Wyrok dla "Chińczyka" i "Perły" za pobicie ze skutkiem śmiertelnym
Na kary 11 miesięcy więzienia skazał Sąd Okręgowy w Kielcach Sebastiana Ł. pseud. Chińczyk i
Pawła M. pseud. Perła za pobicie ze skutkiem śmiertelnym
mężczyzny. Sąd nadzwyczajnie złagodził kary, ponieważ oskarżeni
współpracowali z policją.
29.12.2005 | aktual.: 29.12.2005 17:03
Sprawa dotyczy porachunków między grupami przestępczymi. "Chińczyk", "Perła" i trzej inni mężczyźni ciężko pobili w maju 2003 roku w lesie koło Kielc Sylwestra N., następnie porzucili go na przystanku autobusowym. Mężczyzna zmarł.
W uzasadnieniu wyroku sędzia Andrzej Ślusarczyk powiedział, że dwaj oskarżeni podjęli daleko idącą współpracę z organami ścigania. Złożyli wyczerpujące wyjaśnienia, dzięki którym nie tylko odtworzono przebieg pobicia, ale też poznano tajniki funkcjonowania kielecko-radomskiej grupy przestępczej. Na jaw wyszły setki przestępstw, zostali wykryci sprawcy i toczą się już procesy. "Chińczyk" ujawnił m.in. współsprawcę zabójstwa sprzed kilkunastu lat.
Według sędziego, sensem stworzenia przepisów o nadzwyczajnym złagodzeniu kary było przede wszystkim przełamanie solidarności przestępczej, i tak się stało w tym wypadku, gdyż wśród ujawnionych sprawców przestępstw są osoby blisko związane z "Chińczykiem" i "Perłą".
Ślusarczyk dodał, że przepisy nakazują sądowi w takiej sytuacji obligatoryjne zastosowanie nadzwyczajnego złagodzenia kary, o co w tym procesie wnioskował również prokurator. Sędzia zaznaczył jednocześnie, że czyn, którego dopuścili się oskarżeni, jest odrażający.
Trzej pozostali oskarżeni zostali skazani za pobicie Sylwestra N. na kary od dziewięciu do dziesięciu lat więzienia. Karę dwóch lat więzienia wymierzył sąd oskarżonemu o pomoc w pobiciu.
Wyrokiem sądu skazani muszą solidarnie zapłacić wdowie po Sylwestrze N. 30 tys. zł, a jego córkom po 20 tys. zł tytułem częściowego naprawienia szkody.
Prokuratura oskarżyła mężczyzn o zabójstwo. Sąd zmienił kwalifikację czynu na pobicie ze skutkiem śmiertelnym, gdyż uznał, że sprawcy nie chcieli zabić Sylwestra N. Według Ślusarczyka, najważniejszy argument, który za tym przemawia jest taki, że nie zostawili pobitego w lesie "na pastwę losu", ale przewieźli go na przystanek, a następnie zawiadomili pogotowie, że leży tam ranny w wyniku wypadku.
Sędzia zwrócił też m.in. uwagę na fakt, że gdy Sylwester N. zaczął mocno krwawić, sprawcy przestali go bić.
Na ławie oskarżonych zasiadali w tym procesie jeszcze dwaj inni mężczyźni. Sąd wymierzył im kary roku i dwóch lat więzienia za przestępstwa związane z wyłudzaniem odszkodowania za rzekomo skradziony samochód.
Wyrok nie jest prawomocny.
Według ustaleń śledztwa, Sylwester N. należał do konkurencyjnej grupy przestępczej kierowanej przez "Dzbanka". Powody pobicia go były również inne: mężczyźni podejrzewali Sylwestra N. o to, że wcześniej podłożył bombę pod autem jednego z nich oraz o to, że rozpowszechniał informacje, że to "Chińczyk" i "Perła" uprowadzili "Dzbanka".
Główny oskarżony w tej sprawie Sebastan Ł. odpowiada przed sądem jeszcze w trzech procesach, m.in. wraz ze swoją matką - urzędniczką kieleckiego ratusza - w sprawie o łapownictwo. Jako nastolatek został skazany za zabójstwo.