Zamachowiec z Serbii skazany na 40 lat więzienia
Milorad Ulemek (Luković) został skazany przez sąd w Belgradzie na 40 lat więzienia za zabójstwo byłego prezydenta Serbii Ivana Stambolicia i nieudany zamach na obecnego szefa MSZ Serbii i Czarnogóry, Vuka Draszkovicia.
Były szef serbskiej służby bezpieczeństwa Radomir Marković został skazany na 15 lat więzienia za "udzielenie pomocy członkom grupy kryminalnej", którzy zamordowali Stambolicia. Sześciu innych oskarżonych w tym procesie otrzymało kary od 4 do 40 lat więzienia.
Ulemek, pseudonim "Legija", jest też uważany za organizatora zamachu na zabitego w 2003 roku premiera Serbii Zorana Djindjicia.
"Legija" był dowódcą jednostki do zadań specjalnych serbskiego MSW tzw. "czerwonych beretów", która siała postrach w okresie walk w Bośni, Chorwacji i Kosowie w latach 90. Jednostka ta miała mieć też powiązania z mafią.
Stambolić, dawny protektor prezydenta Serbii Slobodana Miloszevicia, został porwany i zamordowany 25 sierpnia 2000 roku, przed wyborami prezydenckimi w Jugosławii, składającej się wówczas już tylko z Serbii i Czarnogóry. Prokuratura uważała, że zabójstwo to zlecił, odsunięty dwa miesiące później od władzy, prezydent Miloszević. Przez trzy lata nikt nie wiedział, co się stało ze Stamboliciem, aż do odnalezienia zwłok 28 marca 2003 roku.
Stambolić i Miloszević byli kolegami ze studiów prawniczych. Przyjaźnili się przez 25 lat. Stambolić, pnąc się po szczeblach kariery partyjnej w komunistycznej Jugosławii, promował Miloszevicia. Przechodząc w 1986 roku na urząd prezydenta Serbii, przeforsował go na stanowisko szefa partii komunistycznej. Rok później Miloszević pozbawił Stambolicia prezydentury i zajął jego miejsce.
Powszechnie uważa się, że przed wyborami prezydenckimi w Jugosławii w 2000 roku Stambolić stał się w oczach Miloszevicia niebezpiecznym rywalem, gdy powrócił na scenę po wieloletniej przerwie.
Do zamachu na Vuka Draszkovicia doszło w październiku 1999 roku pod Belgradem. Konwój obecnego ministra zablokowała na trasie wywrotka z piaskiem, po czym napastnicy otworzyli do niego ogień. Zginęło czterech bliskich współpracowników Draszkovicia, a on sam został ranny.