Zbierała jagody i znalazła 3-letnie dziecko
W lesie pod Płockiem w województwie mazowieckim kobieta zbierająca jagody znalazła 3-letniego zapłakanego chłopca. Okazało się, że pozostawiony bez opieki maluch wyszedł z domu, poszedł do lasu, zabłądził i przeszedł ponad 7 km.
Jak poinformował rzecznik płockiej policji Mariusz Gierula, chłopca zbadał lekarz - okazało się, że po kilku godzinach samotnej wędrówki przez las szczęśliwe nie doznał on żadnych obrażeń.
Chłopiec powiedział tylko kobiecie, która go znalazła, że przyjechał do dziadka. Był wystraszony. Kobieta od razu powiadomiła policję. Informację przekazano okolicznym posterunkom. Wkrótce okazało się, że w miejscowości Łąck, oddalonej o ponad 7 km od miejsca znalezienia, malucha szuka wystraszona rodzina - powiedział Gierula.
Z wstępnych ustaleń wynika, że 3-latek bawił się z bratem na podwórku jednej z posesji w Łącku. W pewnym momencie wyszedł za ogrodzenie i poszedł do pobliskiego lasu. Tam zgubił się. Poszukiwania rodziny nie dawały rezultatu. W końcu o zaginięciu dziecka powiadomiła ona policję. Dziadek i matka chłopca byli trzeźwi.
Ta historia zakończyła się szczęśliwie. Chłopiec odnalazł się cały i zdrowy. Apelujemy jednak do rodziców o rozwagę i większy nadzór nad dziećmi, zwłaszcza małymi. W przypadku zaginięcia dziecka prosimy natychmiast, bez zwłoki, o poinformowanie najbliższej jednostki policji - apeluje Gierula.