Zakaz handlu w niedzielę? Sklepy znalazły sposób, by obejść "dziurawą" ustawę
Wraz z początkiem lutego zaczęły obowiązywać nowe przepisy, które utrudniają sklepom prowadzenie handlu w niedzielę. Te nie udają już placówek pocztowych. Niektóre z nich zamieniły się w dworce autobusowe, czytelnie czy klubokawiarnie. Ustawa ograniczająca handel w niedzielę tak naprawdę uderza w kasjerów i kasjerki - ostrzega wyborcza.biz.
W ostatnich miesiącach niemal wszystkie sieci supermarketów i dyskontów funkcjonowały jako placówki pocztowe, dzięki czemu mogły legalnie działać w ostatni dzień tygodnia, umiejętnie obchodząc zakaz handlu w niedzielę. - Ta patologia zaczęła urągać powadze państwa - mówił w Sejmie poseł Janusz Śniadek z PiS, który wziął się za uszczelnianie zapisów ustawy ograniczającej handel.
Nowe przepisy sprawiły, że już od lutego 2022 roku sklepom trudniej otwierać swoje drzwi w oparciu o działalność jako placówka pocztowa. Jednak, jak zwraca uwagę wyborcza.biz, nie skończyło to patologii w handlu. Wręcz przeciwnie, zdaje się być jeszcze gorzej.
Zakaz handlu w niedzielę? Sklepy znalazły sposób, by obejść "dziurawą" ustawę
Sklep Intermarche w dolnośląskiej Oławie ogłosił, że jest czytelnią. "Jesteśmy klubem czytelnika, w którym możesz przeczytać, wypożyczyć i kupić książkę. Wspierajmy kulturę!- TERAZ -15% na cały asortyment czytelniczy!" - można przeczytać na stronie placówki, która jest gotowa przyjąć klientów w każdą niedzielę od godz. 9.00 do godz. 18.00.
Zarządcy oławskiego sklepu wpadli na ten pomysł, bo zgodnie z ustawą w niedzielę mogą działać czytelnie. Podobnie jak sklepy na dworcach. W skali kraju kilka takich punktów ma Biedronka. Nowe zapisy ustawy zmusiły jednak do kreatywności, więc Intermarche w Cieszynie postanowił wykorzystać fakt, że znajduje się w pobliżu przystanku autobusowego.
To właśnie w Cieszynie pojawił się Alfred Bujara z "Solidarności", główny przeciwnik handlu w niedzielę. - To pierwsza niedziela, która uszczelnia handel w niedzielę, i zobaczmy: sieć francuska, która w swoim kraju podporządkowuje się prawu, u nas ogłasza się dworcem autobusowym - powiedział Bujara, cytowany przez wyborcza.biz.
W każdą niedzielę mogą być otwarte sklepy sieci Żabka. To jednak nie dziwi, bo większość placówek działa na podstawie franczyzy i w ostatni dzień tygodnia za ladą staje właściciel. Jednak specustawa covidowa pozwala delegować do pracy osobę, która może wykonywać czynności związane z handlem polegające na "rozładowywaniu, przyjmowaniu i ekspozycji towarów pierwszej potrzeby". To z kolei sprawia, że w części Żabek w niedziele mogą się pojawić szeregowi pracownicy, a nie jedynie właściciel.
Biorąc pod uwagę przepisy specustawy, sklepy mogą pokusić się o otwieranie swoich placówek w niedziele, bazując na kasach samoobsługowych - ostrzega wyborcza.biz.
Problem polega na tym, że klienci co jakiś czas potrzebują pomocy przy kasach samoobsługowych. Zdarza im się "skasować" zły produkt, niekiedy pojawia się problem z ceną albo sczytaniem produktu przy kasie. Jeśli w takiej sytuacji pracownik oddelegowany do pracy na mocy specustawy covidowej podszedłby do klienta, złamie zapisy ustawy o zakazie handlu w niedzielę.
Wyborcza.biz zwraca uwagę na to, że lepszym rozwiązaniem od zakazu handlu w niedzielę, byłoby wprowadzenie zapisów, które poprawiają zarobki osób pracujących w ostatni dzień tygodnia. Niedawno Lewica zaproponowała, by personel sklepów otrzymywał tego dnia 150 proc. wynagrodzenia. Propozycja nie znalazła jednak uznania sejmowej większości.
źródło: wyborcza.biz