Zabójca dealerów Ery ujęty po 9 latach w Nowym Jorku
Po 9 latach poszukiwań, w USA zatrzymano 26-
letniego Pawła R. ps. Rozum, podejrzewanego o zabójstwo dwóch
dealerów Ery-GSM pod Warszawą. Jego siostra Małgorzata Rozumecka
odsiaduje już dożywocie za tę zbrodnie. Procedura ekstradycyjna
wobec R. jest już w toku - ujawniła warszawska prokuratura.
12.05.2006 | aktual.: 12.05.2006 16:40
O zatrzymaniu Pawła R. w Nowym Jorku poinformowała w piątek Komenda Stołeczna Policji. Tymczasem rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Maciej Kujawski wyjaśnił, że do zatrzymania R. doszło jeszcze w połowie marca. Amerykańskie organa ścigania zarzuciły mu bowiem "przemoc domową". Paweł R., występujący w USA pod własnym nazwiskiem, został aresztowany.
Kujawski poinformował, że wniosek o ekstradycję R. z USA wysłano jeszcze w styczniu tego roku. Dostaliśmy bowiem informację, że przebywa on w USA - powiedział prokurator. Kujawski nie umiał przewidzieć, kiedy R. będzie mógł trafić do Polski. Przyznał, że może to zabrać miesiące.
Do głośnego zabójstwa doszło w czerwcu 1997 r. Zaplanowała je Rozumecka - wówczas 22-letnia studentka resocjalizacji. Według aktu oskarżenia, razem z bratem Pawłem oraz Marcinem Tomczakiem (skazanym na 12 lat więzienia), Krystianem M. (ostatecznie uniewinnionym z braku dowodów) i znajomym taksówkarzem Adamem Bojanowskim (skazanym na 6 lat), zwabiła do lasu w podwarszawskim Komorowie - pod pretekstem kupna 32 telefonów komórkowych - dwóch dealerów Ery - Pawła Sulikowskiego i Piotra Aniołkiewicza. W lesie obaj zostali zamordowani, a telefony sprzedano.
Od początku policjanci podejrzewali, że Pawłowi R. udało się zbiec do Meksyku(stamtąd dostał się nielegalnie do USA). W jego ślady chciała pójść siostra, która wydostała się z zakładu psychiatrycznego w Tworkach. W ucieczce pomagał jej ojciec. Zostali jednak złapani, kiedy z fałszywym paszportem, meksykańską wizą i biletem lotniczym dla Rozumeckiej biegli do auta czekającego pod szpitalem.
W sierpniu 1999 r. warszawski sąd skazał Rozumecką na dożywocie. Wyrok ten utrzymał w styczniu 2001 r. Sąd Apelacyjny w Warszawie, a kilka miesięcy później - Sąd Najwyższy.
Sprawą zajmowali się od początku policjanci z wydziału dochodzeniowo-śledczego stołecznej policji. Zabezpieczyli ślady pozostawione przez napastników, ustalili prawdopodobny przebieg wydarzeń, motywy, jakimi kierowali się sprawcy oraz wytypowali osoby podejrzane. Zwrócili się też o pomoc do funkcjonariuszy z Interpolu.