ustaleń sądu, rodzice zdrową z córek traktowali bardzo dobrze; wobec Moniki odnosili się pogardliwie, bili ją i wyzywali. Jak ustalono, przez pół roku znęcali się ze szczególnym okrucieństwem nad dzieckiem - psychicznie i fizycznie. W październiku 2006 roku niespełna 2,5-letnia wówczas Monika została ciężko pobita przez ojca, a później przez matkę.
O pobiciu dziewczynki zaalarmowali pogotowie sąsiedzi rodziców. Pijana matka, która miała ok. 2 promili alkoholu w organizmie, nie chciała wpuścić do domu lekarza. Dziewczynka w ciężkim stanie, m.in. z poważnymi urazami głowy, sińcami i potłuczeniami na twarzy i całym ciele, trafiła do łódzkiego Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki.
Zdaniem lekarzy życie dziewczynki było zagrożone. Stwierdzono u niej także uszkodzenia ciała charakterystyczne dla dziecka maltretowanego, m.in. ślady po złamaniu żebra. Lekarzom udało się ją uratować, ale dziewczynka do końca życia nie odzyska w pełni zdrowia i będzie wymagała stałej rehabilitacji.
Prokuratura oskarżyła oboje rodziców o znęcanie się nad córką, a ojca również o usiłowanie zabójstwa dziecka. Mężczyzna od początku nie przyznawał się do winy; kobieta przyznała się jedynie do nieudzielenia pomocy córce. Oboje wzajemnie obarczali się winą.
Obrońcy, którzy wnieśli odwołanie od wyroku twierdzili, że sąd pierwszej instancji dopuścił się błędów w ustaleniach faktycznych i domagali się uniewinnienia swoich klientów. Ich zdaniem wyjaśnienia oskarżonych, w których nawzajem obarczali się winą, nie można uznać za wiarygodne. Obrońca kobiety przekonywał, że była ona całkowicie uzależniona od męża, którego się bała.
Sąd odwoławczy oddalając apelacje uznał, że uzasadnienie wyroku sądu pierwszej instancji było wzorcowe. Przypomniał, że sąd przyjął wszystkie wątpliwości na korzyść oskarżonych, zmieniając wobec Daniela W. kwalifikację z usiłowania zabójstwa na znęcanie. - Po prostu dowody na to nie pozwalały. Pozwalały obojgu oskarżonym przypisać działanie znęcania się nad małoletnią pokrzywdzoną ze szczególnym okrucieństwem - argumentował sędzia Baliński.
Zdaniem sądu kary wymierzone oskarżonym nie są nadmiernie surowe, a postawa rodziców jest jak najbardziej karygodna. Sąd podkreślił, że rodzicielstwo nie polega tylko na tym, że daje się dzieciom życie, ale obowiązkiem rodziców jest dać dziecku miłość.
- Wewnętrzny niepokój budzi zachowanie oskarżonych. Jak do takich sytuacji mogło dojść to jest niewyobrażalne. Zamiast dać miłość obojgu, traktowali jedną z córek wyjątkowo dobrze, a drugą wyjątkowo źle, pogardliwie, poszturchując, bijąc. Jest to karygodne, niezrozumiałe, musi być przez prawo, przez sąd i społeczeństwo potępione - podkreślił sędzia.
Wyroku wysłuchał tylko oskarżony, który został doprowadzony do sądu z aresztu. Matka dziewczynki, odpowiadająca z wolnej stopy, nie stawiła się w sądzie. Nie wiadomo jeszcze czy obrona będzie wnosić kasację do Sądu Najwyższego.
Monika przebywała ostatnio w placówce opiekuńczej, a jej siostra bliźniaczka i najmłodsze z dzieci oskarżonej pary - w rodzinie zastępczej. Obojgu rodzicom prawdopodobnie zostaną odebrane prawa rodzicielskie.