Zaognia się spór MSZ z prezydentem. "Skończyło się". Kompromisu nie będzie
Prezydent Karol Nawrocki - wbrew medialnym spekulacjom - nie zamierza ustępować ministrowi spraw zagranicznych w sprawie nominacji ambasadorskich. - Skończyła się polityka "dealów" - mówi Wirtualnej Polsce szef gabinetu głowy państwa Paweł Szefernaker.
Jak dowiaduje się Wirtualna Polska, Karol Nawrocki nie zaprosił jeszcze na rozmowę ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego. We wrześniu prezydent zapowiedział takie spotkanie, ale dziś - jak słyszymy - głowie państwa się nie spieszy.
Powód? "Obcesowe zachowanie" szefa MSZ i "obrażanie" prezydenckich ministrów. A także "polityczna gra" kierownika polskiej ambasady w USA Bogdana Klicha, który poinformował media o liście Donalda Trumpa do polskiej głowy państwa. Tak to przedstawiają przynajmniej współpracownicy Nawrockiego. - Z tą ekipą naprawdę nie da się normalnie współpracować - załamuje ręce jeden z urzędników kancelarii prezydenta.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Niepotrzebny zgrzyt". Komorowski o ofensywie dyplomatycznej Nawrockiego
Jak słyszymy, ludzie z kancelarii głowy państwa byli wściekli po tym, gdy do mediów wyciekły informacje o liście, jaki Donald Trump wysłał Karolowi Nawrockiemu. Zanim jednak list został przekazany Nawrockiemu przez ambasadę RP w Waszyngtonie, trafił on do mediów. Za "przeciek" - jak mówili nam nieoficjalnie pracownicy ambasady - odpowiedzialny miał być jej kierownik Bogdan Klich.
Klich jest jedynie kierownikiem placówki, bo ani Duda, ani Nawrocki, nie zamierzali go powoływać na ambasadora. I nic w tej sprawie się nie zmieni - słyszymy w Pałacu.
W mediach pojawiły się ostatnie informacje sugerujące, że prezydent mógłby pójść z rządem na ustępstwa w tym obszarze. Okazuje się, że nic z tego. - Skończyła się polityka dealów. To jest Rzeczpospolita Polska, Prezydent Rzeczpospolitej Polskiej, który będzie rozmawiał z pozycji prezydenta, a nie z pozycji jakichkolwiek dealów - powiedział Paweł Szefernaker w WP, pytany, czy jest możliwy "jakiś kompromis, deal" z rządem ws. kilku ambasadorów.
O porozumienie będzie trudno. A propozycja na stole ponoć była taka: podział placówek dyplomatycznych na prezydenckie i rządowe. - Nie jesteśmy w tej sprawie dogadani - słyszymy nieoficjalnie.
Rząd nie zamierza wycofywać się z kandydatury Bogdana Klicha na ambasadora RP w USA. Pałac z tego powodu będzie blokować również inne nominacje, bo uważa, że forsowanie byłego szefa MON z czasów pierwszych rządów Donalda Tuska jest "śmianiem się Polakom w twarz".
- Polacy dzisiaj oczekują realizacji programu, który zapewni im bezpieczeństwo i szacunek międzynarodowy, a nie gwarantują tego ludzie pokroju pana kierownika Klicha. I to nie jest kwestia jakiegoś dealu, ponieważ nikt nie będzie żadnych dealów z rządem realizował. Będzie realizować politykę Rzeczpospolitej Polskiej - mówi WP Paweł Szefernaker.
Jak słyszymy, niezgoda na Klicha jako ambasadora wynika m.in. z tego, że - jak podkreśla Pałac - Klich obrażał w mediach społecznościowych Donalda Trumpa. Dlatego Pałac nie rozumie uporu szefa MSZ w tej sprawie.
- Nie ma zgody na prowadzenie polityki, którą prowadzi dziś minister Sikorski - podkreśla Szefernaker.
Wciąż brak kompromisu
W ostatnich dniach doszło do spotkania szefa prezydenckiego Biura Spraw Międzynarodowych Marcina Przydacza i wiceszefa MSZ Marcina Bosackiego. Nie wypracowano jednak kompromisu dotyczącego ambasadorów.
Co więcej, resort Sikorskiego uznał za "niezrozumiały" brak zaproszenia na pokład samolotu na sesję ONZ do Waszyngtonu ze strony Pałacu Prezydenckiego. Pałac tłumaczył, że nie ma takiej "tradycji", by prezydent zapraszał na wspólny lot szefa MSZ. Efekt - Karol Nawrocki i Radosław Sikorski znów do USA polecieli osobno. I - jak słyszymy - nie jest pewne, że spotkają się i porozmawiają bezpośrednio na miejscu (mogą jednak usiąść obok siebie na sali plenarnej sesji ONZ - dowiadujemy się nieoficjalnie).
- Kompromisu nie będzie - słyszymy z obu stron sporu. Karol Nawrocki chciał, by przy obsadzaniu części placówek dyplomatycznych prym wiódł właśnie on, ale MSZ uznało, że to nie jest prerogatywa prezydenta. - Jest klincz i niewiele wskazuje, by ten stan rzeczy się zmienił - słyszymy w rządzie.
Minister Szefernaker: - Dezawuują pozycję prezydenta w jakiejś swojej partyjnej gierce. A to jest przeciwko bezpieczeństwu Polski i Polaków.
MSZ odrzuca ten przekaz. Minister Sikorski publicznie zwrócił się do Karola Nawrockiego, by "uspokoił swoich współpracowników". - W takiej atmosferze nie da się niczego załatwić - słyszymy od polityka z administracji rządowej.
Minister Sikorski poinformował na portalu X, że nie zamierza ograniczać swoich kompetencji na rzecz głowy państwa. "Prezydent ma konstytucyjne prawo i obowiązek mianować albo odmówić mianowania ambasadora, a minister spraw zagranicznych zgodnie z ustawą ma prawo złożyć o to wniosek. Nie pozwolę ani na odbieranie rządowi jego kompetencji, ani na ponowne upartyjnienie polskiej służby dyplomatycznej. Prawie wszystkie polskie placówki zagraniczne mają swoich kierowników. Ciężko pracują na rzecz polskich interesów, także nad obsługą wizyt pana prezydenta. Jedyne, czego niektórym z nich brakuje, to jego podpisu na zgodnie z ustawą złożonych wnioskach" - napisał szef MSZ.
Jak słyszymy, Pałac Prezydencki chce, by MSZ wycofało wszystkie wnioski o powołanie ambasadorów, które zostały skierowane jeszcze do prezydenta Andrzeja Dudy. W rządzie nieoficjalnie słyszymy, że to się nie wydarzy.
- Bogdan Klich nigdy nie zostanie ambasadorem RP w Stanach Zjednoczonych i im szybciej szef MSZ się z tym pogodzi, tym lepiej - powiedział w sobotę w Nowym Jorku szef Biura Polityki Międzynarodowej w Kancelarii Prezydenta RP Marcin Przydacz. Zapewnił przy tym o otwarciu na współpracę z MSZ.
Na wypowiedź tę zareagował minister Radosław Sikorski. "Publiczne dezawuowanie przedstawiciela Polski w Waszyngtonie podczas podróży w USA jest nieprofesjonalne i szkodliwe. Niezależnie jak Pan zdecyduje, proszę Pana Prezydenta Karola Nawrockiego o przywoływanie swoich współpracowników do porządku" - napisał szef polskiej dyplomacji.
"Przy okazji, nie rozumiem obsesji Prawa i Sprawiedliwości na punkcie ministra Klicha. Wszak zamach smoleński był ponoć ostatecznie autorstwa Putina, a nie polskiego rządu. A jeśli chodzi o stare tweety, to sprawdźcie, co pisał JD Vance o Prezydencie Trumpie, amb. Magierowski o prezydencie Bidenie albo amb. Kumoch o mnie. W polityce trzeba mieć dobrą pamięć, ale nie być pamiętliwym" - dodał Sikorski.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski