Zachodni dyplomaci w wąwozie pankiskim
(RadioZet)
Dziesięciu zagranicznych dyplomatów skorzystało z zaproszenia gruzińskich władz i pojechało do wąwozu Pankisi. Tam pokazano im jak przebiega operacja oczyszczania wąwozu z przestępców i terrorystów.
Wiele państw, a szczególnie Rosja, nalega na Tbilisi, by zaprowadziło ono porządek w wąwozie, leżącym na granicy z Czeczenią, w którym - jak się przypuszcza - ukrywa się wielu separatystów czeczeńskich i stamtąd atakuje siły rosyjskie.
Do wąwozu wysłano tysiąc gruzińskich żołnierzy. Udało im się ostatnio zatrzymać Araba podejrzanego o związki z międzynarodowymi organizacjami terrorystycznymi, w tym z Al-Kaidą.
Ambasador Rosji Władimir Gudiejew, który był w Pankisi wraz z grupą dyplomatów, powiedział podczas podróży, że operacja w wąwozie dopiero się rozpoczęła i jest zbyt wcześnie, by mówić o jej rezultatach.
Z kolei ambasador USA Richard Miles zauważył, że widać już pierwsze efekty działań gruzińskich sił specjalnych, których celem jest przywrócenie kontroli władz gruzińskich nad wąwozem.
W Pankisi - według gruzińskich danych - może przebywać około 7,5 tysiąca uchodźców i 800 rebeliantów z sąsiedniej Czeczenii.
Moskwa od dłuższego czasu zarzucała Gruzji popieranie terroryzmu i tolerowanie przekraczania granicy gruzińsko-rosyjskiej w rejonie Wąwozu Pankiskiego przez czeczeńskich rebeliantów, którzy następnie atakowali rosyjskich żołnierzy. Domagała się też, by Gruzja zlikwidowała "bazy terrorystów" w wąwozie.
Również Waszyngton uważa, że w Pankisi mogą się ukrywać terroryści, którzy wcześniej działali w Afganistanie. USA udzieliły Gruzji daleko idącej pomocy w szkoleniu i wyposażeniu żołnierzy, skierowanych do wąwozu.