Wystawa przedmiotów ułatwiających przemyt
Wystawę przedmiotów, które ułatwiały do
niedawna przemyt alkoholu i papierosów kupionych na statkach
wolnocłowych zorganizowała w czwartek w Szczecinie tamtejsza Izba
Celna. Eksponaty pokazują determinację i pomysłowość drobnych
przemytników tzw. mrówek w nielegalnym przenoszeniu towaru przez
granicę.
30.12.2004 | aktual.: 30.12.2004 16:48
Statki wycieczkowe oferujące klientom tanie towary ze sklepów wolnocłowych pływały po granicznych, polsko-niemieckich akwenach od 1995 do 1 maja 2004 roku. Kursowały codziennie między portami m.in. w Nowym Warpnie i Altwarp oraz Świnoujściu i Ahlbeck. Amatorów wycieczek było tak dużo, że mała rybacka przystań w Nowym Warpnie zyskała opinię największego portu Europy. Rocznie odprawiano tam 4 mln pasażerów!
Era pomysłowego przemytu zakończyła się wraz z wejściem Polski do Unii Europejskiej i likwidacją wolnocłowego handlu na granicach z innymi krajami UE.
Niektóre z przedmiotów zarekwirowanych w tych latach na zachodniopomorskich przejściach granicznych i obecnie pokazane na wystawie sprawiają wrażenie, że akcesoria te wzięto wprost z planów popularnych filmów szpiegowskich.
"Mrówki" ukrywały papierosy m.in. w próżniowych opakowaniach po kawie, opakowaniach po tabletkach na gardło, lodach, ciastkach lub pończochach, pudełkach po margarynie, kartonach po proszku do prania, pod ubraniami, w skarpetach, bieliźnie i obcasach butów. W pięciolitrowych butelkach po płynie do płukania tkanin ukrywano kontrabandę w niebieskich workach foliowych. Kolor worka był bowiem łudząco podobny do koloru płynu.
Spirytus przemytnicy przenosili m.in. w foliowych woreczkach ukrytych w plastikowych puszkach po kawie pomalowanych brązową farbą lub w puszkach po piwie. Dna tych puszek miały specjalne otwory spustowe, którymi spirytus można było później wygodnie przelać do butelek.
Dla niektórych "mrówek" próby przemytu zakończyły się tragicznie. Mężczyzna, który w toalecie statku płynącego po Zalewie Szczecińskim taśmą klejącą przytwierdzał do ciała woreczki ze spirytusem z ciężkimi poparzeniami trafił do szpitala. Gdy przepalał taśmę zapalniczką pękł jeden z woreczków i alkohol się zapalił. W Nowym Warpnie przemytnik nie chciał oddać celnikom litra spirytusu. Kiedy wypił połowę butelki stracił przytomność. Zmarł w drodze do szpitala.