Zaskakujący raport o planowaniu rodziny i seksie
Ministerstwo Zdrowia sporządziło raport o planowaniu rodziny oraz o dostępie kobiet w Polsce do antykoncepcji i badań prenatalnych. Raport oburzył środowisko lekarzy - czytamy w "Dzienniku". Ministerstwo oparło się na zupełnie nieaktualnych danych. Według ekspertów podano też nieprawdziwe dane.
06.08.2009 | aktual.: 06.08.2009 09:23
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Dokument powstał w departamencie matki i dziecka resortu zdrowia. Tym samym, który zasłynął planem walki z podziemiem aborcyjnym przez rejestrowanie wszystkich ciężarnych kobiet.
Można się z niego dowiedzieć m.in., że rząd zapewnia dostęp do antykoncepcji. Ministerstwo wylicza nawet trzy refundowane preparaty antykoncepcyjne. Czemu to oburza lekarzy? Bo refundowany jest jeden i ten sam preparat o różnych nazwach, w dodatku najstarszy z dopuszczonych na polski rynek. - Ponadto jest on refundowany jako środek na zaburzenia miesiączkowania, a nie jako antykoncepcyjny. I tak powinien być stosowany - twierdzi dr Grzegorz Południewski z Towarzystwa Rozwoju Rodziny.
Dane w raporcie są też nieaktualne, bo opierają się na 2004 roku. Wśród najpopularniejszych wymieniany jest stosunek przerywany. Seksuolog prof. Zbigniew Izdebski dziwi się, że w raporcie pojawiły się stare dane, skoro on sam przekazywał ministerstwu aktualniejsze. I dodaje: Poza tym stosunek przerywany nie jest metodą antykoncepcji.
Zaskakują też dane o liczbie aborcji. W ubiegłym roku przeprowadzono 499 zabiegów. Od jednego z lekarzy "Dziennik" usłyszał, że dane na pewno nie są rzetelne, bo zbliżoną liczbę zabiegów wykonuje tylko jego szpital.