Wypowiedzią o Braunie Jacek Sasin podarował KO przedwczesny gwiazdkowy prezent [OPINIA]
Jacek Sasin jest chyba bardzo szczodrym człowiekiem. Tak szczodrym, że choć do gwiazdki jeszcze ponad dwa tygodnie, a Tusk to jego polityczny przeciwnik, by nie powiedzieć wróg, Sasin podarował KO przedwczesny świąteczny prezent, stwierdzając na antenie TVN 24, że nie wyklucza koalicji z Konfederacją Korony Polskiej i woli Grzegorza Brauna od obecnego premiera - pisze w felietonie dla WP Jakub Majmurek.
Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.
Sasin zaznaczył co prawda, że "nigdy nie zaakceptuje" tego, co lider Korony opowiadał o "fejkowych komorach gazowych", ale stwierdził też, że "Braun opowiada rzeczywiście różne głupoty, natomiast nie mam takiego przekonania, że gdyby trzeba było mówić o sprawach poważnych, a nie walczyć tylko o swoje miejsca na scenie politycznej, to nie dałoby się być może jakiejś poważnej rozmowy przeprowadzić".
Zobaczyła, co robi mężczyzna. Skandaliczna reakcja. Pokazali nagranie
Sztabowcom KO zostaje tylko podobne wypowiedzi nagrać, zachować na dysku, zrobić zrzuty ekranu i trzymać do wyborów. Takie deklaracje polityków PiS to bowiem czyste polityczne złoto dla głównej partii obozu władzy. I to z dwóch powodów.
Brauna się mogą przestraszyć
Pierwszy jest taki, że strach przed Braunem to dziś jedna z największych szans na zmobilizowanie elektoratu, który 23 października 2023 roku tłumnie stawił się przy urnach, by odsunąć PiS od władzy. Ci wyborcy do niedawna byli zdemobilizowani, rozczarowani rządem, zdemoralizowani po klęsce Rafała Trzaskowskiego w wyborach prezydenckich. Rządowi trochę udało się wyjść z dołka, nowa ofensywa komunikacyjna i rozliczeniowa ożywiła jego społeczne zaplecze – ale do poziomu mobilizacji, koniecznego do tego by za dwa lata utrzymać władzę, ciągle daleko.
Lęk przed powrotem PiS do władzy może już nie wystarczyć by zmobilizować ten elektorat na skalę z 2023 roku – zwłaszcza w sytuacji, gdy rząd będzie tkwił zblokowany w klinczu z Nawrockim. Ale już strach przed potencjalnym sojuszem PiS z Braunem jak najbardziej może. Bo Braun nadaje swój komunikat z obszarów prawicy tak odległej, że nawet najbardziej radykalni politycy PiS nie zapuszczali się na ogół w te rejony.
Lider Korony wprowadza do polskiej polityki treści otwarcie antysemickie, antyukraińskie, antyeuropejskie i antydemokratyczne, stosuje też przemoc jako metodę uprawiania polityki. Wszystko tu budzi przerażenie nie-prawicowego elektoratu. I lęk przed tym, że jeśli Tusk odda władzę, to Kaczyński porozumie się z Braunem i da mu realny wpływ na politykę państwa może sprawić, że centrowi i lewicowi wyborcy zapomną o swoich pretensjach do rządu i mimo wszystko raz jeszcze tłumnie zagłosują na KO i jego koalicjantów.
Ba, perspektywa sojuszu z Braunem może być niestrawna nawet dla części bardziej umiarkowanych wyborców PiS. Tym bardziej, że Braun idzie dziś w pakiecie z politycznym mordercą Januszem Walusiem, środowiskami otwarcie prorosyjskimi czy znaną z wychwalania Białorusi, przebierania się w mundury i gróźb karalnych parą patostreamerów Wojciechem "Jaszczurem" Olszańskim i Marcinem "Ludwiczkiem" Osadowskim. Dla resztek chadeckiego, prozachodniego, przyzwyczajonego do pewnego minimum politycznego decorum elektoratu PiS to już naprawdę może być za dużo.
Wypowiedzi takie jak ta Sasina uwiarygodniają lęki przed sojuszem PiS-Korona i będą doskonałym materiałem dla narracji straszącej taką alternatywą, jaką KO na pewno uruchomi przed wyborami. W 2027 słowa Sasina na pewno zobaczymy wiele razy w spotach KO.
To tylko zwiększy "krwawienie"
Słowa Sasina są też prezentem dla KO w tym sensie, że mogą one zwiększyć "wykrwawianie" się PiS z elektoratu, który dziś przepływa do Konfederacji Korony Polskiej. To bowiem nie Konfederacja Bosaka i Mentzena, ale ta Brauna jest dziś największym konkurentem PiS na prawicy.
Na tę pierwszą głosuje głównie młody, bardziej miejski elektorat, do którego PiS nie potrafił specjalnie dotrzeć jeszcze zanim Konfederaci od Mentzena zaczęli rosnąć w siłę. Korona ma starszy, bardziej prowincjonalny elektorat, ulokowany w tych regionach Polski, które od dawna uchodzą za bastiony PiS – to tam Braun miał najlepsze wyniki w maju – głównie w powiatach południowowschodniej Polski, od dawna głosujących w przeważającej większości na prawicę, charakteryzujących się też wysokim uczestnictwem w praktykach religijnych.
PiS stoi dziś przed bardzo trudnym zadaniem, jeśli chce myśleć o powrocie do władzy. Z jednej strony musi powstrzymać krwawienie swojej prawej flanki na rzecz Brauna, z drugiej zawalczyć o choć część bardziej konserwatywnych normalsów, a przynajmniej o to, by nie zmobilizowała ich druga strona. Słowa Sasina o możliwej koalicji z Braunem nie pomagają też w powstrzymaniu odpływu elektoratu do PiS. Bo wyborca, który waha się czy przejść do Brauna, czy to jednak nie zbyt ekstremalna, niepoważna czy prorosyjska opcja, słyszy właśnie od, było nie było, istotnego polityka PiS słowa stwierdzające, że Braun to w sumie normalna, prawicowa opcja, część szerokiego obozu prawicy – spokojnie więc można zagłosować, jeśli chce się by ten obóz zdobył władzę i przesunął się jeszcze trochę bardziej w prawo.
Nie tylko Sasin
Oczywiście, Jacek Sasin nie jest w PiS osobą decyzyjną i to nie od niego zależeć będzie z kim PiS utworzy koalicję a z kim nie, tylko od Jarosława Kaczyńskiego. A ten na razie wyraźnie dystansuje się od Korony i nie daje się złapać na wypowiedziach, które można by uznać za deklarację gotowości do wspólnych rządów z Braunem. Sasin w ciągu długiej politycznej kariery wyrobił sobie też opinię polityka dość nieudolnego, któremu nigdy nie udawało się doprowadzać do końca projektów, jakie mu powierzono. Można żartobliwie doradzić posłom PiS, że najlepszą obroną przed zarzutami, że pójdą po władzę z Braunem, jest odpowiedź, że skoro Sasin tego nie wyklucza, to na pewno tak się nie stanie.
Problem w tym, że w ten sposób wypowiada się nie tylko Sasin, ale też znacznie politycznie poważniejsi zawodnicy i to z różnych partyjnych frakcji. "Twardogłowy" Czarnek deklarował, że wielu sprawach ma z Braunem "identyczne poglądy", a nieformalny lider PiS-owskich "umiarkowanych" Mateusz Morawiecki też, że jest gotów do współpracy z partią Brauna, "by odsunąć od władzy ten zły rząd".
Wyborca przerażony perspektywą rządów PiS z Braunem nie ma dziś żadnych gwarancji, że jeśli tego będzie wymagać powrót PiS do władzy, Kaczyński postawi czerwoną linię, powie "nie" i będzie miał jakieś skrupuły by nie dopuścić do władzy Brauna z całym dobrodziejstwem "koroniarskich" kadr, powiązań i poglądów. Dla Tuska to doskonała wiadomość i potężny polityczny kapitał przed następnymi wyborami.
Dla Wirtualnej Polski Jakub Majmurek
Jakub Majmurek - z wykształcenia filmoznawca i politolog. Działa jako krytyk filmowy, publicysta, redaktor książek, komentator polityczny i eseista. Związany z Dziennikiem Opinii i kwartalnikiem "Krytyka Polityczna". Publikuje także w "Kinie", "Gazecie Wyborczej", portalu "Filmweb". Redaktor i współautor wielu publikacji, ostatnio "Kino-sztuka. Zwrot kinematograficzny w polskiej sztuce współczesnej".