Znane nazwiska nie wszystkim pomogły
Bramkarz Radosław Majdan, satyryk Tadeusz
Ross i bracia Kazimierza Marcinkiewicza dostali mandaty radnych.
Nie udało się za to tym, którzy postawili na znajomość z Renatą
Beger, długie nogi i jasnowidztwo - podsumowuje "Metro".
15.11.2006 | aktual.: 15.11.2006 06:50
Radosław Majdan, jakby na otarcie łez po głośnym rozstaniu z Dodą, został doceniony przez mieszkańców województwa zachodniopomorskiego. Tym razem nie jako bramkarz Pogoni Szczecin, ale jako dobry materiał na radnego do sejmiku. Choć na liście PO jego nazwisko widniało dopiero na piątej pozycji, to w niedzielę dostał najwięcej głosów - blisko 13 tys.
Sam nie ukrywa, że tak wysokiego wyniku się nie spodziewał, ale już zapowiada, że w sejmiku będzie się więcej mówiło o sporcie. Zaczniemy budować duże centra sportowe, boiska i baseny dla młodzieży- planuje.
Jeśli na rządzenie i inni radni przekładać będą swoje doświadczenia zawodowe, to w Warszawie może być sporo rozrywki. Tym z pewnością zająć mógłby się satyryk Tadeusz Ross, który startował z listy warszawskiej PO. Dostał blisko 7,1 tys. głosów i wszedł do rady miasta. Teraz w radzie na pewno nie będzie śmiertelnie poważnie- deklaruje przewrotnie Ross.
Jak się okazuje, nie zawsze trzeba być znaną osobą, by wygrywać wybory. Często wystarczy mieć znane nazwisko. Pomogło to na przykład dwóm braciom byłego premiera Kazimierza Marcinkiewicza, którzy będą rządzić w Gorzowie Wlkp. Jeden - Mirosław - w sejmiku wojewódzkim, drugi - Arkadiusz - w miejskiej radzie. Do polityki wkroczył także Cezary, syn Wandy i Stanisława Łyżwińskich, posłów Samoobrony. Będzie radnym Sejmiku Województwa Łódzkiego. Wierzyłem w niego. To będzie dobry polityk - zapewnia jego ojciec.
Choć to oczywiście nie jest regułą. Mateusz Cymański, syn Tadeusza, posła PiS, kandydował na radnego w rodzinnym Malborku. Nie udało się, bo dostał o 35 głosów za mało. Każda porażka może wiele nauczyć i myślę, że nie poszła ona w przypadku mojego syna w las. Lepiej będzie za cztery lata- twierdzi tata Tadeusz Cymański. Z porażką musi pogodzić się także cała rodzina Renaty Beger. Ani córka, synowa, a nawet jej mąż nie zasiądą w lokalnym samorządzie.
Ale porażka to przecież zawsze rzecz zaskakująca. Trudno się dziwić rodzinie Renaty Beger, skoro wyborczego fiaska nie przewidział nawet... słynny jasnowidz Krzysztof Jackowski, który wystartował na radnego do sejmiku pomorskiego z ramienia Samoobrony. O dziwo - choć trudno o piękniejszy widok w radzie niż ładna radna - długie nogi i niezły biust - też nie pomagały. Joanna Michalska, Miss Polski z 1990 roku, chciała być warszawską radną z partii Andrzeja Leppera. Nie udało się.
Prof. Kazimierz Krzysztofek, socjolog z Wyższej Szkoły Psychologii Społecznej: Jeśli ci ludzie, którzy odnieśli sukces i dostali się do rady, mają być tylko dekoracją i ozdobą sejmików czy rad to źle to wróży lokalnej samorządności. Ale całe szczęście, że do samorządów nie dostają się całe klany Begerów i Hojarskich. To obiecujące, że w naszym kraju nie liczą się ciągi rodowe i znajomości. (PAP)