Zakaz handlu w niedziele. W koalicji rozważają zmiany
Projekt Polski 2050 zakłada dwie handlowe niedziele w miesiącu oraz podwójne wynagrodzenie. "Solidarność" sprzeciwia się zmianom i liczy na weto prezydenta.
W Sejmie trwa procedowanie projektu Polski 2050, który przewiduje przywrócenie handlu w pierwszą i trzecią niedzielę każdego miesiąca. Obecnie handel jest dopuszczony jedynie w wybrane niedziele w roku. Projekt zakłada podwójne wynagrodzenie za pracę w niedzielę oraz obowiązkowy dzień wolny wyznaczony w okresie 6 dni przed lub 6 dni po takiej zmianie.
Dwie handlowe niedziele - co dokładnie proponuje projekt?
Zmiana miałaby zastąpić obecny limit, w którym handel jest dozwolony jedynie w ostatnie niedziele stycznia, kwietnia, czerwca i sierpnia. Autorzy projektu argumentują, że stały rytm pierwszej i trzeciej niedzieli ma ułatwić planowanie pracy i zakupów. Nowe zasady obejmowałyby cały sektor handlu, z wyjątkami wynikającymi z dotychczasowych regulacji.
Zamieszanie w PiS. Jacek Sasin odniósł się do zachowania Morawieckiego
Szef handlowej "Solidarności", Alfred Bujara, ostro krytykuje zwiększenie limitu. - Mamy 4,5 roku pewności, że niedziele nie zostaną wprowadzone, aczkolwiek dochodzą do mnie głosy, że rząd myśli o tym, by to obejść i wydać decyzje w formie rozporządzenia - powiedział w rozmowie z Radiem Maryja.
- To byłby absurd, ale w tym kraju wiele takich absurdów ma miejsce w zakresie prawa. Wszystkiego się więc możemy spodziewać - dodał Bujara.
Jak "Solidarność" uzasadnia sprzeciw wobec zmian w handlu?
Związkowcy przekonują, że dwie handlowe niedziele w miesiącu uderzą w pracowników i rodziny. "Solidarność" apeluje o czujność i zapowiada mobilizację przeciwko zmianom. Bujara liczy na weto prezydenta Karola Nawrockiego, jeśli ustawa trafi na jego biurko po uchwaleniu przez parlament.
Obowiązujące od 2018 r. przepisy wprowadzały zakaz stopniowo, a od 2020 r. przewidują tylko siedem handlowych niedziel rocznie. W 2025 r. zostały jeszcze trzy grudniowe niedziele handlowe: 7, 14 i 21 grudnia. Za złamanie zakazu grożą kary od 1000 zł do 100 tys. zł, a przy uporczywym naruszaniu - kara ograniczenia wolności. UCE Research w lutym wskazał: 47 proc. badanych nie chce przywrócenia handlu, 41 proc. jest za.
Źródło: dorzeczy.pl