Zadźgał kobietę nożem... i uchylono mu wyrok
Sąd Apelacyjny w Łodzi uchylił wyrok 25 lat więzienia dla 51-letniego mieszkańca Wrocławia Piotra K., oskarżonego o zabójstwo łodzianki poznanej przez internet.
28.01.2010 | aktual.: 28.01.2010 16:16
Sąd odwoławczy uznał, że sąd I instancji popełnił błędy podczas przesłuchania świadków za pomocą wideokonferencji i w związku z tym materiał dowodowy jest niekompletny. Sąd okręgowy nie wypowiedział się w ogóle co do zeznań i wiarygodności trzech świadków.
SA skierował w tej części sprawę do ponownego rozpoznania przez Sąd Okręgowy w Łodzi. Jednocześnie skazał oskarżonego na dwa lata więzienia m.in. za posługiwanie się fałszywymi dowodami i za niepowrócenie do więzienia z przerwy w odbywaniu kary.
Wyrok w pierwszej instancji zapadł w grudniu 2008 roku. Proces miał charakter poszlakowy i toczył się ponad 2,5 roku. Od wyroku odwołała się obrona. Zarzucała sądowi I instancji m.in. błędy w ustaleniach faktycznych i pominięcie zeznań niektórych świadków. Zdaniem obrońcy równie możliwa była zupełnie inna wersja zdarzenia i inny sprawca (konkubent ofiary), a sąd - w ocenie obrony - nie uzasadnił, dlaczego tę wersję odrzucił. Wnosiła o uniewinnienie lub uchylenie wyroku do ponownego rozpoznania. Utrzymania wyroku w mocy chciała prokurator oraz oskarżyciele posiłkowi, którymi są bracia zamordowanej.
Do zabójstwa doszło w marcu 2004 roku. W mieszkaniu na łódzkim Widzewie odkryto wówczas zwłoki Wiesławy K. - właścicielki agencji reklamowej, znanej w środowisku artystycznym Łodzi. Zmarła miała liczne rany zadane nożem. Jak ustalono, ofiara i zabójca poznali się przez internet.
Policjanci założyli na jednym z portali konto do nawiązywania znajomości, aby zatrzymać podejrzanego. Okazał się nim 51-letni obecnie Piotr K. (wówczas nazywał się Łucjan H., ale w areszcie zmienił imię i nazwisko) z Wrocławia. W jego mieszkaniu znaleziono notatki z opisami kilkudziesięciu kobiet i mapy różnych miast z zaznaczonymi adresami mieszkań.
Mężczyzna był już w przeszłości karany za kradzieże, włamania i rozbój; w więzieniach spędził ponad 10 lat. Od 2000 roku poszukiwany był listem gończym, po tym gdy nie wrócił do więzienia z przerwy w odbywaniu kary. Piotr K. od początku nie przyznawał się do zabójstwa kobiety; zmieniał jednak wyjaśnienia.
Według oskarżyciela, który domagał się dla Piotra K. dożywocia, kluczowymi dowodami w sprawie są ślady linii papilarnych mężczyzny, odkryte na znalezionej w mieszkaniu ofiary butelce, analiza połączeń, a także zapis rozmowy przeprowadzonej drogą internetową pomiędzy K. a ofiarą oraz ślady nasienia znalezione w mieszkaniu zgodne z DNA oskarżonego.
Sąd przesłuchał w tej sprawie kilkunastu biegłych, m.in. z zakresu psychologii, psychiatrii, mikrobiologii, chemii i informatyki oraz ponad 100 świadków. Uznając Piotra K. za winnego zabójstwa, SO zaznaczył, że są w tej sprawie poszlaki, "których logiczny ciąg jest wyczerpany i zamknięty". Sąd podkreślił, że żaden ze świadków, którzy mieli zapewnić oskarżonemu alibi na dzień zabójstwa - iż nie było go wtedy w Łodzi - nie potwierdził, aby spotkał się wtedy z oskarżonym lub rozmawiał z nim telefonicznie. Od wyroku odwołała się obrona.
Uwzględniając częściowo apelację, SA przyznał, że sąd I instancji dopuścił się uchybień podczas przeprowadzania dowodu z przesłuchania trzech świadków w drodze wideokonferencji. Zdaniem sądu odwoławczego zeznania tych świadków nie odbyły się w obecności sędziego, którego zadaniem było potwierdzenie ich danych personalnych i zapewnienie im warunków do swobodnej wypowiedzi.
- W tej sprawie z uwagi na brak udziału tego sędziego, z uwagi na brak protokołu z dokonania tej czynności, nie możemy stwierdzić, że taka sytuacja miała miejsce. W związku z tym tego dowodu w sprawie nie ma, a w związku z tym materiał ten traci cechy kompletności - mówił sędzia Piotr Feliniak.
Kolejnym uchybieniem wytkniętym przez SA był brak oceny w uzasadnieniu wyroku zeznań trzech świadków i brak odniesienia się co do wiarygodności tych zeznań. - Ten rażący błąd sądu pierwszej instancji spowodował takie, a nie inne rozstrzygnięcie sądu apelacyjnego - dodał sędzia Feliniak.