ŚwiatZamach w Berlinie. Polski przedsiębiorca nie może liczyć na odszkodowanie

Zamach w Berlinie. Polski przedsiębiorca nie może liczyć na odszkodowanie

Niemiecki parlament uchwalił wyższe świadczenia dla rodzin ofiar zamachów terrorystycznych. Żadnej rekompensaty nie powinien się jednak spodziewać Ariel Żurawski, czyli polski przedsiębiorca, którego ciężarówka została użyta przez zamachowców w berlińskim zamachu.

Zamach w Berlinie. Polski przedsiębiorca nie może liczyć na odszkodowanie
Źródło zdjęć: © PAP | Marcin Bielecki

24.07.2018 | aktual.: 24.07.2018 10:10

Ariel Żurawski wie, że musi sobie radzić sam. Właściciel firmy transportowej z Gryfina, którego ciężarówka została wykorzystana w zamachu terrorystycznym w Berlinie, już dawno porzucił nadzieję, że otrzyma stosowne odszkodowanie od państwa niemieckiego. Mówi, że jest zaledwie "mrówką” w porównaniu z "bogatym państwem niemieckim”. Żurawski i jego adwokat oszacowali straty materialne związane z utratą ciężarówki na ponad 90 tys. euro. Polski przedsiębiorca miał te wyliczenia przy sobie, kiedy w Berlinie spotykał się z byłym pełnomocnikiem ds. ofiar Kurtem Beckiem. – Spotkania były krótkie, zdawkowe i nic nie dały – stwierdza Żurawski. W jego głosie pobrzmiewa żal.

"Nie zrobił nic”

Kurt Beck utrzymywał, że w sprawie polskiego przedsiębiorcy nie dało się zrobić więcej. Po zamachu w Berlinie Żurawski – podobnie jak członkowie najbliższej rodziny ofiar – otrzymał 10 tys. euro zadośćuczynienia. Doniesienia, że to dzięki pośrednictwu Becka firma Scania odroczyła spłatę rat leasingowych za pojazd, to "bzdura”. – Starałem się o to ze swoim adwokatem, a inicjatywa wyszła od Scanii – mówi DW Ariel Żurawski. W sprawie odszkodowania Beck "nie zrobił nic” – stwierdza.

Polak porzucił już jednak myśl o pozwaniu Niemiec przed sąd. Nie stać go na to – mówi.

Wyższe świadczenia

W zamachu na jarmark świąteczny w Berlinie w grudniu 2016 r. zginęło 12 osób, a ponad 60 zostało rannych. Wśród ofiar śmiertelnych był kierowca skradzionej ciężarówki i kuzyn Żurawskiego – Łukasz Urban.

W pierwszą rocznicę zamachu pod adresem rodzin ofiar padły zapewnienia o rychłym zwiększeniu odszkodowania. Udało się to dopiero w lipcu tego roku. Niemiecki parlament uchwalił podwyżkę świadczeń wypłacanych najbliższej rodzinie ofiar zamachów terrorystycznych. Do tej pory małżonkowie, dzieci i rodzice ofiar otrzymywali jednorazowo 10 tys. euro. Teraz otrzymają 30 tys. Większą sumę – 15 tys. euro (zamiast 5 tys.) – otrzyma też rodzeństwo ofiar. Świadczenia te będą wypłacane wstecz – poinformował pełnomocnik rządu ds. ofiar zamachów terrorystycznych Edgar Franke.

Ponadto w przyszłości dzieci, które na skutek zamachu terrorystycznego utraciły ojca lub matkę, oprócz 30 tys. euro otrzymywać będą do 45 tys. euro zapomogi na życie. Będzie to zryczałtowane jednorazowe świadczenie.

Zawiedziony przedsiębiorca

Uchwalona podwyżka świadczeń ominie jednak polskiego przedsiębiorcę. – Pomoc finansowa dla Ariela Żurawskiego została wypłacona ze środków ministerstwa spraw zagranicznych. Te z kolei nie mają związku z funduszem dla ofiar zamachów terrorystycznych – powiedział DW Edgar Franke.

W przeszłości Żurawski zrezygnował z pieniędzy zebranych w akcie solidarności przez tirowców. – Prosiłem o zamknięcie tych zbiórek – mówi. Uznał, że nie powinno być tak, że ludzie solidarnie zbierają dla niego pieniądze. W efekcie mogłyby mu przynieść więcej szkody niż pożytku – nie tylko w rozliczeniu ze skarbówką, ale i w konfrontacji z ludzką zawiścią. – Byłbym ze wszystkiego rozliczany – mówi Żurawski.

Powtarza, że liczył na dobrą wolę państwa niemieckiego. I nie tak wyobrażał sobie pomoc ze strony Niemiec.

Katarzyna Domagała

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (60)