Zamieszkać w budynku byłego hitlerowskiego obozu pracy?
Stworzyć lofty w budynku byłego hitlerowskiego obozu pracy - to kontrowersyjny pomysł urzędników z Rudy Śląskiej. Mieszkańcy, którzy znają tragiczną historię tego miejsca, są zbulwersowani. Ich zdaniem to brak szacunku dla ofiar nazizmu.
05.02.2008 | aktual.: 05.02.2008 07:57
Lofty to ekskluzywne mieszkania o dużych powierzchniach, ale także restauracje i dyskoteki, które powstają w opuszczonych poprzemysłowych budynkach. Najczęściej są świetnym pomysłem na zagospodarowanie walących się ruder, w których kiedyś działały fabryki. Niekoniecznie jednak jest to właściwy sposób na uratowanie od zniszczenia budynku, w którym w czasie drugiej wojny światowej istniał nazistowski obóz pracy. A taką ofertę pracownicy Urzędu Miasta w Rudzie Śląskiej umieścili na swojej stronie internetowej. Chcą, aby budynek przy ul. Młodzieżowej w dzielnicy Kochłowice został zagospodarowany w taki właśnie sposób. O tragicznej historii gmachu nie wspomnieli w ofercie.
Tymczasem w czasie wojny w Polenlager nr 7 Kochlowitz było około dwóch tysięcy osób. Pracowali w hutach i kopalniach na potrzeby III Rzeszy. Nie wszyscy to wytrzymali. Umierali z powodu wycieńczenia. Po wojnie w budynku mieściła się szkoła. A teraz można go przejąć, urządzić w nim hotelik, restaurację, dyskotekę, a może dom publiczny! Historia się nie liczy, tylko premia za pomysł - denerwuje się Jan Kołodziej, który piszę książkę o historii dzielnicy Kochłowice. Urzędnicy tłumaczą, że o historii gmachu nie wiedzieli i stąd całe zamieszanie.
Jaka zatem będzie przyszłość budynku? Nie chodzi o to, żeby takie obiekty stały puste, tylko dlatego, że były w nich obozy pracy. Jednak wystawiając taką ofertę trzeba zastrzec, jakiej działalności nie wolno tam prowadzić, żeby uszanować przeszłość - uważa Piotr Setkiewicz, kierownik działu naukowego Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau.
Lofty miały być sposobem, by do opuszczonych budynków wróciło życie. Na początek urzędnicy wytypowali sześć obiektów. Jednym z nich był budynek starej szkoły przy ul. Młodzieżowej w Rudzie Śląskiej Kochłowicach.
Ofertę dla inwestorów rudzcy urzędnicy umieścili na internetowej stronie magistratu, licząc że w ten sposób znajdą kupca na ceglane gmaszysko o powierzchni prawie tysiąca metrów kwadratowych. Podali w niej lokalizację obiektu i właściciela gruntu. O historii nie wspomnieli. Gdyby to zrobili, inwestorzy mogliby dowiedzieć się, iż w budynku podczas II wojny światowej znajdował się polenlager, czyli hitlerowski obóz pracy.
Przez polenlager nr 7 Kochlowitz od sierpnia 1942 do stycznia 1945 roku przewinęło się około dwóch tysięcy osób - głównie z Zagłębia Dąbrowskiego i Żywiecczyzny. Zmuszeni byli do pracy w pobliskich hutach, kopalniach i cegielni. Nie wszyscy to wytrzymali.
Umierali z powodu wycieńczenie lub braku należytej opieki lekarskiej. Prowadzący śledztwo w latach 60. doliczyli się 19 ofiar. Na pewno jest to liczba zaniżona - ocenia Teresa Kurczabińska, prokurator z Instytutu Pamięci Narodowej prowadząca śledztwo w sprawie działających na Górnym Śląsku polenlagrów.
Urzędnicy tłumaczą, iż nie wiedzieli o historii budynku przy ul. Młodzieżowej. Listę obiektów pod przyszłe lofty dostali od miejskiego konserwatora zabytków. Ten miał wiedzieć o przeszłości obiektu, ale nie zgłosił zastrzeżeń wobec pomysłu z loftami. Adam Nowak, rzecznik rudzkiego magistratu, zapewnia, że budynek w Kochłowicach ma przeznaczenie mieszkaniowe i nie ma mowy o prowadzeniu w nim jakiejkolwiek działalności rozrywkowej.
Jeśli pojawi się inwestor, to razem z projektem adaptacji obiektu wykonana zostanie biała karta, zawierająca między innymi jego historię i cechy zabytkowe. Podczas adaptacji wymagane będzie uwypuklenie tych cech. Wówczas będzie możliwość upamiętnienia tego miejsca - zapowiada rzecznik.
Listę obiektów objętych upamiętnieniem prowadzi Wojewódzki Komitet Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Jeśli obiekt się na niej nie znajduje (tak właśnie jest w przypadku kochłowickiego obozu), to rada gminy powinna wystąpić o wpis i upamiętnienie ofiar.
Czym w rzeczywistości były polenlagry?
- Wedle pierwotnych planów miały to być tymczasowe obozy dla wysiedlanych z terenu Rzeszy Polaków i Żydów. Docelowo mieli trafić do Generalnej Guberni. Chodziło o odseparowanie ich od miejscowych Niemców i przeznaczonych do zniemczenia Ślązaków. W praktyce z powodu zapotrzebowania przemysłu na robotników i niechęci władz Generalnej Guberni do przyjmowania tej ludności plan ów nie doczekał się pełnej realizacji. Więźniowie polenlager byli więc traktowani jako darmowa siła robocza dla okolicznych zakładów przemysłowych.
Czy polenlager można porównać do obozów koncentracyjnych?
- Daleko im było do obozów koncentracyjnych. Nie zmienia to jednak faktu, iż stanowiły formę represji. Panowały w nich ciężkie warunki: jedzenie marne, o odzież nikt nie dbał, zdarzało się też bicie. Byłaby to konstrukcja zupełnie pozaprawna i osoby przetrzymywane w polenlagrach miały później prawo do niemieckich odszkodowań.
W jaki sposób należy chronić takie miejsca?
- Decyzja należy do społeczności lokalnej. Na terenie Górnego Śląska było kilkadziesiąt takich miejsc i nikt jeszcze nie wpadł na pomysł, by je wszystkie chronić. Kompromisowym wyjściem byłaby tablica pamiątkowa oraz zapis w planie miejscowym, wskazujący jakiej działalności nie można prowadzić w takim obiekcie. Nie można jednak przesadzać, bo efekt będzie taki, iż nie będzie chętnego na taki obiekt i pozbawiony gospodarza w końcu się zawali.
Michał Wroński