Wypadek w Bychawie. Dwaj policjanci zatrzymani
Zatrzymano policjanta, który w sobotę spowodował wypadek samochodowy, po czym uciekł z miejsca zdarzenia. Policjant był prawdopodobnie nietrzeźwy, niestety trudno będzie mu to teraz udowodnić. Funkcjonariusz usłyszy jednak zarzuty ucieczki z miejsca zdarzenia i nieudzielenia pomocy, za co grozi mu niemal identyczna kara.
Do wypadku doszło w sobotę o 21.30 na ulicy Sienkiewicza w Bychawie na Lubelszczyźnie. Jadący toyotą policjant zjechał ze swojego pasa ruchu i uderzył w prawidłowo jadące audi, po czym razem z pasażerem uciekli z miejsca wypadku, nie udzielając pomocy poszkodowanemu 19-latkowi.
Jak się dziś okazało, nie tylko właściciel toyoty jest policjantem. Towarzyszący mu w trakcie wypadku mężczyzna to także czynny policjant w jednej z podlubelskich miejscowości. - Pasażer został doprowadzony na komendę wczoraj wieczorem, natomiast właściciel pojazdu dziś nad ranem wrócił do swojego domu, gdzie czekali na niego policjanci - mówi Renata Laszczka-Rusek, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie Lublin.
Zgodnie z procedurami, jeżeli istnieje podejrzenie, że sprawcą zdarzenia może być policjant, wszelkie czynności są wykonywane pod nadzorem prokuratury. Obaj mężczyźni nie usłyszeli jeszcze zarzutów.
- Przesłuchany został pokrzywdzony, ponieważ my przede wszystkim musimy ustalić kategorie obrażeń, bo od tego uzależniona jest kwalifikacja prawna - mówi Agnieszka Kępka z Prokuratury Okręgowej w Lublinie. Prokuratura przyznaje, że mało prawdopodobne jest aby udało się postawić policjantowi także zarzut związany z prowadzeniem pojazdu w stanie nietrzeźwym. - Jest coś takiego jak rachunek retrospektywny, natomiast ma to sens wtedy, jeśli wykrylibyśmy dziś jakiekolwiek stężenie alkoholu we krwi tego policjanta - tłumaczy Kępka.
Właściciel toyoty prawdopodobnie we wtorek usłyszy zarzuty ucieczki z miejsca zdarzenia i nieudzielenia pomocy. - Drugi z mężczyzn, o ile w ogóle usłyszy jakieś zarzuty, to będzie to zarzut nieudzielenia pomocy - wyjaśnia Agnieszka Kępka.
To nie jedyna kara jaka spotka obu policjantów. - My jako funkcjonariusze policji ponosimy podwójną odpowiedzialność. Z jednej strony jest to odpowiedzialność karna, która dotyczy każdego z obywateli, ale także odpowiedzialność dyscyplinarna. Komendant miejski już podjął decyzje o wszczęciu postępowań dyscyplinarnych wobec tych funkcjonariuszy z racji naruszenia zasad etyki zawodowej - tłumaczy Laszczka-Rusek.
Niemal pewne jest, że obaj policjanci zostaną wyrzuceni z pracy. - Nie ma wytłumaczenia na takie zachowanie, że funkcjonariusz uczestniczy w wypadku, w którym ktoś ponosi obrażenia, nie udziela pomocy ofierze i ucieka z miejsca zdarzenia - zaznacza Laszczka-Rusek.