PolskaZatrzymano drugą osobę ws. alarmów bombowych w Polsce

Zatrzymano drugą osobę ws. alarmów bombowych w Polsce

We wtorek późnym wieczorem został zatrzymany drugi mężczyzna w związku ze sprawą fałszywych alarmów bombowych - poinformował szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz. Podkreślił, że nie było realnego zagrożenia życia i zdrowia obywateli.

Zatrzymano drugą osobę ws. alarmów bombowych w Polsce
Źródło zdjęć: © PAP | Jakub Kamiński

26.06.2013 | aktual.: 26.06.2013 10:05

- Wczoraj został zatrzymany pierwszy osobnik, co do którego istnieją poważne domniemania, że jest w tę sprawę zamieszany. I wczoraj w późnych godzinach wieczornych został zatrzymany drugi - poinformował Sienkiewicz w Radiu ZET, pytany o fałszywe alarmy bombowe w 22 miejscach w Polsce.

Minister powiedział, że obaj są powiązani ze sobą; nie ujawnił innych szczegółów dotyczących zatrzymanych. Pierwszą osobę zatrzymano we wtorek po południu w Chrzanowie (Małopolskie).

Pytany, czy są twarde dowody obciążające obie osoby, Sienkiewicz zaznaczył, że zatrzymanie nie jest wyrokiem ani momentem, gdy ogłasza się, kto jest winny.

Podkreślił, że wtorkowe wydarzenia to nie akt terroru, bowiem nie było faktycznego podłożenia ładunków. - Nie mamy do czynienia z terrorem. Mamy do czynienia ze skrajną nieodpowiedzialnością i rodzajem takiego idiotyzmu na wielką skalę - mówił szef MSW. Jak ocenił, fałszywe alarmy, m.in. w szpitalach, to "rodzaj kretynizmu, kompletnej nieodpowiedzialności, która na szczęście nie ma nic wspólnego z realnym zagrożeniem życia i zdrowia obywateli".

- Takich ludzi będziemy musieli surowo rozliczyć. Mam nadzieję, że jesteśmy na dobrym tropie - powiedział Sienkiewicz. Pytany o zapobieganie takim przypadkom, Sienkiewicz ocenił, że nie ma "antybiotyku na głupotę i złą wolę".

Według szefa MSW większość wiadomości o podłożeniu bomby zazwyczaj zawiera nieprawdopodobne "wielkie groźby", które "zawsze okazują się hucpą". - Podobnie jak tym razem, tylko skala tego była rzeczywiście bardzo duża - podsumował.

Policja nie wyklucza kolejnych zatrzymań.

We wtorek po fałszywych alarmach bombowych w kraju sprawdzono 22 obiekty użyteczności publicznej - szpitale, prokuratury, sądy, komendy policji, centra handlowe i teren przyległy do siedziby Służby Kontrwywiadu Wojskowego. Ewakuowano ponad 2,7 tys. osób. W akcję zaangażowanych było ponad 400 policjantów.

Maile z informacjami o podłożeniu bomby wysłano w nocy z poniedziałku na wtorek z serwerów w kraju i za granicą - w Stanach Zjednoczonych, Francji i Niemczech. Autorów wiadomości poszukuje specjalna grupa policjantów Centralnego Biura Śledczego wspierana przez funkcjonariuszy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.

Za fałszywe poinformowanie o podłożeniu ładunku wybuchowego grozi do ośmiu lat więzienia.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (425)