Zabił żonę, a potem siebie. Byli w trakcie rozwodu
Na jaw wychodzą nowe fakty dotyczące tragedii, do jakiej doszło w niedzielę w Elblągu. Mężczyzna zabił wtedy swoją żonę, a następnie popełnił samobójstwo. Teraz okazuje się, że małżeństwo było w trakcie rozwodu.
W niedzielę w Elblągu policja otrzymała zgłoszenie o zaparkowanym samochodzie z wybitą szybą na terenie jednej z posesji. W pojeździe funkcjonariusze znaleźli zwłoki 51-letniej Katarzyny G., która miała kilka ran postrzałowych w głowie. Niedaleko auta leżało drugie ciało – 57-letniego Adama G. Teraz na jaw wychodzą nowe fakty w tej sprawie.
Obok ciała mężczyzny znaleziono pistolet – oryginalny model hiszpańskiej produkcji. Ustalono, że 57-latek nie posiadał zezwolenia na jego posiadanie, a wstępne ustalenia policji wskazują, iż broń została najprawdopodobniej kupiona za granicą.
- Mężczyzna najprawdopodobniej wsiadł do samochodu i oddał strzały w kierunku kobiety, po czym wysiadł i postrzelił się w głowę. Wszystkie okoliczności sprawy wskazują, że mamy do czynienia z tzw. zabójstwem suicydalnym - mówi prokurator Ewa Ziębka, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Elblągu, cytowana przez "Gazetę Wyborczą".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Uciekał przed policją na Podlasiu. W środku byli nielegalni migranci
Tragedia w Elblągu. Nowe fakty wychodzą na jaw
Małżonkowie byli w trakcie rozwodu i od pewnego czasu żyli osobno. Równolegle w sądzie toczyło się postępowanie przeciwko Adamowi G., oskarżonemu o znęcanie się nad żoną i 17-letnim synem. Para wychowywała łącznie czworo dzieci, dwoje było już pełnoletnich.
Jak ustaliła "Gazeta Wyborcza", w kwietniu Adam G. usłyszał zarzuty za kierowanie gróźb karalnych wobec rodziny. Sąd orzekł wobec niego zakaz zbliżania się do żony oraz tymczasowy areszt. Do więzienia jednak nie trafił, ponieważ ukrywał się w Niemczech.
ŹRÓDŁO: "Gazeta Wyborcza"