Załoga ujawnia: pasażerowie myśleli, że lądowaliśmy na...
Lądowanie było tak delikatne, że wielu pasażerów myślało, że lądowaliśmy na kołach. Rozległy się nawet brawa - relacjonowały stewardessy z Boeinga 767 na specjalnej konferencji prasowej, podczas której członkowie załogi odpowiadali na pytania dziennikarzy.
03.11.2011 | aktual.: 03.11.2011 16:56
- Jest to duma naszej firmy - powiedział prezes PLL LOT. Marcin Piróg rozpoczynając konferencję prasową z członkami załogi Boeinga767, który we wtorek awaryjnie lądował na Okęciu. Jak poinformował, cała załoga została uhonorowana Odznaką Żurawia, nagrodą przyznawaną od kilkudziesięciu lat osobom najbardziej zasłużonym dla LOT-u.
Piróg zwrócił uwagę, że cała załoga przyczyniła się do tego, że wszystko zakończyło się szczęśliwie, personel okazał odpowiedzialność, troskę o pasażerów, odwagę i umiejętność pracy w zespole.
Jedna ze stewardess podkreślała, że dzięki świetnemu wyszkoleniu i zgraniu załogi wszystko poszło sprawnie, a spokój personelu udzielił się pasażerom. Jak dodała, niemal do końca była przekonana, że podwozie uda się wysunąć i samolot nie będzie musiał lądować na brzuchu. Zaznaczyła, że wszyscy byli doskonale przygotowani do wypełniania swoich obowiązków i profesjonalnie wykonywali zadania.
- Załoga była naprawdę zgrana, jedni sprawdzali drugich, pewne sekwencje były sprawdzane nawet trzy razy - mówił jeden z członków załogi. Dodał, że więcej nie mogli zrobić i wykonali to, do czego ich szkolono. - W takich sytuacjach każdy się zastanawia, czy to nie są ostatnie minuty życia. To był dla mnie najtrudniejszy moment - wyznał.
Inna ze stewardess akcentowała, że pasażerowie zachowywali się wzorcowo. - Nikt nie wpadł w panikę, nikt nie krzyczał, nikt nie biegał. Wszystko było pod kontrolą i nie musieliśmy uspokajać pasażerów. Oni byli dobrze poinformowani, wiedzieli, co nas czeka i czego od nich oczekujemy - powiedziała.
Kolejna członkini załogi samolotu mówiła, że lądowanie, mimo dramatycznych okoliczności, było bardzo delikatne. - Wielu pasażerów myślało wręcz, że wylądowaliśmy na kołach, rozległy się nawet brawa. My byłyśmy przygotowane na dużo cięższe lądowanie, natomiast było ono bardzo delikatnie i wspaniałe, o ile można tak nazwać lądowanie awaryjne - relacjonowała.