Zaczęli krzyczeć w stronę Hołowni. "Gdzie pan był w marcu"

Gorąco podczas spotkania Szymona Hołowni z mieszkańcami Rypina. Emocje wzrosły po tym, jak Hołownia zaczął mówić o Radosławie Sikorskim. Dwóch mężczyzn zaczęło wówczas rzucać oskarżenia pod adresem koalicji rządzącej, w tym samego marszałka. - Gdzie pan był w marcu, jak rolnicy protestowali? Jak w nas policja kostkami rzucała? - pytali w oskarżycielskim tonie mężczyźni.

Zaczęli krzyczeć w stronę Hołowni. "Gdzie pan był w marcu"
Zaczęli krzyczeć w stronę Hołowni. "Gdzie pan był w marcu"
Źródło zdjęć: © TVN24
Kamila Gurgul

W piątek odbyło się spotkanie marszałka Szymona Hołowni z mieszkańcami Rypina. - Dzisiaj tu wam chcę powiedzieć, że kampania prezydencka zacznie się w naszym kraju 8 stycznia przyszłego roku - ogłosił. Jednak podkreślił, że nie poda jeszcze daty wyborów, bo tych dat jest kilka do wyboru.

W trakcie spotkania padło również pytanie o prawybory KO. Marszałek Sejmu zwrócił uwagę na postawę Radosława Sikorskiego, którego nazwał "fighterem". W tym momencie jeden z mężczyzn na sali przerwał mu, krzycząc "wprowadzenie do wojny, pan Sikorski". - Pan też miał Putina w ziemię wgniatać - dodał. - Wie pan, ja się bardziej martwię nie o Putina i o to, co poczuje, bardziej się martwię o Polskę. Mnie bardziej martwi dobro Polski, a nie dobro Putina- odparł Hołownia.

Następnie emocję wzrosły. Jeden z mieszkańców zaczął oskarżać koalicję rządzącą. - Koalicja 13 grudnia już się o Polskę nie martwi. Wszystko jest sprzedane. Duże firmy upadają - zarzucał mu mężczyzna. Marszałek dopytywał "na czym pan opiera ten pogląd", "co jest sprzedane", "które firmy upadają"?

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

PiS może stracić 75 mln zł. "Sami sobie zgotowaliśmy ten los"

Do dyskusji włączył się następny mężczyzna. - Gdzie pan był w marcu, jak rolnicy protestowali? Jak w nas policja kostkami rzucała? - zaczęli krzyczeć obaj. - Proszę pana, przecież u mnie w gabinecie była delegacja rolników - bronił się. - Wyszedł pan? Jak w nas policja kostką rzucała? - pytał zdenerwowany mężczyzna.

- Widziałem to, co widziała Straż Marszałkowska na monitorach naszego centrum monitoringu. Nie rolnicy, bandyci i chuligani rzucali kostkami w policję, demolowali ulicę Wiejską, zdemolowali okolice Sejmu i to nie byli rolnicy - powiedział marszałek. Mężczyźni w trakcie wypowiedzi marszałka krzyczeli i próbowali mu przerwać. Wspomnieli o sytuacji, w której policja rzekomo miała "skopać jednego z uczestników, który niósł flagę".

Gorąca dyskusja podczas spotkania Hołowni

- Pan kłamie, pan tam nie był - krzyczeli mężczyźni. - Ja byłem wtedy w Sejmie, widziałem, co tam się dzieje. Znajdzie pan naprawdę niewielu polityków również z rządu, którzy spotykali się z rolnikami tak często w czasie protestów, jak ja - mówił marszałek, w tym samym czasie słuchać było "ta, ta" ze strony uczestników.

Hołownia poprosił o wyjaśnienie, co mężczyzna miał na myśli, mówiąc, że "wszystko upada, wszystko zostało sprzedane". - Na przykład szpital w Golubiu-Dobrzyniu. Po roku waszej kadencji, co jest z nim? Jeden oddział - odparł mężczyzna. - To jest bardzo niedobrze, trzeba się tym zająć, bo zamykanie szpitali to jest bardzo dramatyczna sytuacja, która nie powinna mieć miejsca - stwierdził marszałek.

- Ale czy panowie pozwolą, żebyśmy porozmawiali, czy panowie będą krzyczeli do mnie hasłami z Telewizji Republika? - rzucił Hołownia po tym, jak mężczyźni znów próbowali mu przerwać, krzycząc w czasie kiedy on mówił. - Będziemy rozmawiać, czy krzyczeć na siebie? - zapytał znów Hołownia. - Dziadostwa się uczyć? - rzucił mężczyzna z założonymi rękami. - Bo pan tylko mówi i kłamie - dodał drugi z mężczyzn.

- 20 lat temu wydawaliśmy na ochronę zdrowia 40 mld zł, dzisiaj będziemy wydawać 220 mld zł, a szpitale nadal się zamykają. To niech mi pan powie tak na zdrowy rozum, czy problem jest w tym, że jest za mało pieniędzy, czy problem jest w tym, że system jest jakoś chory i nikt go tak naprawdę nie naprawił. Bo przychodzi każda kolejna ekipa i i tak jest źle. My chcemy spróbować zbudować taką ochronę zdrowia, która zacznie działać. Tylko tego nie da się zrobić w rok, to trzeba patrzeć w perspektywie naszego życia. Pięciu lat, siedmiu lat, żebyśmy wreszcie się umówili, czy robimy kasę chorych albo NFZ - odpowiadał.

Dyskusja z każdą minutą robiła się coraz bardziej napięta. Mężczyźni nie dawali za wygraną i dalej krzyczeli w stronę marszałka pomimo próśb o spokojną rozmowę. Hołownia pod koniec chciał podać rękę mężczyznom, jednak ci nie byli chętni i wciąż rzucali oskarżenia w stronę marszałka.

Czytaj także:

Źródło artykułu:WP Wiadomości

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (241)