Zapomniany zatarg z Niemcami. 100 lat od "wojny palikowej"
Dokładnie 100 lat temu - 16 lutego 1920 r. - na Gochach, czyli części Kaszub, doszło do jednego z najmniej znanych epizodów podczas wytyczania linii granicznej II Rzeczpospolitej. Dzięki "wojnie palikowej" granica Polski z Niemcami na Pomorzu została przesunięta na zachód od kilku do kilkunastu kilometrów.
To była dziwna "wojna". Część historyków krzywi się nawet na takie nazywanie konfliktu, który przybrał na sile w połowie lutego 1920 r. w okolicach Bytowa i Chojnic. Kaszubi wiedzą jednak swoje.
- To była wojna. Nasza "wojna palikowa". Był strzał, a może nawet dwa. Było kilku poturbowanych i był obóz jeniecki w karczmie - przekonuje Zbigniew Talewski, prezes fundacji Naji Goche, który od kilkudziesięciu lat stara się, aby przetrwała pamięć o tamtej zwycięskiej walce polskich Kaszubów z Niemcami.
- Zadbaliśmy o miejsca, gdzie rozegrały się wydarzenia z tamtego lutego - mówi Talewski, obwożąc nas po kaszubskich lasach w okolicach Borowego Młyna. Pokazuje tablice, kamienie oraz paliki. Te ostatnie ustawili dwa lata temu leśnicy, którzy gospodarują teraz w lasach dawnego pogranicza polsko-niemieckiego w ówczesnym województwie pomorskim.
Jak doszło do wydarzeń, które mieszkańcy Kaszub nie wahają się nazywać wojną?
Po zakończeniu walk w 1918 r. na Pomorzu z niepokojem obserwowano dyskusje ówczesnych polityków na temat ostatecznych granic II Rzeczpospolitej.
Sprawę na Gochach miała rozstrzygnąć Międzynarodowa Komisja Graniczna i jej podkomisja do spraw Prus Zachodnich. Niebawem okazało się, że Kaszubi stracą kilka miejscowości, pola i łąki.
Krytyczny moment nastąpił 16 lutego 1920 r. nad jeziorem Gwiazdy pod Borowym Młynem.
Tak Kaszubi przesunęli granicę
To na ten dzień zaplanowano bowiem spotkanie pełnomocników stron polskiej i niemieckiej. - Stawiła się też miejscowa ludność, o co zadbał już dzień wcześniej miejscowy proboszcz ks. Bernard Gończ - opowiada Zbigniew Talewski, stojąc przy drodze Pietrzykowo - Upiłka, w miejscu wydarzeń sprzed 100 lat.
- Kiedy ludzie tu przyszli, okazało się, że niemieccy żołnierze przywieźli ze sobą geodetów. Na samochodach mieli paliki, które miały wyznaczać miejsca przyszłych słupów granicznych - dodaje mieszkaniec Gochów.
"Tu je święto zemia polsko" - miał powiedzieć po kaszubsku w imieniu ludności Jakub Trzeciński. Nic to nie dało - mierniczy zaczęli wbijanie palików bez oczekiwania na wynik negocjacji oficerów Polski i Niemiec. Tłum napierał, a w stronę niemieckich pograniczników padały obelgi i wyzwiska.
Kaszubi zaczęli wyciągać i odrzucać kołki, a niemieckich mundurowych poturbowali. - To wtedy padły strzały, ale - co ciekawe - ze strony polskiej dla uspokojenia sytuacji - opowiada Talewski. Ostatecznie Niemcy ustąpili, a podobnie przeszkodzono im w wytyczaniu granicy w pobliżu Konarzyn. Formalnie przebieg linii granicznej - zgodnie z oczekiwaniami polskich mieszkańców - zatwierdzono kilka miesięcy później.
Warto wyjaśnić, że stosunki między oddziałami polskimi i niemieckimi stacjonującymi w tej okolicy były napięte już wcześniej. Świadczą o tym wydarzenia z początku lutego, kiedy Hallerczycy zatrzymali żołnierzy Grenzschutzu z okolic Borowego Młyna i zamknęli ich w gospodzie. To są właśnie ci jeńcy, o których mówią Kaszubi, wspominając "wojnę palikową" z 1920 r.
100 lat od "wojny palikowej"
Obchody rocznicy wydarzeń na Gochach - w porównaniu do zaślubin z Bałtykiem w Pucku - nie są na Pomorzu zbyt huczne. - Nie można jednak powiedzieć, że nikt nie stara się tej historii przypominać - zastrzega historyk Marcin Barnowski.
- Nie zawsze doceniamy ogrom siły Kaszubów. Oni zawsze byli katolikami, bardzo przywiązanymi do swojej mowy. Jak tylko pojawiła się szansa na odrodzenie wolnej Polski, to zrobili wszystko, aby się do niej przyłączyć. Inna sprawa, że nie wszyscy rozumieli ich odmienność - dodaje badacz dziejów Pomorza.
Przeczytaj też:
Rudi Schuberth ma folwark na Kaszubach. Sąsiedzi nie są mu przychylni
Panna młoda w czarnej sukni. Jakie zwyczaje ślubne obowiązywały niegdyś na Kaszubach?
Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl