Zakładnicy nie muszą płacić za uwolnienie
Niemieckie Ministerstwo Spraw Zagranicznych nie może domagać się od zakładników uwolnionych za granicą z rąk porywaczy zwrotu kosztów ich uwolnienia - orzekł sąd administracyjny w Berlinie.
04.04.2006 | aktual.: 04.04.2006 19:24
Ustawa o pomocy konsularnej nie stanowi wystarczającej podstawy prawnej dla roszczeń finansowych ministerstwa wobec uwolnionych zakładników - uznali sędziowie 14. izby berlińskiego sądu właściwej w sprawach konsularnych.
Sąd przychylił się do wniosku 33-letniej Reinhilt Weigel, uprowadzonej w 2003 roku przez partyzantów w Kolumbii. Niemiecki MSZ domagał się od kobiety 12640 euro za przelot śmigłowcem z dżungli na północy kraju do stolicy Kolumbii Bogoty.
Przedstawiciel MSZ wyraził zdziwienie z powodu wyroku. Decyzję o ewentualnym odwołaniu resort spraw zagranicznych podejmie po zapoznaniu się z pisemnym uzasadnieniem. Ministerstwo odrzuciło ofertę ugody.
Sąd doszedł do wniosku, że przepisy ustawy o opiece konsularnej, na które powoływał się MSZ, nie ma w przypadku porwania zastosowania. Ustawa reguluje zasady pomocy dla osób znajdujących się w trudnej sytuacji socjalnej - wyjaśniła przewodnicząca składu sędziowskiego Renate Citron-Piorkowski. Jej zdaniem w przypadku porwania chodzi jednak o czyn o znaczeniu politycznym. Lot śmigłowcem był częścią akcji uwolnienia zakładników, a nie pomocą socjalną - oświadczyła sędzina.
Weigel wpadła 12 września 2003 roku wraz z sześcioma innymi turystami w ręce lewicowych partyzantów, którzy przez porwanie chcieli zwrócić uwagę na przypadki łamania praw człowieka w ich kraju. Po 74 dniach zakładników uwolniono dzięki pośrednictwu Czerwonego Krzyża i różnych Kościołów.
Jacek Lepiarz